Dołączając się do akcji GN „100-krotne dzięki, Ojcze Franciszku!”, chciałem złożyć moje podziękowania dla ks. Franciszka Blachnickiego. Nie znałem Go osobiście, ale zostałem duchowo ukształtowany przez założony przez Niego ruch oazowy i przez jego metodę wychowawczą. W metodzie tej szczególnie ważne są dla mnie cztery elementy: doświadczenie, formacja, wspólnotowość i eklezjalność.
Doświadczenie. Pamiętam moje pierwsze rekolekcje oazowe w Cichem Górnym. Piękno gór, nastrój góralskiego kościoła, wokół ludzie pełni wiary i dobra, dzień zaczynający się psalmem „Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu”, poruszające serce śpiewy, modlitwa spontaniczna, wieczorna cisza przed Najświętszym Sakramentem. To wszystko tworzyło warunki, w których rodziło się doświadczenie religijne – doświadczenie, które dawało poczucie dotyku Boga. Śpiewaliśmy: „Dotknął mnie się Pan i radość ogromną w sercu mam”. To pierwotne doświadczenie było tak silne, że jego echo towarzyszyło i towarzyszy mi przez całe życie. Przychodziły okresy ciemności i burz, ale w mojej świadomości treść tego doświadczenia tliła się lub trwała zawsze. Ono wyznaczyło kierunek mojego życia. Dawało moc i sens.
Formacja. Doświadczenie pozbawione formacji łatwo wpada w kruchy emocjonalizm, a formacja bez doświadczenia nie ma w sobie życia. Dlatego metoda ks. Franciszka Blachnickiego zalecała współgrę obu elementów: doświadczenia i formacji. Formacja oazowa to przede wszystkim formacja biblijna. Ona pozwalała zrozumieć treść przeżycia religijnego w odwołaniu do Ewangelii. Ona prowadziła mnie do osobistego przyjęcia jej przesłania. Pamiętam czas spędzony w małych grupach na wspólnym dzieleniu się Ewangelią. Pamiętam dyskusje nad jej trudniejszymi fragmentami. Pamiętam też konspekty dla animatorów. To w nich po raz pierwszy spotkałem się z argumentem C.S. Lewisa na boskość Jezusa oraz z zarysem teologii Księgi Wyjścia. Potem przyszedł czas na dalsze poszukiwania i lektury teologiczne i filozoficzne.
Wspólnotowość. Oaza była szkołą autentycznej pracy wspólnotowej. W PRL-u, który tępił niezależne życie społeczne lub promował jego sztuczne formy, miało to ogromne znaczenie. To na oazie uczyliśmy się zorganizowanego działania na rzecz dobra wspólnego: czy to było zaplecze socjalno-bytowe rekolekcji, czy to była sensowna rozrywka (słynne pogodne wieczory!), czy to były koncerty dla parafii lub dla domu opieki społecznej. Nabyte w ten sposób sprawności owocowały później: na studiach, w opozycji, w pracy, w rodzinie.
Eklezjalność. Ks. Franciszek Blachnicki przypominał „ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13, 52). Modlitwa liturgiczna i modlitwa spontaniczna, różaniec – z dopowiedzeniami, Szkoła Liturgii i Namiot Spotkania. Cała duchowość oazy była głęboko osadzona w tradycji Kościoła; wszystkie nowości miały ją tylko uwydatnić i ożywić. Tak samo było z codziennością Kościoła. Moderatorzy przestrzegali nas przed sekciarską izolacją i zachęcali do czynnego uczestnictwa w życiu parafii. Dzięki temu Kościół stawał się nam bliski. Poznawaliśmy go także od zakrystii i od kuchni. A kto naprawdę zna i kocha Kościół, będzie żył jego Tajemnicą Paschalną i będzie robił wszystko, by nie zakrywały jej grzechy ludzi Kościoła. Nie będzie jednak opowiadał o Nim nieprawdziwych historii i nie będzie skupiał się na złu.
Na koniec jedno ze wspomnień, które urasta do rangi symbolu. Na jednej z oaz był chłopak, którego wszyscy – nie wiem, dlaczego – przezywali „Neron”. Ostatniego dnia oazy, mówiąc świadectwo, powiedział: „Nie nazywajcie mnie już więcej Neron, gdyż spotkałem tu Chrystusa”. Ktoś wtedy krzyknął: „To będziemy Cię nazywać Kefas”. I tak zostało. Ks. Franciszek Blachnicki – poprzez założony przez siebie Ruch Światło-Życie – mocą Chrystusa przemieniał ludzi. Stali się oni Skałą, której nie przemogą żadne piekielne bramy laicyzacji. Dlatego dziękujemy.
Jacek Wojtysiak
profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji