Co jest gorsze od hejtu?

Władza walczy z nienawiścią metodą wskazywania nienawistnika.

Trwa akcja „Hejt Stop”. Z tej okazji widzieliśmy premier Ewę Kopacz, pracowicie zamalowującą nienawistne napisy na ścianie.

Ciekawe, że ta sama Ewa Kopacz cztery miesiące wcześniej, na spotkaniu PO w Jachrance informowała kolegów, że partia zatrudniła 50 antypisowskich hejterów. Powiedziała też – co potwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska – że chce, aby „po przeszkoleniu wszyscy politycy Platformy byli aktywni i zachowywali się jak hejterzy”.

Co się więc stało, że w tak krótkim czasie nasza światła władza znienawidziła hejt? Cóż – ktoś tam pewnie wytłumaczył tym ludziom, że nie wolno się takimi rzeczami chwalić. Bo polityk ma zawsze miłować pokój, a o hejt skarżyć tylko przeciwników. To oni realizują mowę nienawiści, to oni plują jadem i rzucają błotem – my nigdy. Ktoś im wyjaśnił, że prawdziwy hejt w wykonaniu środowisk trzymających władzę, żeby był skuteczny, absolutnie nie może wyglądać na hejt. Przeciwnie – władza zwalcza hejt, który jest wyłączną domeną wroga. Władza stara się z troską zrozumieć, skąd się to u wroga wzięło. Tak właśnie, jak to robią Onet, NaTemat.pl czy inny Newsweek, gdzie, nie wiedzieć czemu, codziennie  dowiadujemy się o Jarosławie Kaczyńskim różnych rzeczy, z których mamy zapewne wywnioskować, dlaczego facet jest „taki”. Bo, na przykład, „ojciec nie akceptował Jarosława Kaczyńskiego”. Albo poznajemy „tajemnice Kaczyńskiego” i z tej okazji widzimy jego zdjęcie i napis: „Opowiedziała mi o ciepłym, orzechowym spojrzeniu Jarosława. Jak wspominała, kiedy on tak na nią spoglądał, to pod nią uginały się nogi”. Nie no, gdzie tu hejt. Przecież to takie ciepłe i życzliwe. A że jacyś ludzie nad tym rechoczą? A cóż my możemy za ludzkie reakcje?

Ta fałszywa „mowa miłości” jest, śmiem twierdzić, dużo gorsza niż hejt. Klasyczny hejt więcej mówi o hejterze niż o tym, kogo hejtuje. Dowiadujemy się z niego głównie tego, że ktoś kogoś nie lubi. Natomiast z „troski” o wroga, cedzonej bez wulgaryzmów ale konsekwentnie, dowiadujemy się kogo lubić nie należy.

Znamienne jest, że jedyna śmiertelna ofiara nienawiści politycznej ostatniego ćwierćwiecza padła po stronie PiS, a zbrodni dokonał były członek PO. Sprawca krzyczał, że nienawidzi PiS, a potem wyraził żal, że udało mu się wystrzelić tylko 8 pocisków. Później okazało się, że morderca był poczytalny. Pytanie, jakim cudem ten człowiek tak znienawidził PiS, skoro formacja, z którą się utożsamiał, nie dawała mu po temu żadnych inspiracji?

Wychodzi na to, że od wyrażenia nienawiści gorsze jest medialne wskazanie rzekomego nienawistnika.

Akcja „Hejt stop” jest właśnie czymś takim. Ci, którzy zatrudnili hejterów, zamalowują teraz hejterskie napisy, udając, że kto jak kto, ale oni od hejtu są wolni.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak