Nowy numer 13/2024 Archiwum

6 Euro

6 Euro na trzytygodniowy wyjazd do Polski z pięciorgiem dzieci. Byłam załamana. Jak to wszystko powiedzieć dzieciom, które miesiącami modliły się o to, żeby pojechać na ŚDM. - Jedziemy, Pan Bóg się o nas zatroszczy - odrzekł mój mąż z ogromną wiarą w głosie.

Na Światowe Dni Młodzieży 2016 czekaliśmy z niecierpliwością. Dzieci modliły się podczas każdej wieczornej modlitwy, żebyśmy mogli tam pojechać i mieli wystarczającą ilość pieniędzy na wyjazd. Widzieliśmy jednak, że im bliżej było do tego wydarzenia, tym więcej mieliśmy problemów finansowych. Wciąż wyskakiwały jakieś niespodziewane wydatki, piętrzyła się lista potrzeb dla dzieci itd. Wtedy nie widzieliśmy w tym wszystkim Ręki Bożej. Pan widział jednak naszą gotowość i wykorzystał ją, żeby okazać swoją ogromną Miłość do nas grzeszników.

Niespodziewane na kilka miesięcy przed ŚDM zadzwonił do nas nasz dobry przyjaciel z Krakowa proponując zakwaterowanie w swoim domu na czas trwania spotkania z papieżem, nieodpłatnie oczywiście. To była dla nas wielka radość i światełko w tunelu, że Pan troszczy się o nas, pomimo trudności finansowych. Ta wiadomość dodała nam odwagi.

Wreszcie nadszedł dzień, w którym zaczęliśmy pakować nasze rzeczy do wyjazdu. Mąż w tym czasie załatwiał sprawy w banku, robił ostatnie zakupy. Kiedy wrócił do domu wziął mnie na stronę i oznajmił, że po opłaceniu wszystkich niezbędnych rachunków, zrobieniu potrzebnych zakupów i zatankowaniu auta na koncie zostało 6 Euro.

6 Euro na trzytygodniowy wyjazd do Polski z pięciorgiem dzieci. Byłam załamana. Mąż tłumaczył, że próbował nawet pożyczyć jakieś pieniądze, ale nikt nie miał albo bardzo potrzebował i nie mógł pożyczyć. Wtedy nie rozumieliśmy jeszcze, że to był piękny Plan Boży. Ja wpadłam w kryzys i chciałam rozpakowywać rzeczy. Nawrzucałam mojemu mężowi co było możliwe, że nas postawił w tak beznadziejnej sytuacji, że teraz nie możemy pojechać i jak to wszystko powiedzieć dzieciom, które miesiącami modliły się o to, żeby pojechać na ŚDM.

- Więc jedziemy, Pan Bóg się o nas zatroszczy - odrzekł mój mąż z ogromną wiarą w głosie, że sama zaczęłam wierzyć, że przecież jakoś to będzie, już tyle razy doświadczaliśmy Jego miłości w naszym życiu.

Z ciężkim westchnieniem i drżącym sercem wyruszyliśmy w drogę z 6 Euro. Krótko po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej nasz 7-letni syn Dominik poprosił o postój. Zjechaliśmy na pierwszą stację benzynową. Na parkingu tuż przed naszym autem dostrzegliśmy na ziemi gruby męski portfel. Jakub, nasz najstarszy syn, przyniósł portfel do auta. W środku było dużo pieniędzy oprócz tego dokumenty i ku naszemu zaskoczeniu na małej karteczce zapisany był numer telefonu komórkowego. -Jesteśmy uratowani! – krzyknął nasz starszy syn - Mamy pieniądze! - Mój mąż zwrócił jednak uwagę na małą karteczkę z numerem telefonu. - Być może należy do właściciela portfela. Jeśli tak portfel należy zwrócić - powiedział do dzieci.

Okazało się, że portfel zgubił kierowca ciężarówki, a zapisany numer należał do niego. Umówiliśmy się z nim telefoniczne i 20 km dalej spotykaliśmy się z nim aby zwrócić zagubiony portfel. Kierowca był nam niezmiernie wdzięczny i jako wyraz swojej wdzięczności podarował nam pewną kwotę pieniędzy. Ta kwota wystarczyła nam, aby zjeść królewski obiad w jednej z restauracji po drodze.

Kiedy przybyliśmy na miejsce, do naszego rodzinnego miasteczka, aby odwiedzić rodzinę, mąż dostał telefon od naszego starego przyjaciela, który przed laty mając problemy finansowe pożyczył od nas pewną kwotę pieniędzy. Zawsze obiecywał, że jak tylko będzie mógł odda dług. To trwało kilka lat więc uznaliśmy, że te pieniądze przepadły i tak też tę sprawę zostawiliśmy. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu przyjaciel zadzwonił z informacją, że chciałby oddać stary dług. To był dobry początek! Następnego dnia udaliśmy się na obiad do cioci, która gorąco nas zapraszała. Już na samym początku, kiedy tylko przekroczyliśmy próg jej domu, wręczyła mojemu mężowi grubą kopertę. Okazało się że w środku były pieniądze, około 6 tysięcy złotych.

Z 6 Euro, które mieliśmy na początku naszej przygody z Chrystusem otrzymaliśmy 6 tysięcy złotych!

To pozwoliło nam przeżyć ten czas po królewsku. A żeby jeszcze głębiej doświadczyć tej Miłości i żeby bardziej jeszcze odczuć jak jesteśmy cenni w oczach Pana pełniąc Jego Wolę i ufając Jemu, papież Franciszek przejeżdżając przez ulicę Krakowa, udzielił nam błogosławieństwa. Tam również Jezus pozwolił nam odkryć, że ofiarował nam nowe życie. Otrzymaliśmy od Niego, my rodzice, kolejny kredyt zaufania.

Pełni wdzięczności Panu za ten czas, wracaliśmy zadowoleni do domu. Cieszyliśmy się z mężem, że te wszystkie cuda i ogrom łask widziały nasze dzieci, że mogły na własnej skórze doświadczyć Miłości i Opieki Bożej.

Po powrocie do domu, kiedy myśleliśmy, że ta przygoda z Chrystusem się skończyła, wybraliśmy się w niedzielę na uroczystą Mszę świętą z okazji 50 urodzin biskupa Hamburga. Po Mszy świętej każdy miał okazję osobiście złożyć życzenia biskupowi. My również ustawiliśmy się w kolejce, aby to uczynić. Otrzymaliśmy w zamian biskupie błogosławieństwo dla każdego z osobna. A po kilku dniach wpadła nam w ręce hamburska gazeta katolicka z biskupem Stefanem i naszą rodziną na pierwszej stronie!

Doświadczyliśmy w tym czasie, że ryzykować z Chrystusem to zawsze zysk i za każde twoje „jeden” dostajesz Jego „sto”. Co w dzisiejszym świecie jest niewiarygodne.

Chwała Tobie Panie! Amen

Rodzina Fedowskich

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy