Nowy numer 13/2024 Archiwum

Filmy na Walentyki

Przypominamy dwa klasyki światowego kina.

To obrazy sprzed lat. W kinach raczej ich już nie znajdziecie, ale kto wie, czy obejrzenie ich w domu nie będzie dobrym pomysłem na romantyczny, walentynkowy wieczór...

„Śniadanie u Tiffany ego” (Breakfast at Tiffany’s)

Śniadanie u Tiffany'ego
FilmPlanetPL

Film amerykański z 1961 r. w reżyserii Blake’a Edwarda. To adaptacja słynnej powieści Trumana Capota, który chciał, żeby w główną bohaterkę Holly wcieliła się Marylin Monroe. Gwiazda odmówiła, bojąc się, że rola ekscentrycznej, nowojorskiej playgirl zepsuje jej wizerunek. Na tej odmowie zyskała Audrey Hepburn, która rewelacyjnie zagrała niesamowitą dziewczynę szukającą wolności ale - jak się okazuje - przede wszystkim miłości. Za brawurową, a zarazem liryczną kreację została nominowana do Oskara. Holly, dotąd tolerująca jedynie bliską obecność bezimiennego kota, orientuje się, że bycie niezależną emocjonalnie od żadnego mężczyzny, nie jest największym szczęściem w życiu. Dzieje się to, gdy poznaje młodego pisarza – Paula (George Peppard) i, oczywiście, zakochuje się w nim. Ten film przez lata mnie fascynuje, bo nie wiadomo czy jest bardziej o miłości, czy o wolności, które pozornie ze sobą się kłócą. A może o jednym i drugim, bo przecież miłość pod przymusem wydaje się niemożliwa. Gdybym była oglądającym go mężczyzną bez wątpienia zakochałabym się w młodziutkiej Hepburn, zwłaszcza gdy śpiewa „Nie chcę spać, nie chcę umierać, tylko wędrować po pastwiskach nieba". Żeby zaraz potem, jak ona przekornie dodać:„Lepiej jest patrzeć w niebo, niż w nim żyć.”

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy