Nowy numer 38/2023 Archiwum

Każdy jest misjonarzem

O duszpasterskim nawróceniu, stosunku Kościoła do polityki i trosce o ubogich w Polsce z nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisławem Gądeckim

Bogumił Łoziński: Jaką Ksiądz Arcybiskup ma wizję pracy jako przewodniczący episkopatu?

Abp Stanisław Gądecki: Taką, jaką sugeruje Kościół. Dzisiaj jest to wizja kolegialna, czyli ta, którą sam Chrystus zaszczepił w apostolskim gronie dwunastu, z Piotrem na czele, i którą ciągle odnawia na całym okręgu ziemi w rosnącym kolegium biskupów, skupionych wokół następcy św. Piotra i poddanych jego kierownictwu.

W jednym z wywiadów zwrócił Ksiądz Arcybiskup uwagę, że biskupi w Polsce zachowują jedność co do treści nauczania, lecz różnią się w sposobach jej realizacji. Tymczasem są problemy, które wymagają koniecznej konsultacji w gronie episkopatu. Czy jako przewodniczący episkopatu będzie Ksiądz Arcybiskup chciał ten problem rozwiązać?

Chodzi o aplikację wiary w odniesieniu do konkretnych wydarzeń społecznych, politycznych, gospodarczych czy kulturowych. Biskupi często zmuszeni są do natychmiastowego indywidualnego zabierania głosu na te tematy, według własnej, osobistej oceny, bez możliwości uprzedniego skonsultowania się z innymi przedstawicielami episkopatu. W ten sposób głos biskupów w wielu sprawach może nie być jednobrzmiący. Prawdopodobnie w Kościele nigdy nie istniała w przeszłości tego rodzaju jedność. Z tych różnic przedyskutowanych może nawet zrodzić się coś pożytecznego. Może to przyczynić się np. do rozwoju doktryny społecznej Kościoła. Problemem jest natomiast zbytnie angażowanie się duchownych po stronie jakiejś opcji politycznej. Kościół nie powinien nigdy sobie na to pozwalać. Jest to nieszczęście, które jest krytykowane zarówno przez Stolicę Apostolską, jak i przez ojca świętego. Kościół jest powszechny i dlatego nie może wiązać się z jakąś partykularną, częściową, partyjną wizją świata. Twierdzenie, że jakaś partia lub ugrupowanie polityczne w pełni odpowiadają wymogom wiary i życia chrześcijańskiego, powoduje niebezpieczne nieporozumienia. Kościół jest posłany do wszystkich, winien strzec się naiwności i trzeźwo oceniać programy każdej partii w perspektywie Ewangelii.

Podejmując wskazania Franciszka o duszpasterskim nawróceniu, w liście na Wielki Post wzywa Ksiądz Arcybiskup kapłanów „do rozbudzenia powszechnego zaangażowania duszpasterskiego”. Na czym ma to polegać? Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup kondycję polskich duchownych?

Zawsze będziemy potrzebowali kapłańskiego zapału apostolskiego, który by zarażał i budził entuzjazm. Tam, gdzie jest radość z Ewangelii, tam życie kapłańskie nie zatrzymuje się na administrowaniu, ale pulsuje w nim gorliwość, pragnienie niesienia innym Chrystusa, tam rodzą się autentyczne powołania.

Braterskie i gorliwe życie kapłanów budzi pragnienie całkowitego poświęcenia się Bogu oraz ewangelizacji, zwłaszcza jeśli żywa wspólnota parafialna modli się nieustannie o powołania i ma odwagę proponowania ludziom młodym drogi szczególnej konsekracji. Ale pastoralne nawrócenie to nie tylko sprawa kapłanów i zakonników. To sprawa każdego człowieka ochrzczonego. Na mocy otrzymanego chrztu świętego każdy ochrzczony staje się „uczniem-misjonarzem” (por. Mt 28,19), człowiekiem zawsze gotowym do niesienia innym miłości Jezusa, w każdym miejscu i każdym czasie. Niezależnie od stopnia wykształcenia w wierze chrześcijanin staje się aktywnym podmiotem ewangelizacji i czymś niewłaściwym byłoby – jak twierdzi ojciec święty Franciszek w Evangelii gaudium – myślenie o ewangelizacji prowadzonej tylko przez wykwalifikowanych pracowników. Żaden chrześcijanin nie może wyrzec się swojego udziału w ewangelizacji. Nasza osobista niedoskonałość nie powinna stanowić w tym względzie wymówki. Przeciwnie – jak uczy papież – misja stanowi stały bodziec ku temu, aby nie godzić się z przeciętnością; ona pomaga nam wzrastać. Jeśli ktoś rzeczywiście doświadczył miłości Boga, nie potrzebuje wiele czasu, by zacząć głosić Jezusa, i nie potrzebuje, aby udzielano mu długich pouczeń. Każdy chrześcijanin staje się misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie.

Franciszek wzywa do troski o ubogich. Nasz Kościół prowadzi wiele dzieł im służących. Jak powinniśmy odpowiedzieć na papieskie wezwanie?

Przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak odnajdują się w naszych wspólnotach kościelnych ci, którzy z różnych powodów „źle się mają”. Raz będą to osoby dotknięte ubóstwem materialnym, innym razem – ubóstwem duchowym, którzy, niezależnie od statusu materialnego, utracili sens życia. Często chodzi nie tyle o zaspokojenie ich materialnych potrzeb, ile o wyjście do nich w taki sposób, by poczuli się integralną częścią wspólnoty Kościoła. O wiele łatwiej jest zwiększyć ilość jadłodajni, niż znaleźć obok siebie miejsce dla takich ludzi, i to w taki sposób, by nie miało to charakteru „usługi charytatywnej”. Może trzeba szukać możliwości tworzenia miejsc pracy dla osób niezaradnych życiowo? Taka działalność przywróciłaby być może sens życia tym, którzy do tej pory koncentrując się na sferze materialnej, popadli w pustkę życiową? Służba tym ludziom polegałaby przede wszystkim na ukazaniu im miejsca we wspólnocie i przekonaniu ich, że wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni i jako tacy mamy podążać do zbawienia.

W kontekście zbliżającego się synodu poświęconego rodzinie często poruszany jest problem związków niesakramentalnych. Padają głosy, że osoby żyjące w takich związkach powinny móc przystępować do Komunii św., co byłoby wyrazem Bożego miłosierdzia w stosunku do nich. Pojawiają się też opinie, że Kościół powinien zezwolić na antykoncepcję. Czy według Księdza Arcybiskupa takie zmiany są możliwe?

Prawda o Bożym miłosierdziu jest dziś szczególnie obecna w nauczaniu Kościoła. Ale jednocześnie przypomina się, że człowiek musi być otwarty na łaskę. Podobnie jak kard. Gerhard Müller – odpowiedzialny za watykańską Kongregację Nauki Wiary – uważam, że udzielanie Komunii św. rozwiedzionym, którzy weszli w nowe związki, nie jest możliwe, gdyż są to osoby żyjące świadomie w grzechu ciężkim. Kościół zawsze nauczał, że nie ma władzy nad ważnie zawartym małżeństwem. Bigamia jest sprzeczna z nauczaniem Pisma Świętego. Problem antykoncepcji był szeroko dyskutowany już podczas pontyfikatu Pawła VI, a owocem tego było Humanae vitae. W tym przypadku trzeba zmierzyć się z pytaniem, jak wobec Bożego planu oceniać oddzielenie aktu małżeńskiego od prokreacji czy wręcz wyeliminowanie możliwości przekazywania życia w relacji między mężczyzną i kobietą, bo są to zagadnienia ważne również w perspektywie przyszłości naszej cywilizacji. Temu ma też służyć planowany od 5 do 19 października 2014 r. synod nt. „Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji”. Potrzeba tu wielkiej pokory i światła Ducha Świętego.

Lewica zarzuca Kościołowi w Polsce, że miesza się do polityki. Czy to prawda?

Wszystko zależy od tego, co rozumiemy przez „mieszanie się do polityki”. Warto przypomnieć, że samemu Jezusowi postawiono przed Piłatem zarzut polityczny, że podburza naród, odwodzi od płacenia podatków i podaje się za króla. Minione dziesięciolecia systemu totalitarnego, a więc roszczącego sobie prawo do totalnego zawładnięcia człowiekiem, pozostawiły w nas ślad w postaci upolitycznionej alergii na wszystko, co dotyczy życia społecznego. Dodatkowo sami politycy utrwalają w nas przekonanie, że każda wypowiedź czy stanowisko w sprawie społecznej ma „charakter polityczny”. Gdy ktoś chce zdyskredytować zdanie przeciwnika, od razu mówi, że „jest to atak o charakterze politycznym”, czyli pozbawiony merytorycznych podstaw. W takim klimacie zapewne jedynie wymienianie tajemnic Różańca nie ma charakteru politycznego. Więc mamy do czynienia z postawą, która odmawia Kościołowi prawa do wypowiadania się na jakikolwiek temat dotyczący życia społecznego. Tymczasem misją Kościoła jest głosić prawdę objawioną przez Jezusa Chrystusa i w świetle tej prawdy dokonywać ocen moralnych różnych zjawisk i zachowań ludzi. Jeśli natomiast politykę rozumiemy jako dążenie do sprawowania władzy lub jej sprawowanie, to oczywiście nie jest to misją duchowieństwa. Jest to natomiast misją zdatnych do tego i dobrze uformowanych katolików świeckich.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast