– Jestem wychowany w protestantyzmie, jak większość Amerykanów. Widzę jednak, jak ważny jest Kościół i miłość do Matki Bożej w polskiej tradycji. Jak ważne to jest dla przetrwania Polski – mówi Wendell Speer, autor książki „Wiara małego powstańca”.
Gdzie był Bóg, kiedy płonęła Warszawa? Wendell Speer stara się odpowiedzieć na to pytanie w sposób zrozumiały dla najmłodszych czytelników. Jak sam mówi, jego opowiadanie adresowane jest do dzieci w Polsce i w jego rodzinnych Stanach Zjednoczonych.
Bliżej siebie
Speer mieszka na Florydzie. W czasach Edwarda Gierka znalazł się w Polsce. – Trafiłem tu z powodu, dla którego przyjeżdża do Polski większość mężczyzn. Chodziło o polską kobietę – opowiada. – W 1978 r. miałem przerwę w studiach, pojechałem do Londynu i poznałem tam dziewczynę z Polski. Przejechaliśmy Europę autostopem i zdecydowaliśmy, że zostajemy razem.
Narzeczona Wendella studiowała w Poznaniu filologię angielską. Jako że łatwiej było sprowadzić Amerykanina za żelazną kurtynę, niż wyjechać z PRL za ocean, Wendell zamieszkał w Polsce. Szybko zderzył się z komunistyczną rzeczywistością. – Zobaczyłem bardzo interesujący kraj – wspomina dziś. – Ale było w nim znacznie więcej szarości niż teraz. Chodzi o wszechobecny kolor, ale i o powszechny nastrój. Widziałem też mnóstwo milicji. Dziś możesz przejść przez całą Starówkę i nie zobaczyć funkcjonariusza. Wtedy było to niemożliwe. Byłem na pogrzebie ks. Popiełuszki, po którym ludzie maszerowali do centrum. Widziałem zomowców, działka wodne. Ludzie mieli niewiele, w sensie materialnym. Pamiętam sytuację, kiedy szedłem od Nowolipek do placu Zbawiciela, żeby w sklepach kupić cokolwiek. Pamiętam kolejki, to następna rzecz – ludzie stojący i czekający, żeby kupić. Nie wiadomo, co konkretnie, ale żeby kupić.
Jednocześnie przybysza z USA ujęło to, jakiego ducha mieli Polacy. – To było niezwykłe. Ludzie byli bliżsi sobie w społeczeństwie i w rodzinach – mówi. – Bardziej angażowali się w życie Kościoła, który był jak parasol ochronny – bronił ludzi i gromadził ich razem. Sądzę, że było wtedy znacznie więcej poczucia jedności. Później, po upadku komunizmu, ludzie utracili wiele z tego ducha, stali się bardziej materialistyczni. Rozumiem to, że chcą mieć wygodne mieszkanie, samochód, to wszystko, czego nie posiadali wcześniej. Ale myślę, że to przesada. Za szybko się to stało. Nie mówię, że powinien wrócić komunizm, ale Polacy powinni powrócić do tego ducha solidarności, jedności narodowej, jakiego kiedyś mieli. Dlatego książka jest pewnego rodzaju przesłaniem.
Pod Twoją obronę
Kasia ma 10 lat, a jej brat Janek 11. Dzieci urodziły się w Stanach Zjednoczonych, ale pewnego dnia przyjeżdżają do Polski, skąd pochodzą ich rodzice. Dziwny przypadek sprawia, że podczas spaceru po warszawskim Barbakanie przenoszą się w czasy powstania warszawskiego. Spotykają Antka, małego powstańca. Tak rozpoczyna się opowiadanie Wendella Speera. Osią fabuły jest podróż małych bohaterów przez walczącą Warszawę. Kasia i Janek chcą odnaleźć rodziców – nie wiadomo, czy oni także znaleźli się w 1944 r. W czasie pełnej niebezpieczeństw drogi dzieci uciekają przed niemieckimi snajperami, widzą odbicie Gęsiówki, przemierzają spalone getto i odwiedzają kwaterę powstańczą w browarze Haberbuscha. Chowając się przed ostrzałem w piwnicy, Kasia i Janek spotykają księdza, który mówi im, że Maryja zawsze czuwała nad Polską.
„Zawsze? Więc dlaczego tylu cierpi i ginie? – zapytał Janek. Starał się ukryć złość.
– To człowiek, poprzez grzech pierworodny, stworzył śmierć i cierpienie – odpowiedział duchowny. – Lecz nawet Bóg cierpiał i zmarł na krzyżu. Poprzez swego Syna. By nam powiedzieć, że możemy cierpieć wraz z Nim, ale i dzielić się chwałą w niebiosach.
– Powiedział ksiądz, że Najświętsza Maryja Panna czuwa nad Polską – wtrąciła Kasia. – Dlaczego Ona nie położy temu kresu?
– Nie powstrzymała cierpienia własnego Syna – wyjaśnił ksiądz. – Wiedziała, że poprzez to cierpienie stanie się jednością ze swoim Ojcem. Choć naraziło Ją to na niekończącą się udrękę. Wie, że poprzez cierpienie i ofiarność zyskamy życie wieczne w naszym Ojcu”.
W innym fragmencie dzieci przechodzą obok kościoła św. Augustyna, jedynej budowli na terenie dawnego getta, która nie została zniszczona po pacyfikacji powstania. Antek mówi wtedy: „Bóg dał nam znak. Chciał, żebyśmy wiedzieli, że przetrwamy, tak jak przetrwa Jego Kościół. (...) Nasz Kościół zawsze będzie miał wrogów. Ale jeśli zniszczą naszą wiarę, zniszczą też Polskę, bez użycia broni i ognia”.
– Wiara sprawia, że jesteśmy razem – tłumaczy autor. Wendell Speer był w Polsce w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II, kiedy to papież mówił, że nie można zrozumieć Warszawy, jeśli nie pamięta się o Chrystusie.
– Idea poświęcenia, oddania życia za swój dom, swoją rodzinę, swój kraj, za swojego Boga i to, w co wierzysz – ta wiara była bardzo silna w Polakach – mówi Wendell Speer. – Wiara pomaga przetrwać wszystko. Jestem wychowany w protestantyzmie, jak większość Amerykanów. Widzę jednak, jak ważny jest Kościół i miłość do Matki Bożej w polskiej tradycji. Jak ważne to jest dla przetrwania Polski.
Ręka prowadząca kulę
Podczas podróży przez walczącą Warszawę bohaterowie opowiadania doświadczają też Bożej ochrony – w niewyjaśniony sposób wychodzą cało z opresji. Zdarzenia te są wzorowane na historiach, o jakich w swoich wspomnieniach opowiadali powstańcy.
– Wielu z nich mówiło o cudach – tłumaczy Wendell Speer, który zaznacza, że czytał ok. 10 książek, w których warszawiacy opisywali swoje doświadczenia. – Czasem ktoś był postrzelony z pistoletu w głowę, ale przeżył, i nigdzie nie było kuli. Czasem bomba spadała na budynek i nie wybuchała. I dokładnie o tym mówili – o cudach, o tym, że Dziewica Maryja zatrzymała pocisk albo powstrzymała bombę przed wybuchem.
Dla najmłodszych
Wendell Speer podkreśla, że „Wiara małego powstańca” ma pokazać jeszcze jedną rzecz. – Wiele osób mówi bardzo źle o Polsce, o Polakach zabijających Żydów. Książka nie poświęca temu bardzo dużo miejsca, ale pokazuje, że Polacy pomagali Żydom – opowiada. Mali bohaterowie widzą szturm Gęsiówki, więzienia, z którego 5 sierpnia żołnierze batalionu „Zośka” uwolnili 350 Żydów. Kasia i Janek dowiadują się też, że rodzice Antka zostali rozstrzelani za przynależność do Rady Pomocy Żydom „Żegota”. – Moje odczucie jest takie, że Polacy i Żydzi cierpieli razem – wyjaśnia amerykański autor. – A co do oskarżeń, to możemy też mówić o Żydach zabijających Żydów i współpracujących z nazistami, ale nie ma powodu, żeby to robić. Cierpienie Polaków i Żydów oraz ich historia były wspólne przez setki lat. Dzieci współczesnej Polski powinny słuchać o heroizmie swoich dziadków, nawet jeśli były złe rzeczy, bo takie jest życie i taka jest wojna.
Wendell Speer uważa, że opowieść o małych Amerykanach przenoszących się w czasy powstania warszawskiego może być interesująca dla dzieci z wielu krajów. Zamierza ją wydać własnym sumptem, tak jak robił to ze swoimi wcześniejszymi książkami, opowiadającymi o czarodzieju Simonie Peppercornie. Dla niektórych czytelników może to być pierwsze spotkanie z historią warszawskiego zrywu.
– Dzieci i w ogóle ludzie w USA wiedzą bardzo mało o reszcie świata – mówi autor. – Amerykanie mają oczywiście świadomość, że była wojna, niektórzy wiedzą, że zaczęła się w Polsce. Jednak wielu nie ma pojęcia o powstaniu warszawskim. •