Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dopóki walczę, jestem zwycięzcą

Dominika jest niewidoma. Lucyna i Rafał jeżdżą na wózkach inwalidzkich. U Róży neuroborelioza spowodowała paraliż wszystkich czterech kończyn. Co ich łączy poza niepełnosprawnością? Siła woli, hart ducha, radość i ogromna wola życia. Oto historie czterech paraolimpijczyków, którzy w Tokio odnieśli sukcesy.

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, olimpiada, Mistrzostwa Świata w siatkówce. Chętnie śledzimy te wydarzenia, ekscytujemy się zdobytymi medalami czy miejscem w klasyfikacji. Mniej uwagi przywiązujemy do sukcesów paraolimpijczyków. A to dopiero są historie - osób z niepełnosprawnością fizyczną, ale za to z hartem ducha, charakterem, osobowością i pasją, których większość ludzi w pełni sprawnych fizycznie może im tylko pozazdrościć.

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

Dominika Putyra jest niewidoma. W Tokio startowała razem ze swoją pilotką Ewą Bańkowską w wyścigu tandemów. Zajęły czwarte miejsce w czasówce w kategorii B. Ich czas to 49 minut 45 sekund i 17 setnych. Z Ewą Dominika zdobyła już mistrzostwo Polski i Europy.

Dominika straciła wzrok jeszcze w dzieciństwie. W czwartej klasie podstawówki zachorowała na grypę. Infekcja uwolniła chorobę genetyczną, przez którą dziewczynka zaczęła tracić wzrok. Dziś ma 36 lat. "Nigdy nie miałam pretensji do Pana Boga, że straciłam wzrok - mówi. - Powiedziałam: Jak mi zabrałeś wzrok, to teraz sobie ze mną radź!". 

Fakt, że jest niewidoma nie przeszkodził Dominice w zdobywaniu szczytów - w przenośni i dosłownie. Ukończyła muzykoterapię i pracowała jako muzykoterapeuta w klinice "Budzik" przy wybudzaniu dzieci ze śpiączki, ale i z osobami z różnymi uszkodzeniami neurologicznymi - m.in. chorymi dotkniętymi Alzheimerem czy osobami autystycznymi. Oprócz tego Dominika gra na organach i na harfie. Zna język angielski, niemiecki, hiszpański, francuski i... tybetański. Próbowała szermierki, żegluje, pływa, jeździ na nartach, łyżwach, rolkach, konno i na rowerze. Jej mottem są słowa św. Pawła: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść", a największym autorytetem dla niej jest jej tata.

Sport w życiu Dominiki i jej braci był od zawsze. O to, by dzieci były aktywne fizycznie, zadbali rodzice. Już we wczesnym dzieciństwie zabierali dzieci na pływalnię, na stok narciarski. Po utracie wzroku dziewczyna próbowała różnych sportów amatorskich, aż trafiła na kolarstwo. "Wzięło się trochę z frustracji - do każdej z dyscyplin potrzebuję przewodnika, samej było mi coraz ciężej i pomyślałam, że w klubie będzie o to łatwiej - mówi o sobie kolarka. - Choć na początku nie zdawałam sobie sprawy, jaki jest poziom tego sportu i jak wiele ten sport mi ma do zaoferowania i ile mogę w nim osiągnąć".

"Kiedy już nie daję rady, to mówię tylko 'Jezu, Jezu, Jezu', bo jedno wezwanie jest akurat na jeden obrót korby" - mówi. Kiedy ktoś pyta, skąd bierze tyle energii do życia i działania, odpowiada: - "Jadę na 'koksie' pod tytułem Różaniec i Eucharystia".

Na Eucharystii Dominika jest niemal codziennie. Różaniec odmawia w czasie "nudnych treningów". Także w czasie zgrupowań czy zawodów. "Z rekolekcji ignacjańskich mam zakodowane to 'magis' - więcej, więcej w kierunku Boga" - mówi.

Więcej o Dominice przeczytacie: Dominika Putyra rusza po złoto do Tokio.

Tej dziewczyny nie da się złamać

Lucyna Kornobys została w Tokio wicemistrzynią paraolimpijską w pchnięciu kulą. Polka zdobyła srebro i powtórzyła sukces z 2016 roku z Rio de Janeiro. Nasza kulomiotka to niezwykła dziewczyna, która w życiu przeszła przez kilka piekieł i tylko dzięki swojej determinacji nie znalazła się na marginesie. O jej życiu opowiedział na Twitterze Michał Pol, dziennikarz sportowy, bloger i youtuber. "Muszę Wam opowiedzieć o Lucynie Kornobys, naszej srebrnej kulomiotce z Rio i już z Tokio - napisał. - Nie wiele znam osób z większą determinacją, tak bardzo zawziętych, odpornych na przeciwności, walczącej z nierównościami i o innych".

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama