Nowy numer 17/2024 Archiwum

Jak stać się bogatym?

Przy okazji wyborczej dyskusji o zarobkach Polaków rozgorzała dyskusja, czy przyjęty w 1989 r. model reform dla Polski był dobry.

Bartłomiej Radziejowski z portalu nowakonfederacja.pl, w 30-lecie powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego włożył kij w mrowisko, krytykując polskiego premiera za zaniechania i przyjęcie złego modelu przechodzenia z gospodarki socjalistycznej do kapitalistycznej. Wywołało to dyskusję o efektach reform Balcerowicza. Wpisuje się ona w pewien sposób w obecną dyskusję o zarobkach Polaków wywołanych przez obietnice wyborcze PiS.

Jak bogaciliśmy się w ostatnich 30 latach?

Ocenę polskiej transformacji warto zacząć od porównania naszego wzrostu gospodarczego po 1989 r. na tle innych krajów postkomunistycznych. I na tym tle wypadamy bardzo dobrze. Opierając się na danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, polskie PKB na jednego mieszkańca (według parytetu siły nabywczej) wzrosło w ostatnich 30 latach prawie 5-krotnie (z 6,9 tys. dolarów do 33,7 tys. dolarów). Wśród europejskich krajów postkomunistycznych lepsza od nas były tylko Łotwa (ponad pięciokrotny wzrost).

Gorzej wypadamy natomiast od Chin. Kraj środka zaliczył w ostatnich 30 latach wzrost 20-krotny. Pamiętać jednak trzeba, że Chińczycy startowali z bardzo niskiego poziomu. Jeśli chcemy natomiast porównywać się do krajów, które w 1989 r. były na podobnym poziomie zamożności do naszego, możemy wziąć pod uwagę Koreę Południową. Kraj ten w ostatnich 30 latach zwiększył PKB na jednego mieszkańca 6,5-krotnie.

W 1989 r. byliśmy jednym z najbiedniejszych krajów obozu komunistycznego. Większe PKB na mieszkańca od naszego miały nawet Rumunia i Bułgaria. Dziś w regionie znajdujemy się gdzieś w połowie stawki. Jesteśmy biedniejsi od Czechów, Słowaków, Słoweńców, Litwinów i Estończyków, za to bogatsi od Węgrów, Łotyszy, Rumunów czy Rosjan. Udało się nam za to wyprzedzić Greków i Portugalczyków.

To czy Balcerowicz był dobry czy nie?

Czy z faktu szybkiego rozwoju w ostatnich 30 latach możemy wysnuć wniosek, że terapia szokowa zaaplikowana nam przez Leszka Balcerowicza był dobrym wyborem? Z punktu widzenia po prostu wzrostu gospodarczego, była najlepszą strategią w postkomunistycznej Europie. Ale transformacja gospodarcza pociągnęła też za sobą duże koszty społeczne, przede wszystkim bezrobocie. W najgorszych latach jego poziom zbliżył się do 20 proc., a poniżej poziomu 10 proc. spadł dopiero po w 2007 r. Dla porównania, bezrobocie w Czechach nigdy nie przekroczyło poziomu 9 proc.

Na decyzje o formie transformacji mocno wpłynęły neoliberalne poglądy ekonomiczne, bardzo popularne w latach 80-tych XX w. Otwieraliśmy więc własny rynek na zagraniczny kapitał, zamykaliśmy nierentowne przedsiębiorstwa, doregulowaliśmy gospodarkę i skupialiśmy dużo uwagi na walce z inflacją. Do dzisiaj zwolennicy gospodarczego liberalizmu uznają te rozwiązania jako najlepsze dla Polski. Dowodem na to ma być los krajów, które odrzuciły neoliberalizm i źle na tym wyszły, czyli Ukraina i Serbia. Trzeba pamiętać jednak, że tymi dwoma krajami wstrząsały w ostatnich 30 latach rewolucje, wojny i obce interwencje, które negatywnie wpłynęły na ich gospodarkę.

Inną drogą niż neoliberalna poszły Chiny. Ich otwarcie na zagraniczny kapitał było dużo bardziej kontrolowane, chińskie przedsiębiorstwa nie były masowo zamykane, państwo bardziej angażowało się w gospodarkę a polityka monetarna służyła subsydiowaniu eksportu. Podobną politykę prowadziły wcześnie Tajwan czy Korea Południowa i też dobrze na tym wychodziły. Jako argumenty przeciwko drodze chińskiej podawało się autorytarny charakter rządów w Pekinie i niską pozycję startową. Jednak będąca w 1989 r. na podobnym poziomie zamożności do naszego Korea Południowa, osiągnęła wyższy od naszego wzrost w warunkach demokracji, za to bez tak silnego przywiązania do zasad neoliberalnych.

Można więc zaryzykować konkluzje, że droga neoliberalna w latach 90-tych była dla nas jedną z najlepszych, ale nie zdecydowanie najlepsza. Neoliberalizm wiązał się też z dużymi kosztami społecznymi, przede wszystkim bezrobociem i strukturalną biedą. Niektórym krajom udało się tych kosztów uniknąć, raz kosztem nieco wolniejszego wzrostu gospodarczego (Czechy), raz w ogóle nie rezygnując z szybkiego wzrostu (Korea Południowa).

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka