Nowy numer 13/2024 Archiwum

Możeł orze. Jak może

Co musiałoby się wydarzyć, by pogrążone w odmętach „nic-się-nie-stania” elity tego kraju zobaczyły, jak głębokie to odmęty? Nic. Na czekoladowe orły nie ma mocnych.

W uszach brzmią jeszcze wczorajsze słowa Bronisława Komorowskiego (prezydenta RP):  „Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów, na przykład przez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności powtórzenia wyborów. To odmęty szaleństwa”. Nawet zagorzali przeciwnicy głowy państwa (sic!) przecierali oczy i uszy ze zdumienia: on naprawdę to powiedział? Bo cóż z tego, że pod względem prawnym – jak przekonują konstytucjonaliści – nie ma możliwości powtórzenia wyborów samorządowych w skali całego kraju? A czy pod względem prawnym możliwe jest uznanie ich ważności, gdy kolejne doniesienia świadczą o całkowitej farsie, błędach, przekrętach i zupełnym nieprzygotowaniu do ich przeprowadzenia przez komisję leśnych dziadków?

Dziś prezydent powinien dodać, że w odmętach szaleństwa pogrążona jest również Najwyższa Izba Kontroli. Oto bowiem okazało się, że po zaledwie kilkudziesięciu godzinach przyspieszonej kontroli w Państwowej Komisji Wyborczej, kontrolerzy NIK (być może ostatniej jeszcze działającej instytucji państwowej) mówią wprost i jednoznacznie: PKW nie jest gotowa do przeprowadzenia wyborów prezydenckich i parlamentarnych w przyszłym roku! To jak rozumiem, również odmęty szaleństwa?

Jest pewna specyficzna kategoria elit, która największą kompromitację potrafi nie tylko zbagatelizować, ale wręcz uderzyć nią w tych, którzy ośmielają się mówić głośno, że król jest nagi. I nigdy w takich sytuacjach nie wiem, czy to rzeczywiście odmęty słodkiej czekolady, z której stworzyli sobie „polskiego orła”, nie pozwalają im dostrzec tego, co się dokoła dzieje, czy też to świadoma destabilizacja na zlecenie. Nie wiem, co gorsze.

Oczywiście można powtarzać, że nic się nie stało, kiedy członkowie PKW nie pierwszy raz na szkolenie przed wyborami pojechali do Moskwy, gdzie rad udzielał znany jako „czarodziej Kremla” kacyk. Można. Można zorganizować wybory, które nie spełniają żadnych standardów jakiejkolwiek demokracji, a o tonięcie w odmętach szaleństwa oskarżać tych, którzy to widzą. Można. Najgorsze jest to, że nie ma rzeczy, która takie elity byłaby w stanie obudzić z czekoladowego letargu. Skoro czekoladowy orzeł jeszcze się nie rozpłynął, to znaczy że jeszcze może.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny