Nowy numer 13/2024 Archiwum

O postawach rodaków naszych

Rodacy nasi nieraz głową w mur walą i nawet śmieszności się nie lękając, wrogów zewnętrznych atakuią.

Wielmożny Panie Stolniku Pawiogórski, Pisarzu Wirginijski y Oratorze Warszawsko-Rzymski, a mnie Panie y Bracie,

Kromie pisania mego ostatniego ieszczem o iednem Waszmość Panu opowiedzieć nie zdążył. Iakom iuż Waści pisał, xięga szkolna francusko-niemiecka się ostatniemi czasy pokazała, która w głowach młodzi tamteiszey mątu narobić musi. Napisałżem tedy recenzyią xięgi oney y w merkuryuszu iednem politycznem pomieściłem. Okazało się wszakże iż pierwey o xięgi oney tomie pierwszym iuż niewiasta iedna, z rodu polskiego, chocia w Berlinie bydląca, list pochwalny do merkuryusza „Mówią Wieki” wysłała. Kiedy się ona rzeczą całą zainteresowała, posłałem i iey pisanie moie, a dni temu kilkoro przez sznurek gadaiący z nią gawędziłem. Dyskurs on w zadziwienie mnie wpędził y refleksyią niewesołą zrodził. Rzecz nawet nie wtem, iż się białogłowy nynie po świecie rozyeżdżaią y wstydu zbywszy o wszystkiem z pewnością wielgą rozprawiaią. Do tego przywykłszy, iużbym się wiele nie spodziewał. Dama ona młoda wszelako wielce na mnie nastawała, iżem się błędów iakowychś nie ustrzegł y contextum dzieła onego francusko-niemieckiego nie poiął. Iakie błędy to były ani iakie contextum, tegom iście poiąć nie zdołał, takoż aby konwersacyią bez uszczerbku dla honoru niewieściego skończyć, tubkę od sznurka gadaiącego nierad odłożyłem.

Rzecz cała możeć y błaha, jednako mnie myśli rozmaite przywiodła o postawach rodaków naszych, zwłaszcza na obczyźnie się znaiduiących, wobec mędrców obcych, a osobliwie okcydentalnych.

Iedni się do kraiow zagranicznych iako na woinę sposobią, z góry nieufni, nastroszeni, jakby się im wnet iakieś nieszczęście przydarzyć miało, na uszanowania brak krzyk zaraz wielgi podnoszą, po szablę sięgać rychło gotowi, a z braku takowey, niechby choć po procę, iżby gdzieś komuś oko ku zbawieniu Oyczyzny naszey wybić. Rodak taki, trwogą przed obcymi zdięty, nie wszytko rozumie, co się doń gada, aleć się domyśla, iż pewnikiem świat cały na niego nastawać musi. Takoż o zdrowie i życie swoie nie dbayąc, gotów za honor swoy i Oyczyzny ginąć, nie bacząc, czy to w ogóle komuś potrzebne. Przypomina mi się wtedy krotochwila iedna, gdzieś udatnie wyrysowana, oblężenie zamku przedstawiayąca. Iuż się rycerze z taranem na bramę zamkową rzucaią, aż smerd ieden od drugiey strony biegnący do nich krzyczy, iżby natarcie strzymać, bo odrzwia z tyłu otwarte. Takoż rodacy nasi nieraz głową w mur walą i nawet śmieszności się nie lękając, wrogów zewnętrznych atakuią, a wystarczy, że się oni uchylą, a iuż bohater taki na gębę leci, sam siebie o rany i upokorzenie przyprawiayąc.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy