Nowy numer 20/2024 Archiwum

Miara mierze nierówna

Komentarze po śmierci Ariela Szarona pokazują, jak różne miary stosuje się w ocenie życiorysów „kontrowersyjnych polityków”.

W przypadku serbskich zbrodniarzy wojennych, jak Radovan Karadżić czy Ratko Mladić, nikt na Zachodzie nie próbuje niuansować ich odpowiedzialności za śmierć cywilów. Za niepoważne uchodzi zwracanie uwagi na to, że obaj byli świetnymi strategami i robili wszystko dla dobra narodu serbskiego. Nie nazywa się ich zatem „kontrowersyjnymi dowódcami”, tylko trochę bardziej dosadnie. I słusznie.

Przy całej świadomości różnicy miedzy wojną w b. Jugosławii a konfliktem bliskowschodnim trudno nie zauważyć, że w przypadku izraelskich „kontrowersyjnych postaci” może i wspomina się o niezbyt chlubnych kartach, ale zawsze łagodzi się je osiągnięciami – prawdziwymi lub wydumanymi – w procesie pokojowym. Tak jest w przypadku zmarłego niedawno b. premiera Izraela Ariela Szarona.

Oczywiście, w warunkach nieustannego konfliktu izraelsko-palestyńskiego, czy szerzej – izraelsko-arabskiego – odpowiedź na pytanie: bohater czy zbrodniarz – jest niemożliwa do ustalenia w stopniu akceptowalnym przez dwie poranione, a zarazem winne zbrodni strony. Tamtego konfliktu nie da się w gruncie rzeczy w pełni po ludzku zrozumieć, tak samo jak nie da się, po ludzku, znaleźć dobrego jego rozwiązania. Nie bez powodu wszystkie projekty pokojowe w tamtym miejscu kończą się fiaskiem.

Niemniej jednak dziwacznie brzmią wszystkie publicystyczne wygibasy, które podkreślają zasługi Szarona jako znakomitego stratega wojskowego, dzielnego dowódcy, a za pomocą eufemizmów mówią o ciemnych stronach owej wojskowej skuteczności. Dość przypomnieć stworzoną przez Szarona słynną „Jednostkę 101”, która wsławiła się m.in. masakrą ludności cywilnej w jednej z jordańskich wiosek. Nie inaczej było w czasie pacyfikacji Strefy Gazy, w czasie której buldożery niszczyły domy cywilów. Najpoważniejszy zarzut, o którym nie mogą nie wspomnieć nawet najbardziej zachwyceni osobą Szarona komentatorzy, dotyczył zbrodni na uchodźcach palestyńskich w stworzonym dla nich obozie na terenie Libanu. Wprawdzie bezpośrednio masakry dokonali tzw. milicjanci z oddziałów Falangi, ale to izraelskie wojska skutecznie uniemożliwiły uchodźcom ucieczkę, tworząc szczelny kordon wokół obozu. Nawet izraelska komisja śledcza uznała współodpowiedzialność Szarona za tę zbrodnię. Stracił tekę ministra obrony, by po latach powrócić do czynnej polityki. Dziś podkreśla się jego zasługi dla likwidacji osiedli żydowskich, co miało pomóc w rozmowach pokojowych z Palestyńczykami. Ale zapomina się, że wcześniej... to właśnie Szaron jak szalony kazał te osiedla budować.

To jasne, że na każdy z tych argumentów strona izraelska przedstawi dowody zbrodni dokonanych przez Palestyńczyków. I nie chodzi w tym miejscu o licytowanie się, kto jest bardziej winny. Warto tylko pamiętać, że określenie „kontrowersyjny polityk” to nierzadko eufemizm, który nie pozwala na szczerą rozmowę o trudnej historii i codzienności.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny