Na co zwrócić uwagę planując wyjazd? Jak cieszyć się górami razem ze zmęczonym kilkulatkiem?
2. Widowiskowo to nie zawsze daleko.
Plac zabaw przy Szałasie Bukowinki nad jaworkami w Małych Pieninach. Wojciech Teister
Nie zawsze zapierające dech w piersiach widoki wymagają kilkunsatokilometrowych wypraw. Z maluszkiem, który wymaga przewijania czy trzylatkiem, który po kilku kilometrach będzie wyczerpany, również można podziwiać fantastyczne trasy, które są jednak znacznie krótsze niż tatrzańskie klasyki, a do tego przystosowane do rodzinnych wycieczek. Jak choćby pieniński wąwóz Homole - na liczącej nieco ponad trzy kilometry pętli znajdziemy wyposażony w ułatwienia skalny wąwóz, przepiękną bacówkę "Szałas Bukowinki" z placem zabaw, a w razie czego ze szczytu można zjechać w stronę Jaworek koleją krzesełkową. Pamiętaj, że z dzieckiem krótki kilometraż nie oznacza krótkiego czasu trwania wycieczkii!
Jeśli jednak zabierzesz dzieciątko na dłuższą ekspedycję, to zaplanuj ją tak, aby po drodze znalazły się miejsca, w których będzie możliwość zatrzymać się na dłuższy postój w razie nagłego załamania pogody lub kondycji najmłodszych uczestników. I pamiętaj, że trzy lub czterolatek przemierzający na własnych nogach górskie ścieżki będzie potrzebował znacznie więcej czasu, aby zachwycić się każdym napotkanym kwiatkiem, kamyczkiem czy patykiem.
Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.
Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera