Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nagonka sumienia

Po hucznych obchodach „25-lecia wolności” przyszła pora na huczną nagonkę na tych, którzy z wolności ośmielają się skorzystać.

W rolach głównych: lekarze, którzy podpisali „Deklarację wiary” (to znaczy ci, którzy mają czelność korzystać z klauzuli sumienia), rozhisteryzowane histerią obrońców „tolerancji” media, oburzone „środowisko lekarskie” (w sensie: ci, co podpisali, środowiskiem nie są), a w ostatnich dniach również: prof. Bogdan Chazan, dziennikarze dwóch tygodniowych tabloidów (dawniej zwanych tygodnikami opinii), minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i wreszcie polscy biskupi. Zestaw, trzeba przyznać, gorący. A wszystko z powodu niewinnej, jak by się zdawało, deklaracji wielu lekarzy, którzy ośmielili się oświadczyć, że prawo Boże stoi wyżej od prawa ludzkiego, choćby i takiego przegłosowanego przez posłów z metryką chrztu i z kilkoma audiencjami u papieża na koncie.

Ponieważ atak na „zbiorowisko” lekarzy nie jest zbyt efektowny, trzeba było trafić jedną, wyrazistą ofiarę. Nadawał się do tego znakomicie prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie. Szpitala, w którym gdy zaczynał dyrektorowanie 10 lat temu, rodziło się ok. 1400 dzieci rocznie, a w którym dzisiaj przychodzi na świat trzykrotnie więcej nowych przyszłych płatników ZUS.

Opisana w dzisiejszym „Wprost” historia wystarczyła ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi, żeby skierować sprawę „do wyjaśnienia” przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej. Krótko mówiąc, lekarz z ogromnym autorytetem wśród pacjentów ma się stawić na dywanik z powodu pomylenia przez chwilowo trzymającego fotelik ministra przysięgi Hipokratesa z przysięgą wierności klubowi partyjnemu i absurdalnemu prawu.

Sam oskarżony profesor jeszcze dziś wydał oświadczenie: „Nie jest prawdą, że pacjentka przechodziła serię badań i sztucznie przedłużałem moment postawienia diagnozy. Odpowiedź na prośbę pacjentki w sprawie dokonania aborcji przekazałem Jej następnego dnia”. A teraz zdanie, w którym przyznaje, że nie zrobił tego, co – zdaniem ministra i „środowiska lekarskiego” – nakazuje mu prawo: „Nie skierowałem pacjentki do innego lekarza  w celu wykonania aborcji, ponieważ uważam, że oznaczałoby to uczestniczenie w procedurze aborcji”, napisał zgodnie z logiką profesor. „Poza tym nie znam lekarza, który by się tym zajmował”, dodaje, zapewne wywołując jeszcze większą furię obrońców wolności.

Dobrze się stało, że w tej atmosferze nagonki głos zabrali natychmiast (co nie jest regułą) także polscy biskupi. Najtrafniejsze wydają się te słowa z oświadczenia zespołu Episkopatu do spraw duszpasterstwa służby zdrowia i chorych: „Nie należy więc tworzyć fałszywego obrazu zachowań ludzi wierzących, opisując ich działania w kategoriach kryminalnych, gdy tymczasem sami stają się ofiarami gry interesów".

Pewne jest to, że burza będzie miała swój ciąg dalszy. Lekarze z sumieniem zbyt mocno ubodli sumienia „środowiska” i wspierających je „ośrodków wolności”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny