O bliższych i dalszych sojusznikach, naciskach na Polskę i oszukanych Ukraińcach z Witoldem Waszczykowskim rozmawia Jacek Dziedzina
Jacek Dziedzina: Z kim dzisiaj Polsce jest po drodze?
Witold Waszczykowski: Z najbliższymi sąsiadami.
To po kolei: z Niemcami? Oni prowadzą świetne interesy z Rosjanami wbrew naszym interesom, ich polityka imigracyjna też nie jest nam bliska…
Po pierwsze, jesteśmy dalej w sojuszu z Niemcami poprzez NATO i UE i z tego sojuszu nie chcemy wyjść. Chcemy tylko ułożyć go na zasadach bardziej partnerskich. Pozostając w sojuszu z Niemcami, pamiętając o ich potrzebach, chcielibyśmy od czasu do czasu przypominać, że nasze interesy nie mogą być marginalizowane i że interes niemiecki nie może być realizowany kosztem naszego.
Jesteśmy w stanie przełamać dotychczasową politykę uległości?
Tak, my właśnie odwracamy tę filozofię, która dominowała do niedawna, że nasza pozycja w Europie zależy od bliskości z Niemcami. Formułowane to było nawet bardzo konkretnie przez Radosława Sikorskiego: ścisła współpraca z Niemcami miała nas zbliżać do decyzyjnego centrum UE. Tak się nie stało. Ta ścisła współpraca z Niemcami ocierała się czasami o wasalizację. Powodowała, że Niemcy często marginalizowali nasze potrzeby bezpieczeństwa, nasze interesy, zakładając, że z góry będziemy akceptować ich politykę, która – jak Niemcy uważali – jest polityką europejską.
Co konkretnie możemy zrobić, żeby odwrócić ten trend?
Możemy na przykład wrócić do koncepcji dostaw gazu z różnych źródeł. Budujemy już terminal LNG. To jest nasza własna decyzja. Być może będą jakieś profity z gazu łupkowego i wreszcie w odległej przyszłości z elektrowni jądrowej, jeśli ten program się powiedzie.
Ale to są decyzje niezależne od partnerstwa z Niemcami.
To będą nasze suwerenne decyzje, które jednak postawią nas w lepszej pozycji wobec Niemiec, uniezależnią nas od dostaw rosyjskich i od niemieckiego pośrednictwa.
To z kim nam bardziej po drodze już dzisiaj?
Na pewno z krajami byłego bloku sowieckiego. To państwa, które mają podobną historię transformacji, podobnie były zdominowane przez jednych lub drugich, ze wschodu bądź z zachodu. Obecnie stoją przed podobnymi wyzwaniami i mają bardzo podobną percepcję zagrożeń oraz sposobu przeciwstawiania się tym zagrożeniom. Mówię oczywiście o państwach Europy Środkowej od Bałtyku po Bałkany, o których mówiono, że leżą między Rosją a Niemcami. To jest nasze bezpośrednie zaplecze i im więcej będziemy znaczyć w tym naszym naturalnym środowisku, tym istotniejsi będziemy w Europie.
Czy ta wspólnota interesów z krajami regionu nie jest takim samym mitem jak wcześniej z Niemcami? Weźmy na przykład Litwę. Wydawałoby się, że zagrożenie ze strony Rosji zbliży nas bardziej, a lista nierozwiązanych sporów między nami jest ciągle długa.
Mamy ze strony Litwy wyraźne sygnały, że właśnie powinniśmy zewrzeć szeregi ze względu na niebezpieczeństwo rosyjskie.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny