Nowy numer 38/2023 Archiwum

Bój to jest nasz ostatni

Dlaczego organizacje pozarządowe domagają się ukarania Polski?

Do Komisji Europejskiej wpłynął list od organizacji pozarządowych. Jego autorzy domagają się, by pilnie wprowadzić sankcje wobec Polski, bo sytuacja już do tego dojrzała. „Komisja Europejska jest zobowiązana działać zdecydowanie i szybko, gdy zasady założycielskie Unii są zagrożone” – alarmuje Draginja Nadażdin, dyrektorka Amnesty International Polska. List nie ma charakteru chłodnej analizy. Jest w nim nieomal groźba, że dalsza zwłoka w zastosowaniu wobec naszego kraju artykułu 7 Traktatu o UE „groziłaby podważeniem wiarygodność Komisji i stanowiłaby wskazanie dla innych państw członkowskich, że mogą one podważać wartości, które zobowiązały się szanować, bez żadnej zdecydowanej reakcji ze strony UE”. Należy więc „zachować czujność i przeciwdziałać wszelkim zagrożeniom, zanim będzie za późno”. Zdaniem autorów listu sankcje stanowiłyby także wyraźny sygnał dla społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, że Komisja stoi przy jego boku w walce o demokrację, praworządność, prawa człowieka i inne wartości chronione na mocy traktatu.

Draginja Nadażdin dyrektorka Amnesty International Polska Domaga się, by Komisja Europejska zdecydowanie i szybko wprowadziła sankcje wobec Polski.

List podpisało pięć organizacji o charakterze globalnym, mających w naszym kraju swoje przedstawicielstwa: Amnesty International, International Federation for Human Rights, Reporters without Borders (Reporterzy bez Granic) i Human Rights Watch, Open Society European Policy Institute. Cztery zajmują się troską o prawa człowieka, jedna – wolnością mediów. Dołączyło do nich na razie 20 polskich organizacji. Wszystkich sygnatariuszy tego listu łączy wspólna wizja „otwartego społeczeństwa”.

Na czym ich zdaniem polega groza sytuacji w dzisiejszej Polsce? „Zintensyfikowały się próby ograniczenia praw człowieka, w tym wolności słowa, wolności mediów, wolności zgromadzeń, prawa do prywatności oraz praw seksualnych i reprodukcyjnych, w szczególności prawa do aborcji” – czytamy w liście. Zagrożenia mają zatem bardzo szczególny charakter, a prawa człowieka definiowane są zgodnie z doktryną europejskiej lewicy.

Podwójne standardy bez granic

Zanim o polskich sygnatariuszach listu, słów parę o jego autorach. Międzynarodowe organizacje zajmujące się prawami człowieka teoretycznie powinny mieć dobry, bo zewnętrzny, czyli obiektywny punkt widzenia na sytuację w Polsce. Niestety tak nie jest. Za całkowicie wiarygodny owa piątka przyjmuje tylko opis naszej rzeczywistości w wersji prezentowanej przez obecną opozycję. Natomiast żadna nie alarmowała komisarzy europejskich, gdy za rządów PO-PSL w Polsce trzymano ludzi w więzieniach po 3 lata bez wyroku, przez kilka tygodni nie publikowano wyników wyborów, a policja wpadała do redakcji „Wprost” i wyrywała dziennikarzom laptopy. Za naturalny uznawano stan, w którym wszystkie media elektroniczne – zarówno komercyjne, jak i publiczne – reprezentowały opcję rządzącą i zwalczały opozycję, a koncentracja własności na rynku prasy urągała (i nic tu się nie zmieniło) standardom sumiennie przestrzeganym w UE. Dziś Christian Mihr, szef Reporterów bez Granic, za koronny przykład zagrożenia wolności słowa w Polsce uważa… plany wprowadzenia tychże standardów (czyli przepisów ograniczających monopolizowanie rynku mediów) nad Wisłą. „Populistyczna nagonka na niemieckie stacje telewizyjne i wydawnictwa w Polsce jest wodą na młyn wrogów demokracji” – alarmuje Mihr. Twierdzi, że to niemieckie media są gwarantem wolności słowa w naszym kraju, nie dostrzegając w tym, co mówi, żadnej niestosowności. A fakty są takie, że po raz pierwszy w III RP na rynku polskich mediów jest realna ideowa różnorodność.

Christian Mihr szef Reporterów bez Granic Uważa, że gwarantem wolności słowa w Polsce są… niemieckie media.

RbG wyliczają, ilu dziennikarzy od czasu nastania rządu PiS odeszło z mediów publicznych, nie dopowiadając, że praktycznie wszyscy od razu zasilili stacje komercyjne. Brak w tych raportach przypomnienia, że za poprzedniej ekipy w ramach outsourcingu zwolniono z TVP… praktycznie wszystkich dziennikarzy. Reporters without Borders jakoś wówczas nie odczuwali zaniepokojenia kondycją naszych mediów. Teraz mocno nagłaśniają fakt, że w corocznym rankingu wolności prasy Polska spadła aż o 29 miejsc. Warto jednak dodać, że ów ranking tworzony jest (właśnie przez RbG) ma podstawie odpowiedzi na ankiety wysłane do dziennikarzy, którzy są członkami organizacji partnerskich RbG, specjalistów z branży oraz obrońców praw człowieka. Źródłem wiedzy o Polsce są zatem głównie publicyści „Gazety Wyborczej”, TVN, Tok FM i „Newsweeka”.

Bez wątpienia pozarządowi

Teraz słów parę o organizacjach, które obecną sytuację w Polsce definiują jako wymagającą wprowadzenia międzynarodowych sankcji. I o ludziach, którzy nimi kierują. Pod listem podpisało się np. Stowarzyszenie Projekt: Polska. Jest na pewno pozarządowe, bo jego dyrektorem był do niedawna Adam Szłapka – dziś poseł opozycyjnej Nowoczesnej. Projekt „nakręcają” także: Łukasz Klejnowski, doradca ds. rynku wewnętrznego oraz ochrony konsumentów w Parlamencie Europejskim, oraz Szymon Gutkowski, członek zarządu Fundacji Batorego.

Zaniepokojone jest też Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego z jego honorowym przewodniczącym Krzysztofem Janem Śmiszkiem, wieloletnim szefem Grupy Prawnej Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii, wykładowcą w ramach podyplomowych gender studies.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast