Czy prezydent Donald Trump miał rację, kiedy podczas wiecu z wyborcami na Florydzie opowiedział o zamachu terrorystycznym, do którego miało dojść 18 lutego bieżącego roku w Szwecji? W tym dniu nie było tam żadnego zamachu, a Biały Dom prostował, że prezydent miał na myśli ogólny wzrost przestępczości w tym kraju. Władze Szwecji na słowa Trumpa zareagowały z oburzeniem, ale już dwa dni później w zamieszkanej w większości przez imigrantów sztokholmskiej dzielnicy Rinkeby wybuchły zamieszki. Pytani przez telewizję mieszkańcy Rinkeby określili swoją dzielnicę jako „strefę wojny” lub „getto, nad którym nie ma kontroli”.
Dostępne jest 48% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.