Nowy numer 17/2024 Archiwum

Dlaczego wierzymy w zmartwychwstanie?

Na pytanie „dlaczego wierzymy w zmartwychwstanie?” ks. Pierre Debergé odpowiada: „nasza wiara opiera się na zaufaniu świadkom, którzy widzieli Zmartwychwstałego” (GN nr 13/2021). Rozwińmy jego słowa, zastanawiając się nad tym, czym jest wiarygodne świadectwo i dlaczego wiara w zmartwychwstanie jest racjonalna.

Wierzymy w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa dlatego, że ludzi, którzy opowiedzieli o swoich spotkaniach ze Zmartwychwstałym, uznaliśmy za wiarygodnych świadków. Wiarygodny świadek musi spełniać dwa kryteria: kryterium moralnej uczciwości oraz kryterium poznawczej rzetelności. Mamy dobre racje, by sądzić, że bezpośredni świadkowie Zmartwychwstałego spełniają oba kryteria.

Najważniejszymi znakami ich uczciwości jest męczeństwo i pokora. Kto nie wierzy w to, o czym mówi, łatwo się tego wyprze. Kto zaś nie wyprze się, lecz będzie utrzymywał swoje świadectwo nawet za cenę niedogodności, będzie budził nasze zaufanie. Tak było z uczniami Jezusa: budzili i budzą zaufanie, ponieważ o prawdzie swych słów zaświadczyli życiem. Głosili Zmartwychwstałego, choć przynosiło im to nie zyski, lecz cierpienia, a w końcu męczeńską śmierć. Co więcej, w swym głoszeniu nie ukrywali faktów dla siebie niewygodnych. Przywódca apostołów przekazał informację o swym zaparciu się Jezusa i nie sprawił, by wykreślono ją z ostatecznej redakcji Ewangelii. Z kolei Paweł wielokrotnie w swych listach wspominał o swej niechlubnej przeszłości. W ten sposób obaj pokazali, że bardziej zależy im na prawdzie niż na swoim dobrym imieniu.

Jeśli chodzi o poznawczą rzetelność apostołów, to z jej oznak wyróżniłbym trwałość i wspólnotowość. Apostołowie wytrwale i konsekwentnie głosili zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. A tylko ludzie, którzy rzeczywiście coś poznali, mówią o tym w taki sposób. Trudno przecież oprzeć trwałe i konsekwentne działanie na emocjach i subiektywnych wizjach. Co więcej, w swym głoszeniu apostołowie odwoływali się nie do jednorazowego doświadczenia jednej osoby, lecz do wielokrotnego doświadczenia różnych osób tworzących wspólnotę. Mówiąc językiem filozoficznym: doświadczenia apostołów były nie subiektywne, lecz inter-subiektywne – były doświadczeniami różnych, wzajemnie kontrolujących się, podmiotów. Znamienne, że chrześcijaństwo jest chyba jedyną religią, której wydarzenia źródłowe mają charakter intersubiektywny. Nie opiera się ono na przeżyciu jednego człowieka, lecz na różnorodnym świadectwie wspólnoty. A wspólnotowość – poznawcza współpraca wielu osób – jest uznawana za istotny element racjonalności: pomaga wyeliminować błąd oraz wyjść z perspektywy jednostkowej na rzecz spojrzenia obiektywnego.

O wiarygodności przekazu rezurekcyjnego świadczy też fakt, że psychologicznie trudno wyjaśnić samo głoszenie zmartwychwstania bez zmartwychwstania. Z jednej strony Jezus przegrywa, ginie haniebną śmiercią, związane z nim nadzieje upadają, a jego uczniowie się rozpraszają. Z drugiej strony wkrótce potem znowu się zbierają, by zapoczątkować nowy wielki ruch religijny – ruch wiary w Jezusa jako zmartwychwstałego zwycięzcy i Boga. Jak pogodzić jedno z drugim? Jak pisze brytyjski badacz początków chrześcijaństwa, Markus Bockmuehl, „jest rzeczą historycznie stwierdzoną, że po śmierci Jezusa coś się wydarzyło – i że to zmieniło bieg historii świata, jak żadne wydarzenie przedtem ani potem”. Owo coś musiało być tak silne i przekonujące, by na nowo zgromadzić rozproszonych uczniów-uciekinierów oraz przemienić ich w odważnych i bezkompromisowych głosicieli nowej wiary. Gdyby owym czymś nie był fakt Zmartwychwstania, apostołowie głosiliby co innego, niż rzeczywiście głosili. Albo głosiliby tak słabo, że chrześcijaństwo byłoby znane dziś tylko historykom religii jako epizodyczna i lokalna ciekawostka w jej starożytnych  dziejach.

Mówiąc, że nasza wiara w zmartwychwstanie opiera się na dobrych racjach, musimy pamiętać, że jest tylko wiarą i wiarą. Jest tylko wiarą, gdyż nie jest wiedzą z pierwszej ręki – wiedzą, którą w dowolnej chwili można osobiście sprawdzić za pomocą naszych zmysłów. Naturalnie, że wolimy mieć wiedzę z pierwszej ręki niż opierać się na świadectwie innych. Z drugiej jednak strony większość z tego, co wiemy, opiera się właśnie na świadectwie rodziców, nauczycieli, kolegów, dziennikarzy, naukowców itd. Wiedza poprzez świadectwo jest najsłabszym, ale i najpowszechniejszym rodzajem wiedzy. Musimy z niej korzystać ze względu na nasze poznawcze ograniczenia. Bez niej wiedzielibyśmy niewiele. Dlatego, zamiast na własną rękę sprawdzać wszystko, uczymy się odróżniać świadków i ekspertów wiarygodnych od takich, którym nie warto ufać.

Tu dochodzimy do punktu najważniejszego: zaufanie. Dzieje chrześcijaństwa są dziejami zaufania. Chrześcijaństwo rozwijało się najlepiej, gdy wiara rezurekcyjna była przyjmowana i przekazywana dalej w sposób wolny i autentyczny – tylko ze względu na zaufanie. W tym wielkim łańcuchu zaufania szczególną rolę odgrywała rodzina. W zdrowej rodzinie dzieci naturalnie darzą zaufaniem rodziców, a rodzice przekazują dzieciom to, co mają najcenniejszego. Dla wielu pokoleń chrześcijan tym czymś była i jest przede wszystkim wiara rezurekcyjna. Można powiedzieć, że – przenoszona z pokolenia na pokolenie – przeszła ona test czasu. Dlatego jest wiarą – jest czymś więcej niż przekazem informacji z drugiej ręki. Jest zwornikiem, siłą i składnikiem tożsamości ludzi różnych „pokoleń, ludów i języków”.

Bóg, stając się człowiekiem i przyjmując na siebie warunki ludzkiej historii, zechciał, by najważniejsze prawdy o Nim dotarły do nas za pośrednictwem świadectwa innych. Świadectwa, które tworzy wielowiekową wspólnotę wzajemnego zaufania. W tej wspólnocie znajdujemy się teraz my. Jesteśmy w niej nie tylko odbiorcami świadectwa, lecz także tymi, od których dalszy jego los zależy. Przyjmując świadectwo, zaufaliśmy tym, którzy nam je przekazali. Ci zaś, którzy to uczynili, zaufali nam, że go nie zlekceważymy. A skoro wspólnota świadectwa pochodzi ostatecznie od Zmartwychwstałego, to jest też prawdą, że On pierwszy nam zaufał.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak

profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.  

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji