Chrzestni pilnie potrzebni

Nieco przerażający jest wybór chrzestnych z klucza „towarzyskiego” lub, co gorsza, „portfelowego”.

Agata Puścikowska

|

13.02.2014 00:15 GN 07/2014

dodane 13.02.2014 00:15
31

Teraz to trudno o dobrego chrzestnego. Ludzie biedni, więc ani nie chcą „podawać”, ani nie mają za co – usłyszałam niedawno. No to pięknie! Czyli współcześnie „dobry chrzestny” to kasiasty i hojny jednocześnie. Wybiera się go z klucza „portfelowego”. Taka nowa kategoria niemal powstaje: rodzic „kasiasty”. Potwierdza znajomy ksiądz: coraz częściej chrzestnymi są osoby niewierzące lub zupełnie niepraktykujące, odrzucające wręcz naukę Kościoła. Za to są „kimś”, bo chrzestny musi być „kimś”. Czyli najlepiej prezesem, względnie chociaż przysłowiowym wujkiem z Ameryki. I chociaż taki chrzestny nie wie potem, jak zachować się w kościele, kiedy uklęknąć, co odpowiedzieć podczas Mszy św., nie bądźmy małostkowi.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Zapisane na później

Pobieranie listy