Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Alternatywa nie istnieje

Przedziwny jest ten zachwyt „prawej strony” w Polsce wynikami wyborów w Niemczech. Szowinizm i prorosyjskie ciągoty nie są dobrą alternatywą dla politycznej poprawności.

Można wiele zarzucić rządzącej koalicji CDU/CSU Angeli Merkel – od ideowego rozmycia, przez nieodpowiedzialną politykę imigracyjną po hegemonistyczne zapędy w polityce europejskiej. Jednak upatrywanie nadziei w silnej powyborczej pozycji liberałów z FDP i szowinistów z AfD wydaje się słabą inwestycją. Z samego faktu, że FDP jest przeciwna wielu pomysłom prezydenta Francji, z którymi również Polsce nie jest po drodze, nie wynika jeszcze, że na najbliższe lata mamy zapewniony spokój z trudnymi negocjacjami. Tak samo jak wejście do Bundestagu AfD, antyimigranckiej i szowinistycznej partii, choć może sabotować bardziej szaleńcze zapędy federalistów, w ostateczności nie zablokuje niczego, na czym zależałoby kanclerz Merkel.

Za to i liberałowie z jednej, i nacjonaliści z drugiej strony mają pełne predyspozycje, by tworzyć niekorzystny dla nas klimat w innych obszarach. Przede wszystkim w kwestii relacji z Rosją – lider FDP, potencjalny nowy szef niemieckiej dyplomacji, nieraz już błysnął deklaracjami, w których wzywał do większego otwarcia na Rosję i zniesienia sankcji, niezależnie od kwestii Krymu, którą proponuje uznać za „trwałe prowizorium”. W chwili gdy napięcie wokół Nord Stream 2 może zaważyć na przyszłości Unii Europejskiej i bezpieczeństwie Europy, takie deklaracje nie odbiegają daleko od niesławnych umizgów socjalistów z SDP, z byłym kanclerzem Schroederem na czele. Jeszcze bardziej prorosyjska i otwarcie proputinowska jest Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Ale nawet gdyby zatrzymać się „tylko” na ich szowinizmie i nacjonalizmie, to nie ma powodów, by Polska cieszyła się z ich rosnącej pozycji. Ich antyimigrancki program nie jest skierowany tylko wobec przybyszów z Bliskiego Wschodu (choć już to by wystarczyło, by nie chcieć mieć z nimi wiele wspólnego). Przemówienia liderów AfD w kampanii wyborczej nie różniły się wiele od retoryki znanej już z Niemiec z nieco innej epoki, a deklaracja przewodniczącego tej partii w Turyngii, że „pomnik Holocaustu w Berlinie jest hańbą” (mówił to do partyjnej młodzieżówki), nie brzmią obiecująco z naszego punktu widzenia. Poprawność polityczna, której patronuje Angela Merkel, dostała za swoje w tych wyborach. Tylko wcale nie należy się cieszyć, że utarcie nosa przyszło akurat z takiej strony. Problem w tym, że realnej alternatywy dla Niemiec (także takiej, która byłaby korzystna dla nas) na razie nie widać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny