Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Boski Zbawiciel moim bratem

Pamiętam to wyjaśnienie jeszcze z czasów szkoły średniej. Katecheta, analizując dzieło zbawienia, użył porównania do świata dyplomacji.

Mówił mniej więcej tak: „Wyobraźcie sobie, że w naszym kraju z oficjalną wizytą gości prezydent innego państwa i nagle ktoś z tłumu rzuca w niego kamieniem. Rani prezydenta. Jest wielka awantura. Sprawca przeprasza. Ale czy to wystarczy? Na poziomie dyplomatycznym musi przeprosić ktoś, kto odpowiada rangą poranionemu. Grzech to jest takie rzucenie kamieniem w Pana Boga. By naprawić to zło, nie wystarczy »przepraszam« grzesznika. Potrzebny jest ktoś, kto będzie go reprezentował, ale będzie odpowiadał rangą Obrażonemu. Takiej roli podjął się Jezus Chrystus – Syn Boży i człowiek”. To wyjaśnienie wydaje mi się świetnym komentarzem do dzisiejszego drugiego czytania. Autor Listu do Hebrajczyków zachęca do wpatrywania się w Jezusa „chwałą i czcią uwieńczonego za mękę śmierci”. On „z łaski Bożej zaznał śmierci”. Stwierdzenie to budzi zdziwienie: śmierć, i to poniesiona na krzyżu, łaską? Nie chodzi o sposób, ale o sam fakt, że obrażony grzechami Bóg okazuje łaskę, daje możliwość przeproszenia. Mógł w swej doskonałości wybrać tysiące sposobów zbawienia, a wybrał cierpienie. To nie jest efekt jakiejś Bożej mściwości, ale pełnia wcielenia. Bóg posłał swego Syna, aby przyjął na siebie nasze człowieczeństwo. A bycie w pełni człowiekiem to przyjęcie całości ludzkiego losu. Gdyby Bóg, który stał się człowiekiem, nie zetknął się z cierpieniem, nie podjąłby całości ludzkiego losu. Wcielenie byłoby prawdziwe, ale niepełne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy