Nowy numer 13/2024 Archiwum

Rana

Nie jest to tylko książka o pogromie kieleckim, choć wydarzenia z 4 lipca 1946 r., kiedy motłoch i żołnierze, podburzeni plotkami o rzekomym porywaniu dzieci, zabili 37 Żydów, stanowią zasadniczy wątek książki Jana T. Grossa "Strach".

Jest to przede wszystkim analiza polskiej psychiki, rzekomo chorej z nienawiści do Żydów i strachu przed nimi. Ci, którzy nie zgodzą się na jego diagnozę, to katoendecy, duchowi pogrobowcy tych, którzy mordowali w Kielcach i w innych miejscach.W warstwie faktograficznej książka nie wzbogaca nas o nową wiedzę. Gross bazuje bowiem głównie na publikacjach oraz badaniach IPN.

Analizując mord kielecki i wskazując na okoliczności, które do niego doprowadziły, nie stawia jednak zasadniczego pytania, czy do zbrodni doszłoby w wolnej Polsce. Gdyby je postawił, musiałby napisać, że tej zbrodni by wówczas nie dokonano. Nie byłoby dla niej społecznego klimatu, nie dopuściłyby do niej organy bezpieczeństwa suwerennego państwa. Gross nie pisze więc najważniejszego, że to system komunistyczny, zniewolenie Polski stworzyło podglebie dla tej strasznej zbrodni.

Pomstując, często słusznie, na polski antysemityzm w okresie okupacji i zaraz po niej, Gross, gdyby był rzetelnym naukowcem, postawiłby także pytanie, czy zachowanie Polaków w czasie wojny było gorsze aniżeli innych narodów okupowanej Europy. Możemy do takich porównań stanąć bez kompleksów. Polska była jedynym krajem w okupowanej Europie, gdzie społeczeństwo nie kolaborowało z reżimem narodowosocjalistycznym. Nie było u nas ochotników do Waffen SS, choć w jednostkach tej formacji służyli przedstawiciele prawie wszystkich narodów europejskich. Czy przejawem antysemityzmu był fakt, że w Polsce, gdzie terror okupacyjny był największy, uratowano największą liczbę Żydów, a w Yad Vashem stoi najwięcej, bo ponad 6 tys. polskich drzewek, dedykowanych „sprawiedliwym wśród narodów świata”?

O tym Gross nie wspomina, kreśląc swój obraz z fragmentarycznych źródeł, wyrwanych z kontekstów zdań i relacji. Manipuluje w ten sposób złożoną historyczną rzeczywistością, aby stworzyć wręcz inferalny obraz Polaków, otwarcie radujących się z zagłady Żydów i czekających tylko na to, aby rzucić się na rabunek pozostawionego przez nich mienia. Nikt nie zaprzecza, że takie sytuacje również miały miejsce. Męty znajdują się w każdej społeczności. Ci ludzie są bezkarni, gdy zanikają normalne więzi społeczne. To zaś w czasie okupacji było niestety normą. Istotna jest prawdziwa skala tego zjawiska, które było na marginesie okupacyjnego życia, powszechnie potępiane zarówno przez instytucje Państwa Podziemnego, Kościół, jak i wszystkie znaczące środowiska społeczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy