Nowy numer 38/2023 Archiwum

Pojedynek na kongresy

Liderzy PiS i PO lubią podsumowywać swoje polityczne kampanie wielkimi ogólnopolskimi widowiskami. A że rywalizujące partie uważnie śledzą swoje poczynania, nic dziwnego, że obie na swoje polityczne show wybrały ten sam dzień – 2 lipca.

Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało kongres w Warszawie, a Platforma Obywatelska – ogólnopolską konwencję we Wrocławiu.

Kongres zwycięzców

Minione półtora roku największa partia polskiej prawicy może uznać za pasmo szczęśliwych trafów i wynikających z nich sukcesów partii Jarosława Kaczyńskiego. Początkiem koniunktury był wyjazd do Brukseli Donalda Tuska – „odwiecznego” adwersarza PiS, którego zastąpiła o wiele słabsza Ewa Kopacz. Potem prezes PiS podjął trafną, jak się potem okazało, decyzję o postawieniu na Andrzeja Dudę w rywalizacji o urząd prezydenta i wysunięciu Beaty Szydło na czoło kampanii sejmowej. I od podziękowań dla gigantycznego wysiłku tej dwójki Kaczyński rozpoczął kongres. Rozwiał w ten sposób spekulacje o rzekomym ukrytym konflikcie z dwiema dziś najważniejszymi praktycznie osobami w państwie. Przy okazji raz jeszcze wyjaśnił, dlaczego uchylił się od premierostwa w 2015 roku. O tym, że sprawa jakoś ciążyła mu wewnętrznie, świadczy dowcipna uwaga, że rzadko się zdarza, by sala oklaskiwała kogoś za to, że nie zechciał być premierem.

Kaczyński miał na kongresie dobry moment na nie tak częstą w swojej karierze okazję do satysfakcji i pokreślenia siły PiS. I widać też było, że ponad tysiąc delegatów z całej Polski uważa swego lidera za gwarancję zwycięstw i przetrwania przyszłych kryzysowych sytuacji. To z jednej strony normalne, biorąc pod uwagę nadzwyczajne talenty polityczne Kaczyńskiego, a z drugiej znak całkowitego uzależnienia PiS od talentów jednej osoby.

Istota przemówienia prezesa była prosta. PiS podjął bezprecedensową próbę wzmocnienia państwa, tworzy plan wzrostu gospodarczego, który przemienić ma Polskę z kraju „pułapki średniego rozwoju” w państwo rozwiniętego przemysłu, i wreszcie skutecznie budujemy własny potencjał bezpieczeństwa militarnego.

Na drodze do tej emancypacji, według Kaczyńskiego, nie było szans na uniknięcie zderzenia z Trybunałem Konstytucyjnym, wynikającego nie z chęci łamania konstytucji, ale z troski o równowagę między rozmaitymi organami konstytucyjnymi państwa.

Prezes rozdał trzy „żółte kartki”. Pierwszą za zbyt wolne uszczelnianie systemu podatkowego i fiskalnego – jak się zdaje dla ministra finansów Pawła Szałamachy. Druga kartka dostała się szefowi MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu – za zbyt wolną wymianę kadr w dyplomacji. Trzecia trafiła do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła – za zbyt wolne reformowanie resortu zdrowia.

Sensacją wystąpienia Kaczyńskiego była zapowiedź sięgnięcia po resztę pieniędzy pozostałych w OFE na potrzeby planu Mateusza Morawieckiego. Sam wicepremier był komplementowany przez prezesa PiS na wiele sposobów, co uznano za zapowiedź rychłego mianowania go kolejnym wiceszefem PiS. Czy tak się stanie, zobaczymy jesienią, kiedy ma się odbyć pierwsze posiedzenie nowej rady krajowej partii.

Zjazd miał być przede wszystkim demonstracją jedności, czego dowodem były wystąpienia Zbigniewa Ziobry – jeszcze dwa lata temu secesjonisty pod flagą Solidarnej Polski – i Jarosława Gowina, który w 2015 roku dołączył do PiS ze środowiskiem Polski Razem.

„Obraliśmy dobry kurs, Polacy wspierają nas w sondażach, a plan Morawieckiego zmieni Polskę” – tak wyglądało przesłanie kongresu, które miało dotrzeć do Polaków.

Więcej tego samego

Zupełnie inna jest sytuacja Platformy Obywatelskiej. Jej nowy szef Grzegorz Schetyna, zdobywając władzę w styczniu br., obiecywał szybką polityczną ofensywę, która miała przywrócić PO pozycję lidera opozycji i zadać PiS-owi silne propagandowe ciosy. Ostatnie pół roku rządów Schetyny nie tylko nie polepszyło sondaży, ale wręcz ugruntowało spadek Platformy na trzecią pozycję, po Nowoczesnej.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast