Nowy numer 13/2024 Archiwum

16 kilometrów apatii

Wspólne euro? Przecież tu nie można normalnie przejść przez granicę! – kpili zdesperowani kierowcy. Stali od tygodnia w szczerym polu w gigantycznym korku na ukraińskiej granicy. Nie zostawiali na celnikach suchej nitki.

W Korczowej trwa blokada drogi. Z trudem przeciskają się tylko skutery. Od tygodnia trwa protest celników. Maszerujemy wzdłuż 16-kilometrowego szpaleru tirów. Znudzeni faceci w szoferkach grają w karty i gotują na gazowych butlach chińskie zupki. Musimy uważnie patrzeć pod nogi. Wokół szczere pole, na horyzoncie jedna ubikacja toi toi, a kierowcy stoją od tygodnia. Kucają między maszynami. Ta ściółka niejedno kryje – śmieją się. Najbardziej zdesperowani są ci, którzy przyjeżdżali niedawno. Wiedzą, że przed nimi kilka dni tkwienia w szczerym polu. A do ciepłego domu w Terespolu czy Przeworsku rzut beretem. Ale co robić? Prezes kazał jechać i nie chciał słuchać żadnych tłumaczeń. Stoją i marzną.

Kpiny
Gdy przechodzimy obok ogromnych MAN-ów, volvo i mercedesów, kierowcy wychodzą z szoferek. Wszyscy zadają to samo pytanie: Zaczęli puszczać? Od kilkunastu godzin celnicy nie odprawili ani jednego tira. Grupka kierowców gromadzi się na poboczu. Zaczynają narzekać. W czasie godzinnej rozmowy nie zostawiają na celnikach suchej nitki. Gdyby zacytować ich opinie o służbie celnej i wyjąć wszystkie wulgaryzmy, wszystko zmieściłoby się w jednym akapicie. – Rozumiemy, że strajkują pielęgniarki, ale oni? – krzyczeli kierowcy – To kpina! Strajkują, bo odkąd wprowadzono dla Ukraińców wizy, skończyła się kontrabanda i lewe pieniądze. Czekali, aż wejdziemy do Schengen, by o ich proteście dowiedziała się Bruksela. Mówię panu, nie można przejechać granicy bez włożonych w paszport 50 lub 100 złotych – przekonuje Roman z Terespola. – Inaczej wezmą cię na rampę i solidnie przetrzepią. A po co ci to? Kilka godzin w plecy. Zawsze coś znajdą. Na przykład to, że zamiast jednego kartonu papierosów wieziesz dwa. To nie granica, to parodia. Pół biedy, jak się trafi na celnika, który już zbudował sobie dom albo zbiera tylko na dachówki. Najgorzej, jak odprawia cię ktoś, kto postawił dopiero fundamenty – wybuchają śmiechem.

Kowboje gotują zupkę chińską
Są wkurzeni na media. – Telewizja podała, że trwa normalna odprawa tirów. I co ja żonie powiem, jak zapyta, co robiłem przez siedem dni? – wybucha śmiechem Krzysiek, młody chłopak z Radomia. W szoferce swojego MAN-a spędza cały dzień. – To mój drugi dom – opowiada. – Szesnaście biegów, sprzęgło w lewarku, nie muszę ruszać nogą. Na osobówki patrzę z góry. Mogę jechać dziennie dziewięć godzin, ale po 4,5 godziny muszę zrobić obowiązkową przerwę. Ma trwać 45 minut, ale zazwyczaj stoi się godzinkę. Dieta? 35 złotych na dzień. Co gotuję? Mam tu jakieś zupki chińskie. Ale ile na tym ujedziesz? Żołądek ci wysiądzie. Wiesz, mit kowboja-truckera zniknął po drugim wyjeździe – opowiada. – To ciężki kawałek chleba. To nie Stany, gdzie „mistrz kierownicy ucieka”. Gdzie tu uciec?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy