Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nie ma cudów?

Był spowiednikiem kard. Wojtyły, a ks. Blachnicki radził się go w najważniejszych kwestiach dotyczących oazy. Tłumaczył Pieśń nad Pieśniami. „Mistyk! Mąż opatrznościowy” – mówili o nim ludzie, do których napisał niemal 30 tysięcy listów. Jego życie to gotowy scenariusz poruszającego filmu.

Cudowna głębia

W 1966 r. trafił do więzienia. Został oskarżony w tzw. sprawie Czeszek, a 1 sierpnia skazany przez Sąd Wojewódzki w Gdańsku na 4 lata więzienia i 30 tys. grzywny. Pomagał w zorganizowaniu przerzutu dwóch Czeszek (matki i córki) na Zachód, gdzie od lat przebywał ich mąż i ojciec. Czynił to, jak sam opowiadał, w imię prawa Boskiego, które traktuje małżeństwo jako nierozerwalny związek sakramentalny. Siedział w więzieniach w Gdańsku, na Montelupich w Krakowie i na Rakowieckiej w Warszawie. 17 lutego 1967 r. wyrokiem Sądu Najwyższego zmniejszono mu karę do 2,5 roku więzienia, a 11 grudnia warunkowo zwolniono do domu.

Po powrocie za klauzurę znów stał się rozchwytywanym mistrzem duchownym. Gdy do Tyńca zapukali kameduli z niedalekich Bielan (klasztory „patrzą” na siebie z dwóch podkrakowskich wzgórz) i zaczęli opowiadać o kłopotach personalnych, o. Piotr postanowił pomóc bratniemu zakonowi. I zmienił kolor habitu.

Złożył śluby kamedulskie i został odnowicielem tej wspólnoty w Polsce. Objął funkcję przeora klasztorów na Bielanach i w Bieniszewie. Wybrał samotność eremity. „Wszechświat rozmawia z człowiekiem samotnym. Dostrzega on znowu słońce i jego wędrówkę po niebie, zmiany księżyca i jego uciszające, blade światło, cudowną głębię nieba wyiskrzonego gwiazdami” – pisał.

W 1983 r. przeniesiono go do Włoch (został przeorem w Noli), a po trzech latach ten 76-latek wywędrował aż do Kolumbii. Został przeorem i mistrzem nowicjatu w Envigado koło Medellin. Zakładał nowe eremy w Sonson i w Santa Rosa de Osos. Jako kameduła przeleciał nad oceanem ponad dwadzieścia razy!

Zmiana warty

W 1994 r. podjął decyzję o rekluzji otwartej, życiu w zamknięciu, całkowitej samotności, milczeniu i poście. „Milczenie ma bardzo głęboki związek z życiem wewnętrznym – wyjaśniał. – Nawet w naturze to widzimy: garnek pusty hałasuje, natomiast pełny jest cichy. Człowiek wewnętrznie pełny nie będzie się wylewał na zewnątrz. A jeżeli jest pustka w duszy, robi się hałaśliwy”.

15 kwietnia 1999 roku o. Piotr odprawił swą ostatnią Mszę Świętą, a 30 kwietnia zmarł. 3 maja pochowano go w eremie we Frascati niedaleko Rzymu.

„Jesteśmy na tej ziemi, jak żołnierz na posterunku. Taki żołnierz jest bardzo wolny – pisał. – Nic się nie trapi tym, że po dwóch godzinach przyjdzie zmiana warty, że przyjdzie ktoś inny na jego miejsce. I my, dopóki nas Chrystus nie odwoła, stoimy na posterunku, spełniamy swoje zadanie zanim nie przyjdzie zmiana warty”.

– Kiedyś brat Łukasz z Tiberine powiedział genialną rzecz o tym, kim jest mnich – opowiada o. Michał Zioło, trapista. – Mnich to taki facet, który stoi sobie na peronie dworca i czeka. Ktoś czyta gazetę, inny przechadza się nerwowo, gadając przez komórkę, a on sobie stoi i czeka. Ludzie na niego patrzą i mówią: „Skoro on czeka, to znaczy, że pociąg przyjedzie”. A on stoi. Czeka. I nic przy tym nie robi.

Identyczną intuicję miał o. Piotr. – Ubóstwo jest matką nadziei i jej córką zarazem – wyjaśniał. – Pasażer, który w restauracji dworcowej obstawił się smacznymi kąskami, nie będzie oczekiwał z napięciem pociągu, ale raczej będzie trwożnie patrzył na zegarek i życzył sobie spóźnienia się pociągu. Ale pasażer, który w lekkim okryciu w mroźny dzień chodzi po peronie, wygląda z utęsknieniem pociągu, a gdy nadjedzie, wskoczy do wagonu, zanim on się całkowicie zatrzyma.

„Trudno uwierzyć, by naprawdę miłował Boga ten, kto nie ma dla Niego czasu – te słowa charyzmatycznego eremity wracają do mnie jak wyrzut sumienia. – Każda dziewczyna, nawet bardzo zapracowana, znajdzie czas, by spotkać się ze swoim chłopcem, znajdzie czas, bo uważa to za rzecz ważną. Jeżeliby nie znalazła czasu, on słusznie wątpić będzie o jej miłości. Człowiek znajdzie czas na to, co jest dla niego naprawdę ważne. Jeżeli więc nie znajdzie czasu na modlitwę, to niezawodnie świadczy to o błędnej hierarchii wartości, jaką posiadamy”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza