Nowy numer 39/2023 Archiwum

Święty informacyjny dystans

Pokolenie „fejkniusów” jest na nie najwyraźniej zupełnie nieodporne.

Podstawową umiejętnością współczesnego człowieka powinien być… dystans do informacji. Dystans i pewna doza sceptycyzmu. W przeciwnym wypadku możemy stać się łatwym łupem w walce medialnej. O co chodzi? Pierwszy z brzegu przykład, a mocny. Jeden z portali, zresztą niezbyt rzetelny, podał informację o śmierci znanego prezentera telewizyjnego. I poszło! Tysiące udostępnień na prywatnych profilach można jeszcze zrozumieć. Ludzie wrażliwi są i chcą się podzielić informacją o lubianym, a zmarłym. Co zupełnie jednak kuriozalne, podała ją Polska Agencja Prasowa, co w ogóle jest sprawą przedziwną, bo agencja ma w obowiązku podawać tylko sprawdzone informacje. Inne media mają prawo uznać, że agencyjna informacja została potwierdzona. Więc również podawały… Jednak prezenter żyje, i oby żył w zdrowiu jak najdłużej. Można jedynie mieć nadzieję, że ma duży do sytuacji dystans i wykazuje się sporym poczuciem humoru.

I drugi przykład. Po przykrych wydarzeniach w Białymstoku – bijatyce, wyzwiskach i scenach dość ponurych między narodowcami a środowiskiem LGBT, na portalach społecznościowych pojawiły się bzdurne teksty o tym, że w zamieszkach… zginęły cztery osoby. Młodzi ludzie na potęgę podawali dalej ową bzdurę i nakręcali między sobą i tak gorące nastroje. Co pokazuje, niestety, z jednej strony, jak bardzo młodzież jest podatna na manipulację. Z drugiej natomiast – że nie nauczono młodych ludzi sceptycyzmu i zdrowego rozsądku w podchodzeniu do tego, co przeczytają i zobaczą na społecznościówkach. Pokolenie „fejkniusów” jest na nie najwyraźniej zupełnie nieodporne. Niestety, XXI wiek to również wiek kłamstwa, w tym kłamstwa medialnego. Dlatego tak ważna jest zdrowa zasada lekkiego dystansu do informacji, nie mówiąc już o konieczności potwierdzania jej w wielu źródłach. To może wydawać się nieco kosmiczne: jak zwykły człowiek ma weryfikować informacje? Nie, oczywiście nie da się. Ale czasem wystarczy… poczekać. Poczekać cierpliwie z „przekazywaniem dalej”, z rozgrzewaniem i podgrzewaniem tematu, który jest nośny, ale czasem po prostu nie istnieje.

Natomiast dzieci muszą nauczyć się kilku zasad współczesnej obsługi mediów. Zasada pierwsza – nie wierzyć ślepo. Zasada druga – nie dać się prowokować i emocjonalnie nakręcać, bo większość informacji zorientowana jest na wywołanie określonego efektu. Zasada trzecia – starać się dużo czytać, poznawać, rozmawiać. I myśleć. Myśleć samodzielnie. Myślenie to blokada większości „fejkniusów” i bzdur medialnych.

Zasady to jednak nie tylko dla dzieci. Powinny być stosowane przez nas wszystkich. Ludzi mediów – również. Tylko święty informacyjny dystans nas uratuje.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej

Quantcast