Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Wolny czas na szwajcarskim zegarku

Okazuje się, że bez pójścia do sklepu nie umiemy przeżyć niedzieli. A przecież w żadnym sklepie nie można kupić miłości ani czułości.

Tego, czego uczymy się, przebywając ze sobą w rodzinach czy wśród przyjaciół. No, chyba, że ekspedientka czułym głosem powie nam, ile płacimy za zakupy.

Rzeczy, które gromadzimy, robią z nas niewolników. Dawno temu mądry Julio Cortazar napisał, śmiejąc się czytelnikowi prosto w oczy: „To nie ty dostajesz zegarek na urodziny. To zegarek dostaje ciebie”. Dziś można zegarek zmienić na komórkę, w której też jest zegarek. To ona robi z ciebie niewolnika - zaczynasz o nią dbać, wgrywać aplikacje, siedzisz w niej godzinami. Nie ona ci służy, ale ty jej. To tak na marginesie kupowania, od którego, jak widać, nasze społeczeństwo jest mocno uzależnione.

Podczas rozmów o wolnych od handlu niedzielach przypomniałam sobie Szwajcarię. Kraj uznawany w Europie za godny uwagi, bo imponująco stabilny. Jego mieszkańcy, żyjąc według złotego środka, są postrzegani jako dostatni i zadowoleni. Od lat nie handluje się tam w niedziele i nikt z obywateli za kupowaniem w ten dzień specjalnie nie tęskni. Szwajcarskie zegarki w każdym kantonie bardzo dokładnie odmierzają ustalony przez przepisy kantonalne czas pracy.

Jak poinformował mnie Janusz Roszkiewicz z Ordo Iuris, godziny otwarcia sklepów w Szwajcarii ogranicza się w całym tygodniu ze szczególnym uwzględnieniem niedzieli. Federalne prawo pracy zakazuje zatrudniania pracowników w niedziele. Zakaz obowiązuje od 23:00 w sobotę do 23:00 w niedzielę, z możliwością wydłużenia lub skrócenia o godzinę za zgodą związku zawodowego, a w jego braku, za zgodą większości pracowników.

Co ciekawe, zakaz dotyczy wszystkich grup pracowników, nie tylko zatrudnionych w branży handlowej. Roszkiewicz wymienia pięć wyjątków od niego. Po pierwsze - zwolniono z niego sklepy położone na terenie dworców kolejowych i lotnisk. Po drugie - wiele innych sklepów np. kwiaciarni, cukierni, piekarni, aptek, kiosków czy muzeów w zależności od uznania władz kantonu (katalog ten może być poszerzany bez konieczności zmiany ustawy). Po trzecie, jeżeli handel jest konieczny ze względów ekonomicznych lub technicznych, pracodawcy mogą postarać się o generalne zezwolenie SECO (federalnego Sekretariatu ds. Ekonomicznych) na otwarcie sklepów w niedzielę. Po czwarte, jeżeli istnieje "nagląca potrzeba", pracodawcy mogą otworzyć sklep w konkretną niedzielę za zezwoleniem władz kantonalnych. Po piąte, każdy kanton może ustanowić maksymalnie cztery niedziele w roku, w których pracodawcy nie muszą się ubiegać o zezwolenie na pracę pracowników. W trzecim i czwartym przypadku wymagana jest dodatkowo zgoda pracowników na pracę w niedziele.

Te ostatnie punkty bardzo rzadko są w praktyce realizowane. Społeczeństwo nauczyło się w niedzielę i święta odpoczywać i wcale nie tęskni za dodatkowym wypełnianiem wolnego czasu zakupami. Może nauczymy się tego i my.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych