Nowy numer 39/2023 Archiwum

Propaganda publiczna

Telewizja publiczna przez lata była tubą propagandową PO i atakowała PiS. W ostatnich miesiącach wypowiedziała rządzącej partii otwartą wojnę.


Środowiska prawicowe z Prawem i Sprawiedliwością na czele zarzucają publicznym mediom, a przede wszystkim telewizji, skrajną stronniczość na korzyść Platformy Obywatelskiej. Mówią wręcz, że są one tubą propagandową PO. Po dojściu do władzy PiS postanowił wymienić kierownictwo mediów publicznych, aby przerwać ataki na siebie. W tym celu przyjął tzw. małą ustawę medialną, która pozwala na mianowanie nowych szefów tych mediów. Ci jednak bronią się, twierdząc, że zarzuty o stronniczość są bezpodstawne, a działania PiS to zamach na wolność słowa.

W sukurs idą im media prywatne, broniące dotychczasowego układu władzy. Na przykład Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” w jednym z programów w TVN24 stwierdził: „W historii wolnej Polski od 1989 r. to były akurat przez ostatnie lata najobiektywniejsze media publiczne”. Aby rozstrzygnąć, kto ma rację, przeanalizowaliśmy programy informacyjnie i publicystyczne w telewizji publicznej. Zaskoczeniem jest skala łamania elementarnych standardów dziennikarskich.


Nierównowaga czasowa


Sztandarowym programem informacyjnym TVP są nadawane o 19.30 „Wiadomości”. Ich szefem jest Piotr Kraśko. W dniu podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, czyli 28 grudnia, ten temat otwierał program. Autorką materiału była Milena Kruszniewska. Całość trwała 3 minuty i 50 sekund. Głosy polityków krytykujące decyzję prezydenta i samą ustawę zajmują 1 minutę i 30 sekund. Opinie broniące 23 sekundy, a więc prawie cztery razy mniej. 
Jeszcze większe dysproporcje na niekorzyść PiS występują w następnym materiale tych samych „Wiadomości”. Jego tematem jest reforma prokuratury zapowiadana przez ministra sprawiedliwości. Autorką materiału jest Justyna Dobrosz-Oracz. Trwa 4 minuty 13 sekund. Krytyka propozycji zmian ze strony polityków opozycji trwa 2 minuty, obrona razem z wytłumaczeniem, o co chodzi, 25 sekund, czyli 5:1. To nie koniec, negatywne opinie padają również ze strony przedstawicieli gremiów prawniczych: Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka, biura Rzecznika Praw Obywatelskich i Krajowej Rady Sądownictwa. W sumie ich wypowiedzi zajmują 38 sekund. 
W tym samym wydaniu „Wiadomości” kolejny materiał jest poświęcony projektowi ustawy o policji i służbach specjalnych. Zmontowany został w taki sam sposób jak poprzednie. Te trzy materiały zajmują nieco ponad 13 minut trwającej 27 minut audycji. Niemalże połowę najważniejszego programu informacyjnego telewizji publicznej zajmuje negatywny przekaz o partii rządzącej. 
Nierówny dostęp polityków do mediów publicznych pokazują ogólne statystyki. Jak wynika z monitoringu prowadzonego w telewizji publicznej, w listopadzie w TVP Info poseł Ryszard Petru i politycy jego partii byli pokazywani niemal dwa razy częściej niż prezydent Andrzej Duda i urzędnicy jego kancelarii. Takie samo zjawisko można było zaobserwować w czasie kampanii wyborczej. Ze statystyk podanych przez telewizję publiczną w okresie od 21 do 27 września wynika, że politycy PiS występowali w TVP 2 minuty 56 sekund, PO 7 minut i 4 sekundy, a Nowoczesnej 16 minut i 6 sekund.


Nierównowaga rozmówców


W analizowanym wcześniej materiale o podpisaniu ustawy o Trybunale zacytowane zostały kilkusekundowe wypowiedzi prezydenta Dudy i dwóch polityków PiS. Z drugiej strony mamy siedem osób krytykujących decyzję prezydenta. Przy czym politycy PiS wypowiadają się dwa razy, ale są to te same osoby, podczas gdy z opozycji i tzw. niezależnych autorytetów zawsze są różni. Ze strony prawników nie ma ani jednego głosu merytorycznego broniącego działania PiS. Do tego trzeba dodać wypowiedzi dziennikarki, która poza obiektywnym przedstawieniem głównych zmian pozwala sobie na ocenę, że prezydent błyskawicznie podjął decyzję o złożeniu podpisu. Owo „błyskawicznie” to 4 dni.
Tak samo jest w materiale o reformie prokuratury. Negatywnie o propozycji wypowiada się czterech polityków i trzech prokuratorów oraz jeden sędzia, pozytywnie trzech polityków, żadnego głosu prawnika. Są też wypowiedzi dziennikarki o negatywnym wydźwięku, w rodzaju, że minister sprawiedliwości będzie występował „w roli politycznego quasi-szeryfa” albo że „projekt umożliwia kadrowe trzęsienie ziemi”.
„Mistrzostwo” w stronniczym dobieraniu gości osiągnął Tomasz Lis w swoim programie emitowanym w TVP 2. Na przykład do dyskusji o ustawie medialnej PiS zaprosił tylko skrajnie lewicowych dziennikarzy. Tłumaczył przy tym, że dziennikarze związani z prawicą odmówili przyjścia, także politycy PiS nie chcą brać udziału w jego programie i dlatego występuje w nim tylko jedna opcja. To odwrócenie skutku i przyczyny. Prawica nie chce pojawiać się w jego programie, bo jest stronniczy, czemu winny jest red. Lis, a nie oni.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast