Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Piłsudskiego sposób na Putina, Timmermansa i Mosbacher

Jak wyprowadzić z błędu „dużych”, którzy uważają, że mogą z „małymi” robić co im się podoba.

Wielu Polaków zadaje sobie pytanie, po co nam takie inicjatywy jak Grupa Wyszehradzka, Trójmorze czy Partnerstwo Wschodnie. Wielu z nas nie widzi żadnego sensu we współpracy regionalnej. Jak często można usłyszeć pytanie: „po co łączyć biedę z biedą?”. Przecież lepiej znaleźć sobie dużego, bogatego protektora, jak Niemcy czy USA. A niektórym ostatecznie może wystarczyć duży protektor, jak Rosja. Ale ostatnie dni nam pokazały, jak to jest uzależniać się od „protektora”.

Rosja właśnie postanowiła zamknąć Ukrainie dostęp do jej portów nad Morzem Azowskim. Ukraińskie statki, które chciały dotrzeć do Mariupola, ukraińskiego portu nad tym morzem, zostały zaatakowane i zajęte. Kiedy Ukraińcy w 2014 r. postanowili usunąć prorosyjski rząd, Rosja uznała, że zajmie bezprawnie część ukraińskiego terytorium, część kolejnego terytorium zdestabilizuje. A teraz Moskwa uznała, że uniemożliwi Ukrainie korzystanie z części jej wybrzeża morskiego.

Polska nie ma tak traumatycznych doświadczeń ze swoimi „protektorami” jak Ukraina, ale też nie ma wcale dobrych doświadczeń. Kiedy Polacy postanowili zmienić zasady organizacji sądów, to europejskie instytucje, wbrew swoim kompetencjom, postanowiły zablokować te zmiany. Co ciekawe, podobne rozwiązania, jakie chcieliśmy wprowadzić w Polsce, funkcjonują już w wielu krajach „starej Europy”. Ale one nie przeszkadzają europejskim instytucjom.

Kiedy polscy politycy postanowili walczyć z fake newsami, które negatywnie wpływają na wizerunek kraju, przeciwko tej walce wystąpiła ambasador USA. Motywem działań pani ambasador był fakt, że właścicielami stacji telewizyjnej, której dotyczy cała sprawa, są Amerykanie. A przecież amerykański prezydent sam jest wrogiem fake newsów i ostro walczy z zaangażowanymi politycznie mediami.

Jak widać, Polacy nie okazują się mądrzy po szkodzie. I nie tylko Polacy, ale i inne narody Europy środkowo-wschodniej też. Przecież Polska czy Czechosłowacja raz się „przejechały” na gwarancjach potężnych protektorów. A przecież Józef Piłsudski proponował Czechom i Słowakom sojusz obronny. Jak wyglądałaby historia naszych krajów, gdybyśmy razem postawili się Hitlerowi w 1938 r.?

Kilka lat wcześniej Józef Piłsudski proponował Ukraińcom stworzenie federacji. Pomysł ten nie znalazł jednak zbyt dużego odzewu w narodzie ukraińskim. Jak jednak wyglądałaby historia Ukrainy, gdyby pomysł Piłsudskiego udało się zrealizować? Kraj ten z pewnością uniknąłby Wielkiego Głodu i wielu innych okropności komunizmu.

Józefowi Piłsudskiemu nie udało się zrealizować idei Międzymorza, czyli wspólnoty krajów między Adriatykiem, Bałtykiem czy Morzem Czarnym. Wszystko rozbiło się o niechęć ze strony narodów, do których ta idea była skierowana. Dzisiaj nawiązaniami do tej idei jest Grupa Wyszehradzka, Partnerstwo Wschodnie i Inicjatywa Trójmorza. Jednak te projekty są mocno krytykowane. Wiele osób twierdzi, że są one marnowaniem czasu na mozolne budowanie wspólnoty z równie słabymi jak my sąsiadami. Według tych osób ważniejsze są relacje z „wielkimi i bogatymi”.

Historia uczy nas czego innego, niż wmawiają nam przeciwnicy idei Międzymorza. „Wielcy i bogaci” nie traktują poważnie interesów „słabych i biednych”. Za to „słabi i biedni”, kiedy się zjednoczą, mogą utrzeć nosa „wielkim i bogatym”. Zjednoczone polis greckie pokonały Imperium Perskie. Zjednoczonych 13 kolonii amerykańskich pokonało Imperium Brytyjskie. Zjednoczone plemiona mongolskie zajęły całe Chiny. Zjednoczone plemiona arabskie odebrały Imperium Wschodniorzymskiemu najbogatsze terytoria.

Co ciekawe, ci, którzy śmieją się z idei Międzymorza, sami często okazują się zwolennikami takich pomysłów jak europejska armia. Kiedy więc Europa ma razem „stawiać czoła” USA czy Chinom, to dobrze. A kiedy Europa Środkowo-Wschodnia miałaby razem „stawiać czoła” Niemcom czy Rosji, to źle. A przecież USA czy Chiny nie wadzą Czechom, Polakom czy Ukraińcom. A Niemcy czy Rosja już tak, traktując chociażby nasz region jako swoje strefy wpływów.

„Duży” może więcej. To prawda. Ale niektórzy wyciągają z tego wniosek, że „mali” mają podporządkować się „dużym”. A nie lepszym pomysłem jest po prostu z innymi „małymi” zebrać się, aby razem być „dużym”? Tym była właśnie piłsudczykowska idea Międzymorza. Aby ją dzisiaj zrealizować, trzeba w pierwszej kolejności zmienić coś w swoich głowach. Przede wszystkim wyrzucić z nich potrzebę podporządkowania się „większemu”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka