Nowy numer 17/2024 Archiwum

Będę służył radosny

Był w pewnym sensie biskupem „bez ziemi”, a raczej z „całym światem”, czyli całą ziemią.

Był tak drobny i kruchy, że kiedy zamierzałeś się przywitać, odruchowo uważałeś na uścisk dłoni. Jednocześnie budził szacunek od pierwszego spotkania. Jakby słaby, sterany latami przeżytymi „na walizkach”, a przy tym tak silny, że jedno zdanie zastępowało setki przemów. Odznaczony przez największych, „możnych” tego świata. Uczonych, znanych, wpływowych. Zapracowany przez lata, zabiegany w trosce. O ludzi. Nie szukam odpowiedzi na pytanie o to, skąd brała się jego siła. W przypadku duszpasterza takie pytanie byłoby nie na miejscu. Wiadomo, że siłę duszpasterz czerpie od Pasterza. A w przypadku arcybiskupa Szczepana Wesołego, którego pogrzeb relacjonujemy w bieżącym numerze „Gościa”, dodatkowym atutem był sposób sprawowania posługi. „Laetus serviam”, czyli „będę służył radosny”, wybrał na swoje biskupie zawołanie. Lepiej wybrać nie mógł. Od świętego Pawła, po świętego Jana Pawła, z całą pewnością można zaobserwować, że to jest najlepsza metoda. Radosna służba jako sedno kapłaństwa...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy