Myśl wyrachowana: Czasem trzeba się wygłupić przed ludźmi, żeby się nie wygłupić przed Bogiem.
Franciszek padł na kolana i pocałował stopy kilkorga czarnoskórych polityków. Wydarzyło się to w Watykanie w pierwszej połowie kwietnia, na zakończenie czegoś w rodzaju dwudniowych rekolekcji dla przywódców doświadczonego wojną domową Sudanu Południowego.
Natychmiast w sieci rozległy się głosy oburzenia: „Papież szaleje”, „Szokujące zachowanie papieża”, „Brak szacunku Franciszka do sprawowanego urzędu”.
Taka się już w niektórych katolickich środowiskach tradycja zrobiła, że gesty papieża z zasady traktuje się tam ewangelicznie. Czyli tak, jak niektórzy bohaterowie Ewangelii traktowali zachowanie Jezusa. Też mówili o Nim: „odchodzi od zmysłów”. Pan Jezus też niejednego szokował zachowaniem „nielicującym z godnością sprawowanego urzędu”, gdy biesiadował z grzesznikami i celnikami albo pozwalał się dotykać nierządnicy. No i wreszcie to umywanie nóg. Trochę podobne do gestu Franciszka, czyż nie?
– Ale tam byli apostołowie! – zaprotestuje ktoś. No tak, i co z tego? Judasz też był apostołem, też tam był i też mu Jezus nogi umył. Zbawiciel polecił swoim uczniom wszystkich czasów tak właśnie sprawować władzę i nie zastrzegł, że warunkiem umycia komuś nóg jest czystość jego duszy.
Jednym z tytułów od wieków używanych przez papieży jest „Sługa Sług Bożych”. Koresponduje on z wezwaniem Jezusa: „Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym”. Motywacja tytułu więc szczytna, ale z realizacją to różnie w historii bywało. Niejeden następca św. Piotra dawał ludziom „odczuć swą władzę”, i to ostro, choć Jezus wyraźnie powiedział: „Nie tak będzie między wami”. Ale to jakoś nie naruszało godności urzędu. Gdyby papież był wielkie panisko, to by było w porządku?
Otóż nie byłoby. Ewangelię traktuje się poważnie, a nie robi się z niej metafory. Służba to umywanie nóg, jak trzeba, to dosłowne. A jak trzeba, to i dosłowne całowanie nóg.
Niektórzy krytycy gestu papieża nie zadali sobie nawet trudu, żeby sprawdzić, dlaczego on to zrobił. A zrobił to, błagając sudańskich polityków o zachowanie pokoju. Trwający tam od lat konflikt między plemionami pochłonął już dziesiątki tysięcy ofiar, a miliony pozbawił domów. Teraz pojawiła się szansa – po podpisaniu pokoju przedstawiciele zwaśnionych stron mają stworzyć wspólny rząd. To oni wzięli udział w „rekolekcjach” i to ich nogi całował papież.
Powątpiewali niektórzy, czy to coś da. I pytali, czy ci politycy na to zasługują. – A czy apostołowie zasługiwali na gest Jezusa? – można odpowiedzieć pytaniem.
Nie jest naszym zadaniem kalkulowanie, co wyjdzie z umywania czy całowania nóg, i zabieranie się za to tylko wtedy, gdy są widoki na efekty. Sługą jest ten, kto służy, a nie zadowala się tytułem sługi..
Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka