Nowy numer 23/2023 Archiwum

Nie pytam, dlaczego tu jesteś

Piotr mieszka w Polsce od trzech lat. – Życie tu dobre, lepsze niż w Wietnamie – stwierdza. To lepsze życie kosztowało go... 13 tys. dolarów.

Piotr (imię zmienione) dostał się do Polski nielegalnie. Jemu się udało. Kilku jego znajomym – nie. Wszyscy zaciągnęli długi, by opłacić przejazd. Tamci wpadli. Teraz już nie są w stanie spłacić należności. Piotr zdaje sobie sprawę, że też stąpa po grząskim gruncie. Chciałby mieszkać tu legalnie. Czeka na abolicję (legalizacja pobytu cudzoziemców). Słyszał o tej z 2012 r. Ma nadzieję na kolejną. Na razie sprzedaje. Różne rzeczy. W Wietnamie był nauczycielem matematyki i angielskiego. Lubił tę pracę, ale szukał lepszej. Wcześniej chciał być księdzem. – Nie udało się. Było 400 kandydatów do seminarium, a przyjmowali tylko 30.

Ma 40 lat. Opowiada o wiosce, z której pochodzi. O wczesnych (o 4 nad ranem) pobudkach na Mszę i południowych modlitwach przy figurze Maryi. Jak odnajduje się w Polsce? – Zawierzam wszystko Bogu. On działa – odpowiada. Do Polski dostał się na dziko. Najpierw poleciał do Rosji. By tam się dostać, zapłacił Wietnamczykom. Potem razem z 12 innymi osobami został przetransportowany samochodem do granicy z Estonią. – Nie wiem, skąd byli ci, którzy zorganizowali ten transport, ale byli to Europejczycy – wspomina. Ta podróż kosztowała go 13 tys. dolarów. Pieniądze pożyczył z banku. – Jeszcze nie wszystko spłaciłem. Ale wolę żyć tu niż w Wietnamie. Tu więcej swobody – uśmiecha się.

Twarze

Z ponad 90-milionowej populacji ok. 10 mln Wietnamczyków żyje poza swoim krajem. Szacuje się, że w Polsce jest ich ok. 30 tys., najwięcej w Warszawie, ale mieszkają też w innych dużych miastach. Zaczęli przyjeżdżać w latach 90. Zajmowali się handlem na Stadionie Dziesięciolecia. To tam zwrócili uwagę werbistów. – Najpierw zaczął z nimi pracować o. Edward Osiecki. Zorganizował na Pradze biuro pomocy prawnej dla nielegalnych imigrantów. Po pomoc w uzyskaniu zgody na pobyt tolerowany przyjeżdżali tu Wietnamczycy z całej Polski – mówi o. Jacek Gniadek SVD, dyrektor werbistowskiego Centrum Migranta Fu Shenfu. – Wietnamczycy przychodzili wieczorami na lekcje polskiego. Do dziś cieszą się one popularnością. Kursy prowadzą wolontariusze – dodaje. Warszawscy werbiści prowadzą duszpasterstwo dla Wietnamczyków w Wólce Kosowskiej i przy Centrum Handlowym „Marywilska”. Od niedawna mają do dyspozycji kościół św. Jadwigi, przekazany przez abp. Henryka Hosera.

Katolików z Wietnamu jest w Warszawie blisko 600. Wsród nich – s. Anna Tham ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi, która katechizuje, tłumaczy i prowadzi lekcje języka polskiego dla swoich rodaków, oraz o. Józef Nguyen Huy Them, werbista. – Około 60 proc. Wietnamczyków przebywających w Polsce ma dokumenty pobytowe, pozostali są tu nielegalnie. My pomagamy wszystkim – mówi o. Józef. – Odwiedzam chorych, udzielam sakramentów. Mieliśmy kilka ślubów.

Duszpasterstwo Wietnamczyków w Polsce założył o. Joachim Vo Thanh Khanh SVD. Na początku wspólnota spotykała się w kościele na placu Zbawiciela i przy parafii na Ostrobramskiej. Z czasem powstały kaplice w Wólce Kosowskiej i przy Marywilskiej. Tam spotykamy Kinha. Ma 34 lata, od 11 lat jest Polsce. Pochodzi z prowincji Nghe An w środkowym Wietnamie. W jego wiosce mieszka ok. 600 osób. – Nie wiedziałem, co robić w życiu, a znajomi tu byli. Polska to kraj Jana Pawła II, większość mieszkańców to katolicy, więc pomyślałem, że życie tu lepsze, łatwiejsze – śmieje się, parząc zieloną herbatę. – A ja chciałem lepiej żyć – odpowiada szczerze. Do Polski dotarł przez Rosję. – Poczułem się tak, jakbym do raju przyjechał – mówi.

Pracował w barach, potem zaczął sprzedawać odzież. – Bo jest takie wietnamskie powiedzenie, które mówi, że aby stać się bogatym, trzeba sprzedawać – mówi. Więc sprzedaje, mając nadzieję, że on też się wzbogaci. Przychodzi też na spotkania wspólnoty wietnamskich katolików. Jego żona i dziecko zostali w Wietnamie. – Chciałbym, aby tu przyjechali – wyznaje. Na razie wysyła im pieniądze.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast