Integracja z UE w żaden sposób nie zmieniłaby relacji gospodarczych Ukrainy z Rosją – mówi GN Witalij Portnikow, ukraiński dziennikarz, pisarz i politolog
Zdaniem Witalija Portnikowa alternatywa: albo z Unią, albo z Rosją – w relacjach gospodarczych jest alternatywą fałszywą. – A inne kraje unijne nie mają własnych relacji dwustronnych z Rosją? – pyta retorycznie.
Dziennikarz i politolog uważa, że przedstawianie dwóch scenariuszy, z których Ukraina powinna wybrać bliższy dla siebie kulturowo i gospodarczo, jest świadomym wprowadzaniem w błąd. – Unia Celna z Rosją w przypadku Ukrainy to jest fikcja. Owszem, inni uczestnicy tej unii – Białoruś i Kazachstan – nie są jeszcze członkami Światowej Organizacji Handlu (WTO), więc dla nich taka unia z Rosją ma znaczenie. Ale i Rosja, i Ukraina są członkami WTO. To po co nam do tej unii z Rosją? W praktyce Unia Celna dotyczy wymiany gospodarczej między Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Ukraina i Rosja żadnego nowego uzgodnienia między sobą nie potrzebują podpisywać. Wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej nic by w tej kwestii nie zmieniło. Zupełnie nic – podkreśla Portnikow.
Witalij Portnikow Roman Koszowski /GN W jego opinii zwolenników integracji Ukrainy z UE można podzielić na cztery grupy. -- Dla jednych Europa to kontynent wartości, z którymi się utożsamiają – tak myśli może 15 proc. ludzi. Dla innych Europa to kontynent wielkich pieniędzy, dlatego trzeba się integrować, żeby zapewnić sobie lepszy standard życia. Inni mają nadzieję, że związek z Unią oznacza jednak koniec związku z Rosją i dlatego chcą do Unii, żeby od wpływów Rosji się oderwać. Czwarta grupa to oligarchowie, którzy myślą, że Unia wleje pieniądze w ich przedsiębiorstwa – mówi w rozmowie z GN Portnikow.
Na kijowskim Majdanie trwa nieustanna demonstracja, mająca wymóc na prezydencie Janukowyczu podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W związku z odbywającym się właśnie w Wilnie szczytem Partnerstwa Wschodniego, na którym podobne umowy podpisują Gruzja i Mołdawia, do stolicy Ukrainy przyjechały kolejne grupy strajkujących studentów z całego kraju, głównie jednak ze Lwowa. Na Majdanie obecne są jednak również osoby w średnim i podeszłym wieku.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny