Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rzeczy ostateczne

Formuła katechizmowa mówi, że ostateczne rzeczy człowieka to: śmierć, Sąd Boży, niebo albo piekło. Pierwsza z tych rzeczy jest przedmiotem naszego doświadczenia. Pozostałe – przedmiotem wiary. Wiary, która głęboko wpisuje się w sens naszego życia.

Aby zrozumieć, jak ważna dla naszej egzystencji jest wiara w Sąd Boży, przeprowadźmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie świat bez Sądu Bożego – świat, w którym nie ma ani ostatecznej sprawiedliwej nagrody, ani ostatecznej sprawiedliwej kary, ani ostatecznego sprawiedliwego przebaczenia. W takim świecie pozostają tylko doraźne sądy ludzkie. A każdemu z nich brakuje albo sprawiedliwości, albo życzliwości, albo pełnej wiedzy, albo mocy do skutecznego wykonania właściwego wyroku. Inaczej Bóg, który jest doskonale sprawiedliwy i dobry, wie o nas wszystko, a swoją wszechmocą może obdarzyć każdego tym, co się mu należy. Obdarzyć realnie i trwale – a nie tylko w przemijającej pamięci ludzkiej lub na jakiś czas.

Sąd Boży uwalnia nas od kaprysów historii. Dzięki niemu zbrodniarz, który uniknął kary za życia, otrzyma ją po śmierci. A dobry i miłosierny człowiek, który umarł w cierpieniu i nędzy, sam dostąpi miłosierdzia. Sąd Boży skoryguje nasze pomyłki i zdemaskuje kłamstwo. Dzięki niemu okaże się, że nie wystarczy ludzkie uznanie za życia, a nawet po śmierci. Liczy się bowiem faktycznie tylko to, co się naprawdę myślało i czyniło. Także to, co było skrzętnie ukrywane.

Sąd Boży to realizacja naszego najgłębszego pragnienia – pragnienia sprawiedliwości. Polski filozof, Stanisław Judycki, pisze o nim tak: „Tajemnica świata polega m.in. na tym, że żyjące w nim istoty rozumne i czujące wiedzą, iż ŚWIAT JEST ‘CZARĄ PRZEPEŁNIONĄ NIESPRAWIEDLIWOŚCIĄ’, lecz jednocześnie bardzo wielu pragnie sprawiedliwości, która nie tylko przywróciłaby zachwianą równowagę, lecz która zapanowałaby na zawsze. Inaczej mówiąc, wielu nie chce się pogodzić z tym, że świat mógłby być takim miejscem, gdzie na wieczność zostałaby ‘zamrożona’ niesprawiedliwość, bo nawet gdyby wszyscy ludzie wyginęli, a sfery kosmiczne obracałyby się w obojętnym milczeniu, to niesprawiedliwość zrealizowana na Ziemi ‘wołałaby’ o Sąd Ostateczny.” (https://www.kul.pl/files/1516/roczniki_filozoficzne/roczniki_filozoficzne_65_4_2017/06-judycki_corr.pdf)

Czym jest sprawiedliwość, której głęboko pragniemy? Jest – jak mawiał Immanuel Kant – połączeniem cnoty (dobroci) ze szczęśliwością oraz występku (złośliwości) z karą. W tym życiu związek między cnotą a szczęściem pojawia się rzadko, a jeśli się pojawia, to przypadkowo, ułomnie i nietrwale. Dlatego Kant sądził – i to sądził słusznie – że każdy, kto podejmuje wysiłek życia moralnego, powinien nie tylko wierzyć w wolność swej woli, lecz także w świętego i sprawiedliwego Boga, który osądzi nas po śmierci. Wolna wola, która nie zostałaby ostatecznie rozliczona z tego, co dokonała, byłaby jakąś kosmiczną anomalią. A prawdziwy wysiłek ku dobroci, który nie zostałby ostatecznie wynagrodzony szczęściem, byłby absurdalną pomyłką. Bez Sądu Bożego – i jego konsekwencji – nie jest ważna ani wolność, ani moralność, ani różnica między dobrem i złem. (Chyba że mówimy o ważności tymczasowej, przelotnej, w niczym nieugruntowanej i w niczym niespełnionej). Bez Sądu Bożego wszystkie te rzeczy zbliżają się do nicości. Dopiero Sąd nadaje im posmak wieczności.

Jedną z konsekwencji Sądu Bożego jest możliwość kary ostatecznej i wiecznej, czyli piekła. Sama idea piekła budzi dziś – zarówno w obiegu potocznym, jak i u wytrawnych myślicieli – krytykę jako coś opresyjnego, niehumanitarnego, prymitywnego. Zapomina się przy tym, że istotą piekła jako kary nie jest zemsta, lecz sprawiedliwość. Piekło jest konsekwencją zła, które ludzie wybrali w pełni świadomie i dobrowolnie, aktywnie występując przeciw dobru. Bez piekła krzyk niewinnych ofiar okrutnych zbrodni pozostałby niewysłuchany w otchłaniach kosmosu i historii. Sąd Boży – wraz z możliwością piekła – uczy nas, że życie trzeba traktować na serio, że każdy nasz czyn ma metafizyczne znaczenie, że pewne nasze decyzje są nieodwołalne i nie zginą w przemijającej sekwencji zdarzeń, ani w bezdusznej pustce świata.

Mówiąc o rzeczach ostatecznych, warto pamiętać o jeszcze jednej sprawie. Często bywa tak, że życie ludzi jawi się jako urwane, niedokończone, niespełnione. Dotyczy to nie tylko tych, którzy umarli przedwcześnie, lecz także tych, którzy nie zdążyli dokonać w swym życiu tego, co powinni. Wierzący w Sąd Boży są pewni, że będzie on dziełem Sędziego, który rozumie taką naszą sytuację. Są pewni, że Sędzia zna zawiłości naszego losy, naszą słabość i kruchość, przypadek i traf, które nas dotykają. Dlatego wierząc w Sąd Boży, wierzymy jednocześnie w szanse na nasze pośmiertne doskonalenie, oczyszczenie i uświęcenie. Wierzymy też w Boże przebaczenie i miłosierdzie. Wierzymy w to, że Sędzia jest Ojcem.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak

profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.  

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji