Nowy numer 13/2024 Archiwum

Ludzie z pustego miejsca


Puste miejsca przy wigilijnym stole wcale nie są smutne. Są pełne miłości i nadziei.

Beata Rybotycka śpiewała o pustych miejscach przy stole: „Daj nam wiarę, że to ma sens,/ Że nie trzeba żałować przyjaciół./ Że gdziekolwiek są, dobrze im jest,/ Bo są z nami, choć w innej postaci”. Jakoś tak smutno śpiewała. Tak naprawdę puste miejsca wcale smutne nie są. Są pełne miłości i nadziei. Puste miejsce przy stole. Dla niespodziewanego gościa? Dla kogoś z rodziny, kto nie mógł dojechać? Dla tych, którzy odeszli? Oczywiście, również. Ale nie tylko. Puste miejsce przy stole jest dla wszystkich ludzi „z pustego miejsca”. Z „pustego miejsca” w sercu, które… zapełnili. Z „pustego miejsca” na dzielność, której akurat brakuje. A „przypadkowi” ludzie, podają rękę, prowadzą i pozwalają na oddech. Spokojniejszy. Pojawiają się nagle i wtedy, gdy są potrzebni. Ludzie z pustego miejsca. Przy stole, w życiu, w sytuacjach trudnych. Skąd się biorą? Pewnie są wysłannikami od dobrego Pana, który chce pocieszyć i dać nadzieję. A chociaż czasem później znikną tak szybko, jak się pojawili, pamięta się o nich. Bo byli ważni. Są ważni. Człowiek z pustego miejsca pewnie nawet często nie wie, że jest tak potrzebny. Być może nie orientuje się, że ma wielką misję do spełnienia, a w dodatku subtelnie ją spełnia. Robi swoje, mówi, co uważa. Jest. A swoją bliskością pomaga opanować lęk, niepewność i ból. A chociaż nie jest w stanie bólu zniszczyć – spojrzeniem, uściśnięciem ręki, zwykłym „trzymaj się”, neutralizuje skutki. Wspiera i działa jak najlepszy kompres z ludzkiego współczucia, wsparcia, obecności. Czasem pewnie sami bywaliśmy takimi „ludźmi z pustego miejsca”. Czy mieliśmy tego świadomość? Niekoniecznie. Zresztą zdawanie sobie sprawy z własnej roli nie jest potrzebne. Pewnie dopiero wtedy, gdy nam samym potrzebny jest konkretny człowiek, pomagający w konkretnej sytuacji, doceniamy relacje, ciepły uśmiech, spokój i wsparcie. Być może nawet dobro od osoby, która dotąd była nam nieznana. Człowiek z „pustego miejsca” często nie siedzi z nami przy wigilijnym stole. Jest skromny, jest daleko. Nie musi siedzieć. Przecież miejsce dla niego jest. W sercu i obok. Biały obrus też często nie dla niego. I kolędy nie usłyszy, choć życzenia z głębi serca otrzyma. Może za czas jakiś, może na przyszłe Boże Narodzenie usiądzie jednak z nami przy stole. Wtedy puste miejsce zajmie ktoś zupełnie już inny. I my zajmiemy inne puste miejsce.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej