Był zdesperowany. Wracał do domu i czytał Ewangelię.
To ekscytujące, kiedy widzisz, że koniec Twoich możliwości jest dopiero początkiem możliwości potężnego Boga, u którego niemożliwe nie istnieje. On oczekuje od nas jedynie wiary i zaufania, dzięki którym możemy służyć w mocy – opowiada Marcin Zieliński.
Fundacja „Głos na Pustyni” wydała niedawno krążek z porywającymi nauczaniami lidera Wspólnoty Uwielbienia „Głos Pana” ze Skierniewic. To nie są suche wykłady, pełne moralizowania i smrodków dydaktycznych. To pełna ognia opowieść pasjonata, ponad 7 godzin wykładów świadka wiary, człowieka, który przez wiele lat modląc się nad chorymi, nie widział żadnych owoców, a jednak nie zrezygnował.
Był zdesperowany. Wracał do domu i czytał Ewangelię: „Tym zaś, którzy uwierzą, takie znaki towarzyszyć będą: na chorych kłaść będą ręce”, „Idźcie i uzdrawiajcie chorych”; pytał: „Jezu, o co chodzi?”.
Usłyszał odpowiedź. Dziś Bóg obficie błogosławi przez jego posługę, a kalendarz Marcina jest wypełniony po brzegi.
Jedno z imion Boga brzmi „Jahwe Rafa”, czyli „Bóg, który uzdrawia”. Marcin doskonale o tym wie. Zresztą posłuchajcie sami.
*
Marcin Zieliński "Zobaczyć niewidzialne". Głos na Pustyni, 2016 r.
Dziennikarz działu „Kościół”
Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.
Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza