Nowy numer 18/2024 Archiwum

Jakie autorytety, taka demonstracja

Jeśli nie wiesz, co myśleć o tym, co się dzieje, i nie wiesz, co robić, zadaj sobie pytanie...

„Być może jest to ostatnia legalna demonstracja” – powiedział Ryszard Petru na marszu „Gazety Wyborczej” w Warszawie (gazeta, wraz z politykami opozycji,  była głównym organizatorem tego „spontanicznego protestu”). Ciekawe, jakich słów użyje za miesiąc? Czy ogłosi zamach PiS na Drogę Mleczną?

Skoro Salon chce się ośmieszać, to jego sprawa i jego problem. Niemniej pozostaje faktem, że tym razem udało mu się zebrać nieco demonstrantów – w końcu ktoś jeszcze czyta GW. Rodzi się jednak pytanie, dlaczego ci ludzie nie wylegli na ulice w czerwcu? Prawdziwy zamach na Trybunał Konstytucyjny dokonał się właśnie wtedy. To ówczesny układ jeszcze-rządzący zrobił wielki przekręt po to, żeby móc potem rządzić również wtedy, gdy naród układowi podziękuje. Gdyby wtedy „obrońcy demokracji” byli tacy wyrywni do protestowania, może nie byłoby problemu. Ale właśnie o problemy tu idzie, bo tym, czego opozycja boi się najbardziej, są skuteczne rządy obecnej władzy. A ta władza może się okazać skuteczna, jeśli zawiodą ładunki pod nią podłożone. Zawiodły już prawie wszystkie, dlatego teraz PO-władza podjęła rozpaczliwe wysiłki, aby wywołać gniew ludu. To doprawdy musi być desperacja, żeby na pierwszej stronie GW pod napisem „Chodźcie z nami” zamieścić wizerunki takich postaci jak prof. Płatek (to ta pani, co ogłosiła, że w związkach jednopłciowych rodzi się więcej dzieci niż w parach „hetero”) Barbara Nowacka, Daniel Olbrychski i Sławomir Sierakowski.

Cóż, jakie autorytety, taka demonstracja, chciałoby się rzec. W porównaniu z setkami tysięcy, gromadzącymi się raz po raz przez długie miesiące w obronie TV Trwam {z których władza przez wiele miesięcy nic sobie nie robiła), to żadne osiągnięcie. Zapewne jednak na demonstracji GW/Petru byli też ludzie szczerze zatroskani o los Polski – gdyby propaganda nie działała na uczciwych ludzi, w ogóle by jej nie było. Tym ludziom warto jednak przypomnieć pewną zasadę, która za komuny działała bezbłędnie. Sformułował ją Jacek Fedorowicz w jednym ze swoich felietonów publikowanych wówczas w „drugim obiegu”. – Jeśli nie wiesz, co masz zrobić, powinieneś szybko zapytać, co w danym wypadku władza [komunistyczna] chce, abyś zrobił, i zrobić odwrotnie – powiedział. Ta zasada dziś już nie działa, z jednym wyjątkiem: środowiska Salonu. Gdy nie wiesz, co się dzieje i po której stronie się opowiedzieć, zapytaj, co (głównie w sprawach polityczno-moralnych) chce „Gazeta Wyborcza”, abyś zrobił – i zrób odwrotnie. To sprawdza się zawsze i bezbłędnie.

Tym razem dzieje się bardzo nie po myśli dawnego układu. Dlatego też histeria jest tak wielka. Znaczy – dobrze się dzieje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka