Nowy numer 17/2024 Archiwum

Misterium bliskości przejdź do galerii

Reżyser Marcin Kobierski po raz kolejny zaskoczył swoim pomysłem na Misterium. Uzmysławia nam, że Jezus czeka na nas, chce nas mocno przytulić do serca i uwolnić z grzechów. Tylko, czy my jeszcze chcemy pójść do spowiedzi?

Jezus zadziałał zapobiegawczo

Kleryk Dominik Nowak gra aż cztery różne postacie w tym misterium. Dzieli się, jak udaje mu się to ogarnąć.
– Dwa podejścia, które dla mnie są kluczem: zrozumienie postaci i kontekstu sytuacji sceny w której występuje oraz (co pewnie nikogo nie zdziwi) opanowanie tekstu. Gram postać, która nic nie mówi, postać, która mówi trzy zdania i postać, która na dobrą sprawę czyta tekst z książeczki, więc to jest duże ułatwienie.

Która z postaci jest ci jakoś bliska?
– Choć w każdej właściwie dobrze się odnajduję, to jednak na pierwszy plan wysuwa się rola brata cudzołożnicy. Dzięki pochyleniu się nad tą kreacją zwróciłem uwagę na swoje niewłaściwe zachowanie, czy myślenie. 

Czyli coś wniosła w twoje życie?
– Bez wątpienia tak. Pomogła przejrzeć na oczy. Dostrzec pewną wadę. Otóż brat cudzołożnicy chodzi sfrustrowany z dwóch powodów: pierwszym jest brak poprawy u siostry. Z tego powodu jest w stosunku do niej szorstki, bo myśli, że w ten sposób coś do niej dotrze. Drugi powód to obwinianie siostry o to, że nikt nie chce nawiązać z nim jakiejkolwiek relacji. 
Pierwsza postawa to nic innego jak szantaż emocjonalny, druga skupienie się na sobie. Obydwie zatem są przejawem egoizmu. Bo to MI ma być dobrze. Bo ma być po MOJEMU. Bo JA wiem lepiej. Bo JA znam najlepsze rozwiązanie. Tak było też w moim wypadku. Zauważyłem, że zacząłem być niemiły w rozmowach, drobnostki urastały do rangi tragedii i wszystko mnie irytowało. Po jednej z prób zanotowałem, że bez problemu przyszło mi zagrać sfrustrowanego Henocha, od razu wiedziałem dlaczego, więc poszedłem do spowiedzi.

Czy jest coś w tym misterium, co porusza twoje serce?
– Motyw przewodni. Ukazanie Misterium Męki i Zmartwychwstania w sakramencie spowiedzi. Że to się dzieje również podczas tego sakramentu. Że Chrystus za grzechy, które popełniam dzisiaj już umarł ponad 2000 lat temu. Zadziałał zapobiegawczo. Wziął je na siebie dając się ubiczować, zelżyć, przybić do krzyża i zmazał je Zmartwychwstając dając w ten sposób każdemu i każdej z nas szanse rozpoczęcia od nowa. Jasne, że z konsekwencjami tego, co się zrobiło, ale z zupełnie nowym podejściem do sprawy. I zaprasza do wspólnej podróży.

Najważniejsze jest, abym przyszedł, a Jezus mnie uzdrowi!

Na pewno podczas oglądania misterium naszą uwagę przykuwa postać Barucha – osoby opętanej. W tę postać wcielił się kleryk Paweł Lehmann. 

Przybliż nam trochę twoją postać.
– Baruch nie ma lekkiego życia. Dręczony przez złe duchy, dręczony przez złych ludzi. Jego opętanie odseparowuje go od społeczeństwa. Powoli odbiera mu godność, człowieczeństwo  coraz mocniej upodabniając go do zwierzęcia, psa, któremu można rzucić patyk. Przełomowym, jest moment egzorcyzmu. Jezus wypatruje go z pośród swoich uczniów - dostrzega Barucha! Widzi człowieka i patrzy na niego z troską. Chwilę później Baruch jest wolny.

Która scena jest dla ciebie ważna?
– Dla mnie jest to najważniejsza scena - Jezus wypędza Legion. Muszę zagrać walkę demonów o pozostanie w ciele człowieka, a później szok i niedowierzanie po uwolnieniu. Po tylu latach Baruch jest wolny. To najważniejsze wydarzenie w jego życiu - potem już nic nie jest w stanie go poruszyć. Żadne wysiłki bandy nie są w stanie go złamać. Tylko skazanie Jezusa, a zaraz potem okropna scena kiedy Abram mówi: „ Chodź z nami. Pooglądamy sobie!”

Czego uczy cię ta rola?
– Jezus może mnie uzdrowić. Od złych duchów od niewiary. Tego uczy mnie rola Barucha i po trochu rola księdza, który podczas ostatniej wieczerzy spowiada się ze swej niewiary w obecność Jezus w Eucharystii. W jakim nastroju przychodzę do spowiedzi nie ma najmniejszego znaczenia: mogę być smutny, zdenerwowany lub przybity. Najważniejsze jest, abym przyszedł, a Jezus mnie uzdrowi!

Misteria w Krakowie od lat cieszą się popularności i zupełnie mnie to nie dziwi, że bilety znikają bardzo szybko. Warto jednak śledzić informacje na stronie seminarium i facebooku (więcej informacji TUTAJ). Jeśli nadarzy się okazja, to z serca polecam się wybrać. To Misterium pracuje w człowieku od pierwszej do ostatniej sceny. Wiele obrazów wraca, wiele myśli kołacze nam w głowie. Stawia nam bardzo dużo pytań, czasem trudnych, niewygodnych, ale ciągle pozostaje Misterium, w którym to bliskość i miłość Chrystusa są na pierwszym planie. Reżyserowi zależało, by osoby, które je zobaczą, zaczęły zadawać pytania także sobie: Jak wygląda moja spowiedź? Jak się spowiadam? Po co chodzę do spowiedzi? Jak przeżywam tę spowiedź? 

„Gorąco się modlę, żeby widzowie też z tym wyszli, żeby też zmierzyli się jeszcze raz z tymi grzechami, które są dla nich taką kulą u nogi. Ale, żeby też bardzo mocno zderzyli się z Miłosierdziem” – mówi Marcin Kobierski.

 To Misterium jest jak przytulenie do serca, którego tak bardzo w tym ostatnio niełatwym czasie potrzebujemy.

« 1 2 3 »

Zapisane na później

Pobieranie listy