Nowy numer 18/2024 Archiwum

Skąd ta radość z klęski Niemiec?

Mundial w Rosji właśnie wszedł w fazę pucharową. W fazie tej nie zobaczymy już reprezentacji Niemiec. Fakt ten wywołał w wielu Polakach złośliwy entuzjazm.

Cieszenie się z porażki innych nie jest czymś dobrym. Ale radość z porażki niedawnego mistrza ma dodatkowy wymiar. Wielcy spadają z piedestału. To zawsze budzi pewną niezdrową złośliwość. Tak było w wypadku Francji w 2002 r., Włoch w 2010 r. czy Hiszpanii w 2014 r. Ale porażka Niemców ma dodatkowy aspekt. Piłkarska reprezentacja Niemiec była po prostu przez dziesięciolecia mało lubiana.

Po II wojnie światowej brak ciepłych uczuć wobec Niemców był rzeczą zrozumiałą. I ta postawa przekładała się na świat piłkarski. Ale w toku kolejnych mundiali niechęć ta miała wymiar coraz bardziej sportowy. Jak zwykle w takich wypadkach na niechęć składały się uzasadnione pretensje i zwykła zawiść. Reprezentacja Niemiec grała zawsze brzydko. Nikt nie lubił jej stylu. Ale Niemcy byli w swoim stylu skuteczni, zdobywając kolejne tytuły mistrzowskie.

Niechęć do reprezentacji Niemiec zaczęła się już chwili zdobycia przez nich mistrzostwa w 1954 r. Węgrzy, których reprezentacja była wtedy murowanym kandydatem do zwycięstwa, do dziś pamiętają brutalny faul na Ferencu Puskasu czy pogłoski o rzekomym używaniu przez Niemców dopingu. Polacy do dziś wspominają mecz na wodzie w 1974 r. Francuzi do dziś wspominają brutalny faul Toniego Schumachera na Patricku Battistonie w półfinałowej potyczce z Niemcami w 1982 r. Brazylia nadal przeżywa upokorzenie 1:7 z meczu z Niemcami w 2014 r.

Wiele zmieniło się jednak na początku XXI w. W 2006 r. reprezentację Niemiec objął Joachim Loew. I stał się on twarzą nowego stylu Niemców. Niemcy zaczęli grać futbol bardziej finezyjny i przyjemny dla widza. W dodatku w drużynie pojawiło się wielu imigrantów z Polski, Turcji czy Afryki. Piłkarze tacy jak Mesut Oezil czy Lukas Podolski stali się twarzami niemieckiego multikulti. Niemiecka reprezentacja stała się popularna.

W międzyczasie, kiedy niemieccy piłkarze szybko zyskiwali popularność na świecie, niemieccy politycy szybko ją tracili. Niemcy zaczęli być oskarżani o forsowanie swoich interesów gospodarczych kosztem innych i o niedyplomatyczne ingerowanie w politykę swoich sojuszników. Kanclerz Angela Merkel, po swojej decyzji o otwarciu granic dla imigrantów, stała się symbolem kryzysu migracyjnego w Europie.

Problemy wizerunkowe Niemiec przekładają się na reprezentację. Multikulturalizm drużyny nie jest już takim atutem jak kiedyś. Przykładem jest wielka burza, jaką wywołali u naszych zachodnich sąsiadów Mesut Ozil i Ilkay Gundogan. Ci niemieccy piłkarze pochodzenia tureckiego sfotografowali się z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem, oskarżanym w Niemczech o łamanie praw człowieka. Wielu niemieckich kibiców domagało się nawet usunięcia obu piłkarzy z drużyny z powodu tego zdjęcia.

Odpadnięcie już w fazie grupowej mundialu w Rosji jest dla Niemców historyczną klęską. Nasi zachodni sąsiedzi z pewnością będą musieli przeprowadzić wiele zmian. Zapewne reprezentacji Niemiec uda się wrócić na szczyt. Pytanie, czy ta drużyna zdoła odzyskać niedawno utraconą sympatię. Na pewno nie będzie w tym pomagać reputacja Niemiec na arenie międzynarodowej. Bo zrozumienie swoich błędów w polityce zagranicznej i handlowej idzie Niemcom bardzo mozolnie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka