Nowy numer 13/2024 Archiwum

Rozjeżdżamy się

W nauki ścisłe wpisany jest spór. Można mocno się starać, można spełnić wszystkie wymagania formalne i wciąż być w błędzie. Niezamierzonym błędzie. Ale tego, kto ma rację, a kto się myli, nie wybiera się w głosowaniu. Trzeba usiąść przy stole i wyłożyć karty na stół. W sprawie katastrofy smoleńskiej żadna ze stron tego nie robi.

Wszystkie konferencje naukowe wyglądają podobnie. Mowa o tych z dziedziny nauk ścisłych. Naukowcy, którzy chcą wygłosić odczyt, przysyłają organizatorom streszczenie wystąpienia i czekają na jego akceptację. Komitet naukowy czyta nadesłane prace i ocenia ich stronę merytoryczną. Czasami, gdy nazwisko badacza daje pewność wysokiego poziomu jego wiedzy, komitet na nadesłane przez niego tezy patrzy przez palce. Gdy abstrakt nadsyła nieznany nikomu młody naukowiec, sprawdza się go bardzo skrupulatnie. Powinno się sprawdzać. Komitet naukowy składa się z ludzi o wiedzy i doświadczeniu, która nie stanowi sporu. Im większe nazwiska w komitecie naukowym i organizacyjnym konferencji, tym większa jej ranga. W końcu nadchodzi konferencja. Mówcy, czasami steki mówców, przedstawiają swoje badania i swoje wnioski. Sala słucha albo śpi. Gdy temat jest ciekawy, a badacz potrafi porwać publiczność, z sali pada mnóstwo pytań. Czasami prowadzący sesję czy panel musi z zegarkiem w ręku interweniować i prosić, by dalszą dyskusję przenieść do kuluarów. Kto zadaje pytania? Czasami znajomi pracujący nad tym samym problemem, tyle tylko że na drugim końcu świata, czasami doktoranci, którzy głowią się nad jego rozwiązaniem. Nikomu nie chodzi o to, by mówiącego zgnębić czy udowodnić jego niekompetencję, tylko by się dowiedzieć, jak jest albo jak było.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy