Nowy numer 38/2023 Archiwum

Z ziemi włoskiej do Polski

95 lat temu Mazurek Dąbrowskiego stał się naszym hymnem państwowym. Czy rozumiemy dziś jego słowa i wiemy, jak go prawidłowo śpiewać?

Odkąd po ponad wieku zaborów zaczęła się rysować na horyzoncie wizja niepodległej Polski, rozpoczęły się także dyskusje nad przyszłym hymnem narodowym. Wśród propozycji pojawiała się m.in. pieśń „Boże, coś Polskę”, „Warszawianka 1831 roku” czy „Rota” Marii Konopnickiej, ale już wtedy, w czasie I wojny światowej, większość społeczeństwa opowiadała się za Mazurkiem Dąbrowskiego. Mazurek towarzyszył też wówczas ważnym dla Polaków wydarzeniom. „Kiedy w 1916 r. po raz pierwszy jawnie świętowano w Warszawie rocznicę Konstytucji 3 maja (...), zarówno podczas akademii w Teatrze Narodowym, jak i w Teatrze Nowości po odegraniu Mazurka orkiestry musiały parokrotnie powtórzyć tę melodię na żądanie rozentuzjazmowanej publiczności, która powstała z krzeseł i śpiewała do wtóru orkiestrze” – opowiada Dioniza Wawrzykowska-Wierciochowa w książce „Mazurek Dąbrowskiego. Dzieje polskiego hymnu narodowego”. Status hymnu jeszcze mocniej potwierdziły wydarzenia z 1918 r. „Gdy nasze własne orkiestry wojskowe zagrały »Jeszcze Polska nie zginęła«, to każdy z nas najszczerszym odruchem głowę obnażył... I miły Mazurek, towarzyszący przeszło sto lat myślom i uczuciom najgorętszym, stał się od razu naszym oficjalnym hymnem narodowym” – wspominał kompozytor, pianista i krytyk muzyczny Felicjan Szopski.

Napisany ze wzruszenia

Słowo „oficjalny” okazało się tu jednak trochę przedwczesne. W wolnej Polsce bowiem dyskusje na temat hymnu rozgorzały na nowo. Ponownie odezwali się zwolennicy pieśni „Boże, coś Polskę”, byli też tacy, którzy uważali, że zarówno Mazurek Dąbrowskiego, jak i pozostałe proponowane utwory są „przestarzałe”, i postulowali rozpisanie konkursu na współczesną pieśń narodową. Mimo to komisja powołana przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uznała ostatecznie, że żadna inna pieśń nie ma tylu walorów moralnych, które mogłyby ją uczynić naszym hymnem, co właśnie „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”. W okólniku z 26 lutego 1927 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło ujednolicony wcześniej, czterozwrotkowy tekst Mazurka Dąbrowskiego hymnem państwowym.

Za Mazurkiem stała już wówczas 130-letnia historia. Pieśń powstała w lipcu 1797 r. w mieście Reggio nell’Emilia w ówczesnej Republice Cisalpińskiej, czyli w dzisiejszych północnych Włoszech. Stawiana niegdyś przez niektórych badaczy teza o Michale Kleofasie Ogińskim jako autorze muzyki nie znajduje poparcia w dokumentach. Przypuszcza się raczej, że tekst Mazurka powstał do zaadaptowanej specjalnie na te potrzeby melodii ludowej. Stworzył go pisarz i polityk Józef Wybicki, przyjaciel wspomnianego w przyszłym hymnie generała Jana Henryka Dąbrowskiego, podczas wizyty w obozie Legionów Polskich we Włoszech. „(...) pod wpływem pierwszego wzruszenia, jakie opanowało Wybickiego na widok polskich mundurów, orłów, sztandarów – powstały strofy żołnierskiego wyznania wiary: Jeszcze Polska nie umarła” – twierdzi badacz naszego hymnu, historyk literatury Wojciech Podgórski.

Mazurek inspirujący

Nowy utwór szybko zaczął zdobywać popularność wśród legionistów. Już w sierpniu 1797 r. generał Dąbrowski donosił zadowolony w liście pisanym do Wybickiego z Bolonii: „Żołnierze do Twojej pieśni coraz więcej gustu nabierają”. Z początkiem następnego roku znano ją już we wszystkich zaborach. Śpiewana była podczas triumfalnego wjazdu Dąbrowskiego i Wybickiego do Poznania w listopadzie 1806 r. Później budziła narodowego ducha w trakcie powstań: listopadowego i styczniowego, rozbrzmiewała wśród emigrantów i w czasie rewolucji 1905 r., wreszcie podczas obu wojen światowych. Ale podbijała nie tylko polskie serca. Przetłumaczona na 17 języków, w czasie Wiosny Ludów śpiewana była na ulicach europejskich miast takich jak Wiedeń, Berlin czy Praga, choć w miejsce Dąbrowskiego podkładano czasem także innych wodzów.

Rosnąca sława Mazurka sprawiła, że stał się on inspiracją także dla hymnów i pieśni innych narodów. Napisana w 1834 r. przez słowackiego poetę i działacza narodowego Samuela Tomášika pieśń, zaczynająca się od słów „Hej, Słowianie” (pierwotnie „Hej, Słowacy”), ma w zwrotkach niemal identyczną melodię jak Mazurek Dąbrowskiego. Ten bliźniaczy utwór, popularny w okresie poprzedzającym Wiosnę Ludów, został wkrótce oficjalnym „hymnem wszechsłowiańskim”. W czasie II wojny światowej był też hymnem Słowacji, następnie stał się nim dla Jugosławii, a na początku XXI wieku – dla Serbii i Czarnogóry. Poza tym wiele innych słowiańskich pieśni narodowych zaczyna się od podobnych słów jak tekst Wybickiego. W tej grupie jest chociażby hymn Ukrainy („Szcze ne wmerła Ukrajiny ni sława, ni wola”), chorwacka pieśń „Još Hrvatska ni propala” czy łużyckie „Hišće Serbstwo njezhubjene”.

To Basia płakała

Tekst polskiego hymnu do czasu kodyfikacji w 1927 r. mocno ewoluował. Już w pierwszym wersie zauważalna jest różnica pomiędzy oryginałem a dzisiejszą wersją – „nie umarła” zostało zmienione na „nie zginęła”. Dalej też obserwuje się zmiany: zamiast „moc wydarła” śpiewamy dziś „przemoc wzięła”, zamiast „odbijemy” – „odbierzemy”. W refrenie przestawiony został pierwotny szyk: „do Polski z ziemi włoski”. Forma „włoski” może nas tu nieco dziwić – owo „i” na końcu wyrazu to dawny zapis gwarowej, ścieśnionej wymowy końcówki „-ej” w słowie „włoskiej”. Podobna sytuacja występuje zresztą prawdopodobnie w ostatniej zwrotce aktualnej wersji hymnu: „Już tam ojciec do swej Basi/ Mówi zapłakany”. Badacze twierdzą, że w oryginale był to po prostu analogiczny zapis słowa „zapłakanej”. Zatem prawie na pewno to Basia płakała w pierwotnej wersji, nie jej ojciec.

Dodać tu trzeba, że oryginalny tekst, napisany przez Wybickiego, miał aż sześć zwrotek. Ostatecznie zrezygnowano z czwartej:

Niemiec, Moskal nie osiędzie,

gdy jąwszy pałasza,

hasłem wszystkich zgoda będzie

i ojczyzna nasza.

A także z szóstej:

Na to wszystkich jedne głosy:

„Dosyć tej niewoli

mamy Racławickie Kosy,

Kościuszkę, Bóg pozwoli”.

Kiedy my żyjemy

Czwarta zwrotka musiała wypaść z kanonu ze względów dyplomatycznych – negatywne odniesienia do innych nacji w czasie pokoju nie byłyby po prostu mile widziane w świecie. Szósta z kolei pisana była jeszcze z wiarą, że Kościuszko stanie kiedyś na czele legionów i przyjmie rolę wyzwoliciela Polski. Tak się jednak nie stało – autor tekstu nie wiedział zapewne, że naczelnik po zwolnieniu z więzienia w 1796 r. złożył carowi przysięgę wiernopoddańczą i przyrzekł, że nie wróci do kraju. Prawdopodobnie dlatego zaczętą wkrótce tę zwrotkę pomijać.

W ujednoliconej wersji zamieniona została też kolejność drugiej i trzeciej zwrotki – wcześniej drugą była ta o „Czarneckim” (o dziwo, taka błędna pisownia nazwiska słynnego hetmana pojawia się w oryginale), dziś nieco przemiksowana, a trzecią – ta zaczynająca się od słów „Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę”. Niedawno pojawił się pomysł przywrócenia oryginalnej kolejności tych dwóch zwrotek. Autorzy projektu ustawy o symbolach państwowych, zaprezentowanego w październiku ubiegłego roku przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zwracają uwagę, że ta kolejność jest istotna dla logiki tekstu, prezentującego program Legionów. „Wybicki przedstawił drogę, jaką Legiony mają do przejścia, aby wyzwolić Ojczyznę. Z Półwyspu Apenińskiego miały zostać przerzucone drogą morską na Bałkany. Stamtąd szlak miał wieść do Galicji, która stanowiła południowo-wschodnie rubieże dawnej Rzeczypospolitej. Po przeprawieniu się kierujących się na północny zachód Legionów przez Wisłę, a następnie przez Wartę, cała Ojczyzna zostałaby wyzwolona” – czytamy w uzasadnieniu.

Projekt wzbudził jednak duże kontrowersje. Głównym argumentem przeciwko niemu jest fakt, że słowa hymnu, ustalone w II Rzeczypospolitej, przetrwały niezmienione do naszych czasów i poprawki wprowadzą jedynie zamieszanie. Z drugiej strony także i dzisiaj podczas wykonywania hymnu można usłyszeć wiele przeinaczeń. Duża część społeczeństwa śpiewa np. „póki my żyjemy” zamiast „kiedy my żyjemy”. Inni powielają pierwotny błąd w nazwisku Czarnieckiego albo śpiewają: „wrócił”, „rzucim” lub „rzucił się przez morze”, podczas gdy ów fragment brzmi: „wrócim się przez morze”. Może więc ponowne uporządkowanie tekstu hymnu nie jest złym pomysłem i pomoże przy okazji wyeliminować także te błędy? •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast