W pierwszych miesiącach pracy na misji w Ekwadorze spadł z dachu. Przetrwał chorobę i dziś objeżdża blisko 50 wiosek po andyjskich bezdrożach, wioząc pomoc najbiedniejszym.
Jego misyjna historia zaczęła się w Afryce, gdzie posługiwał na misji tworzonej poprzez naszych diecezjalnych misjonarzy. Jednak konsekwencje zarażenia malarią nie pozwalały mu na kontynuowanie pracy w tamtym klimacie. – Tak naprawdę o misjach marzyłem już od seminarium. Na rozmowie z biskupem przed święceniami diakonatu zwierzyłem się, że chcę pomagać najuboższym.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.