GN 40/2023 Otwarte Archiwum

Przyjaciel potrzebny w kampanii

Zbliżenie w relacjach Netanjahu z Putinem potrwa co najmniej do marcowych wyborów parlamentarnych. Stawką jest polityczne przetrwanie izraelskiego premiera.

Światowe Forum Holokaustu, nazwane przez Szewacha Weissa „kantorem” i „handlem historią”, stało pod znakiem dalszego zacieśniania się sojuszu pomiędzy premierem Izraela Binjaminem Netanjahu a Władimirem Putinem. Rosyjski prezydent został centralną postacią uroczystości i kolejny raz (choć w nie tak otwarty sposób, jak obawiano się w Polsce) miał okazję do wygłoszenia przemówienia w duchu historycznego rewizjonizmu. Współpraca obu polityków, którzy odbyli aż szesnaście oficjalnych spotkań w ciągu ostatnich pięciu lat, będzie intensywna co najmniej do 2 marca 2020 roku. Wtedy w Izraelu odbędą się wybory parlamentarne. Netanjahu walczy w nich o przetrwanie. Albo pozostanie na stanowisku premiera, śrubując swój własny rekord najdłużej urzędującego szefa rządu w historii kraju, albo czeka go utrata władzy i zmierzenie się z sądowymi oskarżeniami o korupcję i fałszerstwo. Tymczasem rolę języczka u wagi w wyborach odgrywają Żydzi rosyjskiego pochodzenia, grupa w większości aprobująca politykę Putina. To na ich poparcie liczy Netanjahu.

Interesy przy okazji Forum

Nie ulega wątpliwości, że organizacja Światowego Forum Holokaustu była dużym sukcesem dyplomatycznym Binjamina Netanjahu. Ponad 40 głów państw, z prezydentami Rosji, Francji, Niemiec, wiceprezydentem USA, ale też przedstawicielami krajów arabskich (m.in. Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich) na czele, uczestniczyło w uroczystościach w Instytucie Yad Vashem. Jednakże izraelskie media otwarcie mówiły o tym, że Forum służyło realizacji politycznych interesów „Bibiego”. Zvi Bar’el stwierdził na łamach dziennika „Haaretz”: „Światowe Forum Holokaustu zmarginalizowało problem Holokaustu”. Z kolei David Horowitz w serwisie Times of Israel pisał: „Choć to nie do pomyślenia, Światowe Forum Holokaustu zostało przyćmione” przez inne tematy.

Jednym z nich był Iran. Netanjahu w przemówieniu na Forum płynnie przeszedł od pamięci o ofiarach ludobójstwa do ataku na Teheran, który nazwał „najbardziej antysemickim reżimem na tej planecie”. W sukurs przyszedł mu potem w swoim przemówieniu wiceprezydent USA Mike Pence. Oprócz tego Forum służyło manifestacji politycznej siły Netanjahu. Na miesiąc przed wyborami lider partii Likud brylował jako gospodarz w gronie przywódców największych państw świata, którzy przy okazji tak podniosłej rocznicy oczywiście nie podejmowali trudnych tematów w rozmowach z premierem. Za to Netanjahu nie omieszkał zmarginalizować swojego największego konkurenta w nadchodzącym głosowaniu – Beniego Ganca, lidera prowadzącej w sondażach koalicji Niebiesko-Biali. Na obchodach wyznaczono mu odległe miejsce i odmówiono prawa do zabrania głosu.

Głównym celem Forum było dalsze zacieśnianie więzi z Rosją. Władimir Putin cieszył się podczas wizyty w Izraelu specjalnym traktowaniem. Przed konferencją uczestniczył w odsłonięciu pomnika ofiar blokady Leningradu w czasie drugiej wojny światowej. Później, mimo tradycyjnego dla niego spóźnienia, prezydent Izraela specjalnie wyszedł po niego przed salę obrad i odprowadził na honorowe miejsce. Reszcie światowych przywódców pozostało cierpliwie czekać. W swoim przemówieniu Putin wspominał o „pomocnikach” nazistów, którzy „w okrucieństwie przewyższali swoich panów”. Podał też fałszywe dane, mówiące, że „40 proc. Żydów zamordowanych w Holokauście to obywatele ZSRR”.

Specjalne względy dla prezydenta Rosji i jednoczesne „wypchnięcie” z obchodów prezydenta Polski nie mogą zresztą dziwić, ponieważ za organizację Forum odpowiadał Mosze Kantor – rosyjski oligarcha z izraelskim paszportem. Zabiegający o względy Putina, a przy tym mający osobiste zatargi z Polską. Kantor jest magnatem branży surowców sztucznych, posiada udziały w Grupie Azoty, wielokrotnie próbował przejąć większościowy pakiet akcji firmy, lecz za każdym razem spotykał się ze skuteczną kontrakcją naszych władz.

W Polsce niemal niezauważony przeszedł inny temat poruszony podczas wizyty Putina, który zdaniem Davida Horowitza wręcz przyćmił kwestię Holokaustu. Chodzi o sprawię Naamy Issachar – turystki z Izraela, która w kwietniu 2019 roku, lecąc z Indii do Izraela, została zatrzymana podczas przesiadki w Moskwie. W jej plecaku znaleziono kilka gramów marihuany. Wyrok rosyjskiego sądu był bardzo surowy – siedem i pół roku więzienia. Sprawa wywołała powszechne oburzenie w Izraelu, a Netanjahu od razu rzucił obietnicę: „Sprowadzę ją do domu”. 23 stycznia udało mu się zaaranżować spotkanie Putina z matką Naamy. Rosyjski prezydent zapewnił ją, że „wszystko będzie dobrze”. Tydzień później, po kolejnej wizycie w Moskwie, turystka została ułaskawiona przez Putina, a „Bibi” mógł w glorii chwały wrócić z nią do ojczyzny.

Prawdziwa przyjaźń?

Przyjaźń Netanjahu z Putinem jest mocno eksponowana już od kilku miesięcy. Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi (we wrześniu 2019 roku) w kraju zawisły wielkie billboardy „Bibiego” ściskającego dłoń Putina, a nad zdjęciem widniał podpis: „Netanjahu: w swojej własnej lidze”. Lider Likudu z żadnym zagranicznym przywódcą nie spotyka się tak często jak z Putinem. Nawet po wizycie w Waszyngtonie, gdzie 28 stycznia Donald Trump ogłosił izraelsko-palestyński plan pokojowy zaspokajający wszystkie żądania Izraela, Netanjahu od razu poleciał do Moskwy, by tam też rozmawiać o planie. Rosja nigdy nie grała decydującej roli w kwestii tego konfliktu. Osobista konsultacja to tylko element dowartościowywania Putina.

Krytyczne względem premiera izraelskie media zauważają, że niektóre z kilkunastu spotkań odbyły się wyłącznie na użytek kampanii. Izrael znajduje się w stanie permanentnej gorączki wyborczej. Marcowe wybory będą trzecie w ciągu roku, głosowania z kwietnia i września 2019 roku nie doprowadziły do wyłonienia rządzącej większości. Gazeta „Haaretz” nazywa działania Netanjahu „stałym zaopatrywaniem się w zdjęcia na użytek kampanii” i kwestionuje równorzędność relacji z Putinem. Przykładem było spotkanie we wrześniu 2019 roku w Soczi. Netanjahu szczególnie zależało na nim w przededniu wyborów. Putin się zgodził, ale nie omieszkał upokorzyć „Bibiego”, który czekał trzy godziny na rozmowę. Jeden z największych rywali Netanjahu, Avigdor Lieberman, żartował potem z tej wizyty: „Nikt tam [w Rosji – M.L.] nie rozumiał, po co on w ogóle przyjechał”.

Pokonać Liebermana

„Bibi” ma jasny cel przyjaźni z Putinem – zdobycie poparcia Żydów rosyjskiego pochodzenia. To około 770 tys. osób uprawnionych do głosowania, kilkanaście procent głosów. Elektorat ten sympatyzuje z prezydentem Rosji i jego polityką zagraniczną (poparł np. aneksję Krymu, krytykuje zachodnie sankcje). Jednakże w Izraelu dotychczas pozostaje wierny jednej partii – Yisrael Beitenu („Izrael Naszym Domem”), na której czele stoi Avigdor Lieberman. Od lat jest on ważnym graczem na tamtejszej scenie politycznej, ale do najwyższych stanowisk (wicepremier, minister obrony, minister spraw zagranicznych) doszedł jako koalicjant Likudu. W 2015 roku przeszedł do opozycji. Jednym z najważniejszych powodów rozejścia się politycznych dróg obu partii był stosunek do służby wojskowej. Likud, walcząc o przychylność ugrupowań religijnych ortodoksów, jest skłonny iść na ustępstwa, natomiast dla Yisrael Beitenu obowiązkowa służba wojskowa dla wszystkich powyżej 18. roku życia jest fundamentem politycznego programu niepodlegającym negocjacjom. Mimo tych różnic Netanjahu liczył, że po wyborach we wrześniu 2019 roku Lieberman zaoferuje mu poparcie. Osiem mandatów, które Yisrael Beitenu zdobył w 120-osobowym Knesecie, pomogłoby Likudowi utworzyć koalicję. Tak się jednak nie stało. „Bibi” odebrał to jako spektakularną zdradę i przed marcową elekcją zrobi wszystko, by upokorzyć Avigdora Liebermana. Sondaże z końca marca wskazywały jednak na stabilne poparcie dla partii Izrael Naszym Domem.

Intensywne zabiegi Netanjahu o względy Putina budzą duże niepokoje w Polsce. „Washington Post” pisał: „Rosja może oczekiwać w zamian przychylenia się do rosyjskiej narracji na temat drugiej wojny światowej”. Czyli takiej, w której nasz kraj odgrywa rolę współwinnego wybuchu konfliktu i współwykonawcy Holokaustu. Na szczęście pierwsze tygodnie po Forum nie przyniosły kontrowersyjnych wypowiedzi wysokiej rangi izraelskich polityków. Z kolei przyjaźń Izraela z Rosją wkrótce może napotkać poważne przeszkody. Punktem zapalnym będzie oczywiście sytuacja w Syrii. Dla Izraela nie do zaakceptowania jest obecność u swoich granic irańskich wojsk wspierających Asada i zastrzega sobie prawo do akcji zbrojnych, głównie w wykonaniu lotnictwa. To z kolei będzie budzić sprzeciw Putina chcącego ugruntować pozycję głównego rozgrywającego w Syrii. Niestabilna sytuacja w regionie i utrzymywanie się na prowadzeniu konkurencyjnej partii Niebiesko-Biali mogą więc zakończyć tę polityczną przyjaźń.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast