Nowy numer 17/2024 Archiwum

Mało nas

Demografia kształtuje przyszłość polityczną i społeczną narodów

Lubimy mówić o sobie jako 40-milionowym narodzie. Niestety, w rzeczywistości to jeden z narodowych mitów. Mity – jak uważał Sorel – kształtują przyszłość narodów. Pod warunkiem, że inspirują działania. Gdy zachęcają do bierności, przynoszą skutki odwrotne. Od 19 lat w naszym kraju przyrost naturalny spada, a od 11 systematycznie maleje liczba ludności. Nie ma większej porażki niepodległej Polski. Poprzedził to kryzys rodziny: od 1995 r. zaczęła maleć liczba małżeństw, a prawne uprzywilejowanie samotnego macierzyństwa w stosunku do rodzin sprawiło, że w ostatnich latach rozwody stały się coraz częstsze. Nie jest to zjawisko chwilowe, ale trend, który mogłoby przerwać tylko odwrócenie tendencji.

W tym roku liczba mieszkańców Polski spadnie poniżej 38 mln. Jeśli nie nastąpią zmiany – za 15 lat będzie nas o milion mniej. Po kolejnych 6 latach, czyli przed rokiem 2030, będzie nas mniej niż 36 mln i liczba ludności w tym momencie zacznie lawinowo spadać. Kraj się zestarzeje, a nasze dzieci – gdy osiągną nasz wiek – będą żyć w starym społeczeństwie demograficznej katastrofy. W istocie chodzi tu więc o największe wyzwanie dla przyszłości kraju: czy pozostaniemy narodem normalnym, czy też będziemy musieli pogodzić się ze zjawiskami, które dziś uważamy za zupełnie nierealne. Pierwsze to kryzys systemu emerytalnego, który obejmie już pokolenie obecnych 50-latków. Drugie to próżnia na rynku pracy, wraz z nieuchronną cudzoziemską imigracją i jej koniecznymi skutkami: marginalizacją społeczną, wzrostem przestępczości, kryzysem systemu szkolnego, a w końcu tożsamości narodu i państwa.

Dziś budujemy boiska przy każdej szkole. Świetnie! Najlepiej, gdybyśmy jeszcze w każdej szkole mieli etatowego trenera i przynajmniej jedną drużynę gier zespołowych. Bez harmonii między rozwojem intelektualnym a sportem nie ma dobrego wychowania. Ale jeśli pójdzie tak dalej, za 20 lat będziemy zamykali szkoły, przy których dziś powstają boiska, bo nie będzie dzieci, które będą mogły do tych szkół chodzić. W tę stronę zmierzamy, ale tak naprawdę żadnego fatalizmu tu nie ma. Dziś kryzys ciągle trwa, w ubiegłym roku ludność kraju spadła o ponad 10 tys. osób. Jednak jeśli chodzi o liczbę urodzeń – w ubiegłym roku urodziło się prawie 400 tys. dzieci. To ciągle dużo mniej niż nawet w pierwszej połowie lat 90., ale był to najlepszy rok w ciągu ostatniej dekady. I to najlepiej potwierdza wartość nawet tak ograniczonych działań pronatalistycznych jak wyśmiewane „becikowe” czy cofnięcie drastycznego ograniczenia urlopów macierzyńskich, dokonane przez rząd Millera.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy