Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Łk 17,10
Posłuchaj Ewangelii z rozważaniem. Aby pobrać lub słuchać na urządzeniach mobilnych, kliknij TUTAJ
Nic? Nic nie znaczy to dobro, które na polecenie swojego Pana wykonałem? Smutne. Bo kiedy robię coś złego, to przecież zaraz jest awantura, że to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. A w gorszych wypadkach kończy się nawet obowiązkową wizytą w konfesjonale. Gdzie tu jakaś sprawiedliwość? Tak myśli i czuje pewnie wielu z nas. A tu chyba jednak nie chodzi o to, co o dobru, które dzieje się przez nas, myśli Bóg. Przecież w przypowieści o talentach słyszmy pochwałę pracowitego: „Dobrze, sługo dobry i wierny”. Chodzi raczej o to, jak my powinniśmy patrzeć na to dobro, które dzięki nam się dokonało. Nie mamy czekać na oklaski. Pełnienie woli Pana, wszystkiego, co dobre, co jest miłością, powinno być dla nas czymś zupełnie zwyczajnym. Taka jest norma. Tak powinno być. Zawsze. A przecież Bożą odpowiedzią na to nasze dobro nie jest wcale wyniosła obojętność. On też obdarza nas różnorakimi dobrami. Życiem, zdrowiem, powodzeniem, kiedyś życiem wiecznym... Czyż nie? Pan, któremu służymy, jest jednocześnie naszym sługą. Razem tworzymy coś naprawdę pięknego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się