Wbrew twierdzeniom, że Polski Ład zniszczy klasę średnią, stwarza on szanse na jej poszerzenie.
Prezentując Polski Ład (PŁ), premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że wprowadzenie kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. zł ma „na celu wyciągnięcie jak największej liczby ludzi w kierunku klasy średniej”, a podniesienie progu podatkowego z 85 tysięcy do 120 tysięcy złotych ma być „wzmocnieniem klasy średniej”. Jednak część ekonomistów twierdzi, że te zmiany są niekorzystne dla istniejącej klasy średniej, wręcz mogą ją zniszczyć. Ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju Sławomir Dudek stwierdził w TVN24: „Zapłacą za to osoby prowadzące działalność gospodarczą, osoby zarabiające powyżej średniej krajowej, osoby z tak zwanej klasy średniej”. Dosadniej wyraża się publicysta Łukasz Warzecha, który napisał w Onecie, że zawarte w PŁ propozycje oznaczają „zaoranie klasy średniej” i stwierdził, że „polskie państwo mówi więc teraz obywatelom: bogać się, ale jak się za bardzo wzbogacisz i zaczniesz zarabiać niebotyczne 8 tys. netto, to cię dojedziemy, wyciśniemy i ograbimy”.
Analiza zmian w podatkach rzeczywiście pokazuje, że osoby zarabiające powyżej 7,5 tys. zł brutto będą płacić większe podatki, ale nie na tyle, aby to doprowadziło ich do jakichś poważnych problemów. Natomiast zmniejszenie obciążeń podatkowych dla mniej zarabiających i inne elementy PŁ mogą wykreować nową klasę średnią, i to niekoniecznie utrzymywaną przez transfery z budżetu państwa, choć na początku będą one konieczne.
Nim zaczniemy analizę Polskiego Ładu, trzeba podkreślić, że rozwiązania w nim zawarte są na razie propozycjami i nie znamy ich ostatecznego kształtu. Odpowiednie ustawy dopiero powstają, dlatego możemy jedynie w przybliżeniu szacować jego skutki, choć niewątpliwie zasadnicze kierunki zostały w nim nakreślone.
Polska klasa średnia
Najczęściej za klasę średnią uważa się osoby pracujące we własnych lub bardzo dużych firmach, wykonujące pracę umysłową, posiadające wyższe wykształcenie i osiągające dochody pozwalające im na wygodne życie. Nie mają jednak wielkich majątków. Do klasy tej zalicza się także przedstawicieli wolnych zawodów, jak artyści czy dziennikarze, a od pewnego czasu także wyższych urzędników, menedżerów czy specjalistów z branży informatycznej.
Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), aż 12 milionów Polaków należy do klasy średniej. W tych wyliczeniach PIE opierał się na metodologii Bigota oraz Kochhara. Nie wdając się w skomplikowane zasady tej metodologii, istotna jest tu wielkość dochodu rozporządzalnego gospodarstwa domowego, czyli kwota, którą można przeznaczyć na wydatki bądź oszczędności po odliczeniu obowiązkowych opłat (np. zaliczki na podatek dochodowy i inne podatki oraz składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne). Według szacunków PIE w Polsce średni dochód rozporządzalny gospodarstwa domowego na jednego członka rodziny dla klasy niższej wynosi 1073 zł miesięcznie, średniej 2546 zł, zaś wyższej 5774 zł. Według tych kryteriów do klasy niższej należy 30 procent Polaków, do klasy średniej 54, a do klasy wyższej 16 procent.
Cel, jaki stawia przed sobą rząd Zjednoczonej Prawicy, to zmiana tych proporcji, tak aby klasa niższa się zmniejszała. Narzędzia do tego znajdują się właśnie w Polskim Ładzie.
Tworzenie klasy średniej
Szacując wpływ zmian zaproponowanych w PŁ na klasę średnią, najczęściej bierze się pod uwagę dwa elementy: obietnicę wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. złotych i przesunięcie drugiego progu podatkowego z 85 do 120 tys. zł. Oznacza to, że osoby zarabiające do 2,5 tys. zł, czy otrzymujące emeryturę do tej wysokości w ogóle nie zapłacą podatku, natomiast zarabiający do ok. 7,5 tys. zł brutto będą płacić mniej. W sumie korzyści ma odnieść 18 mln podatników, a więc dwie trzecie.
Jednocześnie w PŁ mamy zapowiedź podniesienia składki zdrowotnej do 9 procent i zlikwidowania możliwości odpisu jej od podatku, jak jest obecnie. Rodzi się więc obawa, że to może oznaczać wręcz podniesienie daniny dla państwa.
Biorąc pod uwagę te czynniki, eksperci podatkowi firmy Grant Thornton szacują, że mniej zapłacą osoby zatrudnione na umowę o pracę zarabiający poniżej średniej krajowej (5458 zł brutto) i samozatrudnieni uzyskujący dochody do 7,7 tys. zł. Przy czym im mniejsze zarobki, tym większe korzyści. Na przykład dochody samozatrudnionego zarabiającego miesięcznie 3 tys. zł brutto, w skali roku wzrosną aż o 3215 zł netto, a przy zarobkach 5 tys. zł brutto o 935 zł netto. Natomiast zwiększą się obciążenia dla samozatrudnionych zarabiających powyżej 7,5 tys. zł brutto miesięcznie, w tym przypadku o 635 zł netto rocznie, a przy 20 tys. zł brutto o 14 185 zł (1182 zł miesięcznie) netto.
Szacunki te potwierdzają tezę, że osoby o dochodach powyżej ok. 7,5 tys. brutto będą płacić większe podatki niż obecnie. Rząd nie ukrywa, że jego pomysł na rozszerzenie klasy średniej polega m.in. na zmniejszeniu obciążeń podatkowych kosztem lepiej zarabiających. ZP stosuje tu zasadę solidaryzmu społecznego, w którym bogatsi płacą większe podatki. Jednak te dodatkowe obciążenia nie spowodują zniszczenia obecnej klasy średniej. Na przykład przy zarobkach 20 tys. zł brutto miesięcznie obciążenie wyniesie ok. 7,5 procent. To oczywiście poważna kwota, ale nie na tyle, aby można było z jej powodu prognozować upadek firmy.
Warto też zwrócić uwagę, że podniesienie poziomu zamożności społeczeństwa spowoduje większy popyt, co oznacza, że będzie można zwiększyć podaż, a więc wzrosną dochody części klasy średniej. W ten sposób zwiększone podatki zwrócą się im z nawiązką.
Nowe miejsca pracy
Zmniejszenie podatków nie stworzy klasy średniej. Konieczne jest podniesienie dochodów uzyskiwanych z pracy. Polski Ład wskazuje, że służyć ma temu stworzenie 500 tys. nowych miejsc pracy, m.in. dzięki środkom unijnym i specjalnemu funduszowi Banku Gospodarstwa Krajowego. Wiele młodych osób mających pomysł na własny biznes już teraz liczy na tanie albo w ogóle nieoprocentowane kredyty z tych środków, zaś przedsiębiorcy, którzy stracili na pandemii, mają nadzieję na środki z funduszu odbudowy, które pozwolą im wznowić i rozwinąć działalność.
Krytycy Polskiego Ładu wskazują, że w ten sposób powstanie klasa średnia utrzymywania przez państwo. W początkowym okresie tak. Właśnie na tym polega filozofia tej propozycji. Państwo pomoże ludziom zdobyć kapitał, czy to finansowy, czy intelektualny, czy zawodowy, dzięki któremu wejdą do klasy średniej. Jednak potem mają się usamodzielnić. Część beneficjentów Polskiego Ładu w klasie średniej pozostanie, a nawet będzie dążyć do pomnożenia kapitału. Oczywiście nie wszyscy mają odpowiednie kompetencje, aby wejść do klasy średniej i utrzymać się w niej. Biorąc jednak pod uwagę zaradność i pracowitość Polaków, można być przekonanym, że większość z tej szansy skorzysta.
Inne instrumenty
Polski Ład zakłada rozwój klasy średniej nie tylko poprzez bezpośrednie transfery pieniędzy, ale także dzięki wprowadzeniu instrumentów, które wpływają na podniesienie poziomu życia czy kumulację kapitału.
Takim instrumentem jest mieszkalnictwo. Brak w Polsce mieszkań jest jedną z największych przeszkód dla rozwoju społecznego, zakładania rodzin czy wzrostu zamożności. Trudność polega na tym, że zdecydowana większość potrzebujących nie ma wystarczających środków na zakup mieszkania, a banki udzielają kredytu tylko osobom, które mają odpowiedni pułap zarobków i co najmniej 20-procentowy wkład własny. PŁ proponuje rozwiązanie tego problemu dzięki wprowadzaniu państwowych gwarancji wkładu własnego do 150 tys. zł dla biorących kredyt lub dofinansowaniu w wysokości do 160 tys. zł dla osób korzystających z mieszkalnictwa społecznego i dla rodzin wielodzietnych (w zależności od liczby dzieci – 30 tys. zł w przypadku drugiego dziecka, 60 tys. zł – trzeciego i 30 tys. zł – każdego kolejnego). Według rządu z programu „Mieszkanie bez wkładu własnego” będzie mogło skorzystać około 80 tys. rodzin rocznie.
Innym instrumentem służącym poprawie sytuacji mieszkaniowej jest wprowadzenie prawa do budowy jednorodzinnych domów o powierzchni do 70 metrów kwadratowych bez zezwolenia, kierownika i książki budowy, a jedynie na podstawie zgłoszenia. Oznacza to nie tylko skrócenie czasu budowy, ale również oszczędności co najmniej kilku tysięcy złotych.
Rodziny posiadające dzieci doskonale wiedzą, jak duże koszty są związane z ich pielęgnacją, wychowaniem, edukacją. Stąd propozycje służące rodzinie, które zwiększają jej budżet, z pewnością można uznać za inwestowanie w klasę średnią. Nie tylko na poziomie wykształcenia, ale także finansowym, bowiem odciążenie budżetu może pozwolić na oszczędności, a te na inwestowanie, a co za tym idzie – wejście w dochodową klasę średnią. W PŁ jest szereg propozycji służących rodzinie. Wśród nich można wymienić powszechny dostęp do badań prenatalnych, rozszerzenie programu Maluch+ czy wprowadzenie elastycznych form zatrudnienia dla rodziców. Nowym bezpośrednim wsparciem finansowym ma być Kapitał Opiekuńczy w kwocie 12 tys. złotych, który rodzice będą mogli elastycznie wykorzystać na pokrycie kosztów opieki nad drugim dzieckiem pomiędzy 12. a 36. miesiącem życia. W przypadku gdy kolejne dziecko przyjdzie na świat w ciągu 3 lat od narodzin poprzedniego, kwota ta zostanie podwojona. Są także programy służące rozwojowi edukacji i kultury.
Pandemia pokazała słabość służby zdrowia, stąd w PŁ jest zapowiedź stopniowego zwiększania środków na ten cel do 7 procent PKB w 2030 r., a także reorganizacji całego systemu ochrony zdrowia.
Polski Ład zawiera instrumenty, które mogą doprowadzić do rozszerzenia klasy średniej, jednak trudno przewidzieć, czy tak się stanie. Program 500 Plus miał zwiększyć dzietność, ale nie dał takiego efektu. Praktycznie zlikwidował jednak w Polsce biedę. Zobaczymy, jakie zmiany spowoduje PŁ, o ile będzie realizowany. •
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego