Franciszek Kucharczak: O organizatorze wystawy antyaborcyjnej słyszeliśmy, ale go nie widzieliśmy. Nie wypowiadał się Pan, unikał kamer i obiektywów. To pierwsze Pana publiczne wystąpienie i pierwsze zdjęcie w mediach. Dlaczego się Pan krył?
Łukasz Wróbel: – Nie kryłem się. Chciałem uniknąć sytuacji, w której na pierwszym planie będzie moja osoba, a nie problem aborcji. Dzięki temu dziennikarze skupiali się na samej wystawie, a nie na tym, co ma do powiedzenia jej organizator.
A co się stało, że zdecydował się Pan wyjść z cienia?
– Wystawa już weszła w obieg debaty publicznej, więc uznałem, że można rozszerzyć to, co chcemy przekazać.
Zwłaszcza że wygrał Pan ostatni proces sądowy. Ile tego było?
– Procesów? – Trzy. A rozpraw… już nawet nie wiem. Kilkanaście.
Skąd ta determinacja? Co sprawiło, że tak się Pan zaangażował w walkę o życie nienarodzonych?
– Intuicyjnie czułem, że aborcja jest czymś złym. Ale potem na własne oczy zobaczyłem, jak aborcja jest straszna.
Jak to „na własne oczy”?
– Widziałem film nakręcony w klinice aborcyjnej. To było milion razy straszniejsze niż te fotografie z wystawy. Nawet trudno mi o tym mówić.
Poznał Pan na sobie skuteczność takiego przekazu. Ale czy ta wystawa nie była za mocna? Ludzie nieraz mieli o to pretensje.
– Ja też miałem te wątpliwości. Długo męczył mnie ten temat. Potem przyszła myśl: Co bym zrobił, gdybym w Berlinie w początku lat 40. miał zdjęcia z Auschwitz? Ich publiczne pokazanie na pewno zakłóciłoby wielu berlińczykom spokój słonecznego niedzielnego popołudnia. A jednak każdy miałby moralne prawo te zdjęcia pokazać.
Również dzieciom?
– O tym też myśleliśmy. Dlatego zamówiliśmy ekspertyzę u psychologa terapeuty. On przeprowadził analizę, zrobił testy. I orzekł, że wystawa nie powoduje urazu. Nawet u dzieci. Potem podobną ekspertyzę zamówił – na okoliczność mojego procesu – sąd w Łodzi. Z takim samym wynikiem. Dlatego sąd uznał nieszkodliwość wystawy.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka