Nowy numer 11/2024 Archiwum

Ekspert: Niebezpieczne zjawisko sekstingu wśród coraz młodszych dzieci

Udostępnianie swojej intymności przez internet, coraz popularniejsze wśród młodzieży, może wywołać wiele groźnych konsekwencji.

Zdaniem ekspertki Anny Kwaśnik z zespołu Dyżurnet.pl, skala zainteresowania sekstingiem wśród młodzieży niepokojąco wzrasta. Termin "seksting" powstał z połączenia słów "sex" i "texting". Początkowo odnosił się jedynie do wysyłania erotycznych wiadomości SMS. Rozwój technologii sprawił, że został rozszerzony o komunikatory, aplikacje i inne internetowe narzędzia. Z badania NASK "Nastolatki 3.0" wynika, że 42 proc. młodzieży w wieku 15-18 lat otrzymało kiedyś od innej osoby intymne materiały, a 13 proc. zadeklarowało, że takie zdjęcia zdarzyło im się wysłać innej osobie.

Pisaliśmy o tym: Polskich nastolatków seksting w sieci

Jak podkreśla Anna Kwaśnik, zjawisko to obserwujemy od wielu lat. Początkowo popularne było jednak głównie między osobami dorosłymi, będącymi w związkach lub na etapie wzajemnej adoracji. Wtedy były to wiadomości tekstowe, ale z biegiem czasu i rozwojem technologii forma ewoluowała. Dzisiaj są to zdjęcia, nagrania lub transmisje na żywo. Ponadto dziś to zjawisko jest o tyle niebezpieczne, że zaczęło się pojawiać wśród dzieci i młodzieży. Często treści przekazywane sobie między nastolatkami zahaczają o łamanie prawa lub wprost je łamią. A ze spraw, które trafiają do Dyżurnet.pl wynika, że coraz młodsze dzieci tworzą takie materiały. - Tymczasem ani młode osoby, ani często te starsze nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie udostępnianie swojej nagości może wywołać - tłumaczy ekspertka.

Anna Kwaśnik przyznaje, że skala sekstingu wśród młodzieży jest trudna do zbadania. Mało który nastolatek sam przyznaje się do tworzenia treści seksualnych, ale młodzież pytana ogólnie o to zjawisko przyznaje, że się z nim spotkała. Z badań wynika, że 13 proc. nastolatków w wieku 15-18 lat wysłało swoje nagie zdjęcia. Z innych deklaracji wynika, że to dużo częstsza sprawa, do której młodzież nie przyznaje się głośno. - Użytkownicy internetu często zapominają, że nawet jeśli zdjęcie powinno zniknąć np. po 30 sekundach lub po dobie, to ono i tak może zostać przechwycone i wrzucone w różne miejsca w sieci, skąd prawdopodobnie nigdy nie zginie.

Podkreśliła również, że do zespołu Dyżurnet.pl bardzo często przysyłane są zgłoszenia, które zawierają tysiące zdjęć o charakterze pornograficznym. - Nastoletnie dziewczynki wyglądają na tych zdjęciach jak dorosłe kobiety. Różne stylizacje, mocne makijaże i odważne stroje lub pozy sprawiają, że trudno określić, jaki jest ich rzeczywisty wiek.

Zauważyła jednocześnie, że nie ma się co dziwić, że osoby młode podejmują takie aktywności, skoro z każdej strony napierają na nas treści seksualne. - Zainteresowanie seksualnością jest naturalne w pewnym wieku rozwoju, ale zapominamy, że pozwalając na modę na seks i erotyzm, dopuszczamy je do najmłodszych, którzy często nie mają jeszcze odpowiednio ukształtowanej hierarchii wartości, nie potrafią rozróżnić, co jest dla nich właściwe i odpowiednie, oraz nie wiedzą, co jest dla nich dobre, a co nie.

Przeczytaj także: Ciemna strona internetu

- Próbujemy docierać do młodzieży z przekazem, że fajnie jest zachować pewną sferę prywatności tylko dla siebie, że jeśli wszystko zostanie pokazane, to nie będzie już żadnej tajemnicy, intymności - mówi specjalistka. - Zwracamy uwagę na konsekwencje tworzenia treści ocierających się o pornografię w przyszłości, ale warto pamiętać, że dzisiaj są one łakomym kąskiem dla pedofilów.

Razem z sekstingiem pojawiło się również zjawisko sekstortion. Polega ono na pozyskaniu materiałów o charakterze seksualnym, a następnie wykorzystywaniu ich w celu wymuszenia np. pieniędzy pod groźbą opublikowania ich. - Jeśli takie treści wyciekną, to jest to ogromne obciążenie i trauma dla dziecka, które ma świadomość, że jego nagość widział każdy uczeń w szkole - podkreśla Anna Kwaśnik. - Taką osobę trzeba wesprzeć, otoczyć opieką, a także porozmawiać, czemu tak się stało. Dziecko w takiej sytuacji na pewno się obwinia, żałuje, a jeśli jest dodatkowo linczowane, to może skończyć się tragicznie.

W związku z tymi zjawiskami Państwowy Instytut Badawczy NASK opublikował w minionym tygodniu kolejny podręcznik dla rodziców w ramach akcji "Nie zagub dziecka w sieci", której działania mają pomóc w wychowywaniu dzieci nie tylko offline, ale także online. Ten podręcznik, poprzednie wydania oraz więcej informacji można znaleźć na stronie: www.gov.pl/niezagubdzieckawsieci.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze