Efekt uboczny marzeń

Wolontariat dla każdego. Na pierwsze spotkanie przychodzą z... lodołamaczem. 
– Takim sygnałem, że wszystko dobrze idzie, jest to, że lądujemy na dywanie. W przypadku dzieci każde spotkanie tak się kończy – śmieje się Sebastian Uzar.


Rzeczy niemożliwe załatwiamy od ręki, na cuda trzeba trochę poczekać – to hasło spokojnie mogliby wykorzystywać wolontariusze Fundacji „Mam Marzenie”. Dowody – 80 spełnionych marzeń w 2013 roku w samym województwie śląskim.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

30 dni

już od 19,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marta Sudnik-Paluch