Nowy numer 13/2024 Archiwum

"Gazeta Polska": Ukrywano dowód w sprawie katastrofy smoleńskiej

W zapisie jednego z rejestratorów Tu-154M jest gwałtowny, niewytłumaczalny wzrost ciepła na czujniku temperatury samolotu, po którym nastąpiła katastrofalna seria awarii - informuje w najnowszym wydaniu "Gazeta Polska".

Minister obrony Antoni Macierewicz na niedawnym zjeździe szefów klubów Gazety Polskiej w Spale, odpowiadając na pytanie o aktualne ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej, powiedział: "Moment eksplozji został zidentyfikowany, znaleźliśmy go w zapisie jednego z rejestratorów". Szef MON przypomniał ustalenia działającej przy MON podkomisji. Jego słowa potwierdziła podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy.

W komunikacie komisji - który przypomina "GP" - napisano, że prowadzi ona badania oraz szczegółowe analizy zapisów wszystkich rejestratorów lotu samolotu Tu-154M z dnia 10 kwietnia 2010 r. "W wyniku tych analiz stwierdzono, że zapisy jednego z nich zawierają parametry, wskazujące na gwałtowne zjawiska towarzyszące ostatnim sekundom lotu. Zapisy tych parametrów nie były analizowane dotychczas przez żadną z powołanych wcześniej komisji. Należy też dodać, że wspomniane parametry mogły być wynikiem oddziaływania na samolot bardzo dużej energii. Dalsze prace podkomisji mają na celu zbadanie i przeanalizowanie wszystkich hipotetycznych zdarzeń oraz zjawisk, które mogły wygenerować taki zapis" - stwierdzono.

Według informacji tygodnika, wskazujące na eksplozję "gwałtowne zjawiska towarzyszące ostatnim sekundom lotu" to nagły, niewytłumaczalny wzrost ciepła na czujniku temperatury samolotu; czujniku zamontowanym na zewnątrz tupolewa.

"Olbrzymi skok temperatury trudno racjonalnie wytłumaczyć jakimikolwiek innymi przyczynami niż eksplozja, zwłaszcza że zapoczątkował on serię awarii zarejestrowanych na urządzeniach pokładowych. Awarie te wystąpiły zaś wtedy, gdy odnotowano ostatni alarm TAWS (system ostrzegania przed zbliżaniem się do ziemi), zwany też TAWS 38. A zatem gwałtowny, niewyjaśniony wzrost temperatury nie był skutkiem, lecz przyczyną przerwania pracy wszystkich najważniejszych urządzeń pokładowych w Tu-154" - napisała "GP".

"Po ujawnieniu w Spale przez Antoniego Macierewicza informacji o prawdopodobnym +momencie eksplozji+ Maciej Lasek - były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) - gdybał na łamach oko.press, że ministrowi obrony mogło chodzić o zarejestrowanie odgłosu wybuchu na rejestratorze rozmów z kokpitu (CVR). I stawiając taką tezę - wygodną dla siebie - obalił ją na użytek antyrządowych dziennikarzy. Tymczasem chodzi - jak wspominaliśmy - nie o dźwięk, lecz o nagły skok temperatury, zarejestrowany, rzecz jasna, nie przez CVR, lecz przez inną czarną skrzynkę" - informuje tygodnik.

Według niego to odkrycie nastąpiło dzięki odnalezieniu w materiałach PKBWL wyciętego przez tzw. komisję Millera fragmentu zapisu z polskiej czarnej skrzynki ATM. "To właśnie na tym fragmencie - po analizie dokonanej przez podkomisję - znaleziono frapujący skok wskaźnika ciepła" - czytamy w "GP".

Według informacji "GP" odnaleziony w materiałach PKWBL zapis liczył aż 4,5 sekundy. "Wiemy zaś, że parametrami lotu zarejestrowanymi na polskiej czarnej skrzynce ATM od samego początku bardzo interesowali się Rosjanie. To oni zasugerowali komisji Millera, by usunąć z niej część zapisu. W nieznanym do niedawna dokumencie z 25 października 2010 r., sygnowanym przez Stanisława Żurkowskiego, członka komisji Millera, i zatytułowanym +Sprawozdanie z wyjazdu+, ekspert ten odnotował, iż Rosjanie prosili, +aby zwrócić uwagę, że na QAR nie ma ostatnich 2,5 s lotu, a we wcześniejszych 2 s zapis ma nieprawidłowości+. I to właśnie ów usunięty na życzenie Moskwy 4,5-sekundowy fragment - z zapisem gwałtownego wzrostu temperatury - odnaleziono w materiałach PKBWL" - czytamy w tygodniku.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama