Po co nam to referendum?

Jeśli edukacja naszych dzieci jest zbyt mało istotna, by zaprzątać nią głowy wszystkich obywateli… no to jaka sprawa jest tego godna?

Dyskusja wokół inicjatywy zorganizowania referendum w sprawach edukacyjnych podzieliła nie tylko polityków. W mediach, w sieci przeważają głosy sceptyczne. Nawet przeciwnicy obowiązku szkolnego dla sześciolatków i sympatycy akcji obywatelskich boją się, że to o jeden most za daleko. Że sprawa zostanie wykorzystana politycznie, że referendum dotyczy kwestii zbyt szczegółowych, a pytania są nieprecyzyjne. Tę niepewność wykorzystywali w trakcie sejmowej debaty minister edukacji i politycy PO. Usłyszeliśmy, że rodzice zbierający podpisy sieją zamęt i niepewność. A w dodatku chcą chronić dzieci przed szkołą. Ale zarówno głos mediów, jak i polityków to demagogia, bo blisko milion obywateli, składając swój podpis pod wnioskiem, uznało, że bardzo im na szkole zależy, a dzieci trzeba chronić przed złą reformą.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko